W 2012 r. Elektrownia Szczecin przestanie produkować energię. To początek ograniczania mocy w energetyce. Niebawem będziemy z uwagą słuchali znanych z PRL komunikatów o stopniach zasilania.

Jak pokazują dane zebrane przez Społeczną Radę Narodowego Programu Redukcji Emisji przy ministrze gospodarki, mocy w systemie będzie ubywać w zastraszającym tempie. Do 2016 r. elektrownie wyłączą bloki o mocy ponad 6 tys. MW. W następnych latach wyparują kolejne megawaty. Do 2020 r. – 3,1 tys. MW. Do 2030 r. w sumie ponad 22 tys. MW. To więcej niż 60 proc. obecnego potencjału energetyki.

Wiek i standardy emisji

Tauron, numer dwa na polskim rynku energetycznym, tylko w ciągu czterech lat wyłączy ponad 1,4 tys. megawatów mocy opartych na węglu. Powód – unijna dyrektywa określająca nowe rygorystyczne standardy emisji, która zacznie obowiązywać w 2016 r. Część bloków pójdzie w odstawkę również ze względu na swój wiek. – W przypadku Tauronu średni wiek mocy zbliża się do 40 lat – mówi Paweł Puchalski, szef biura analiz DM BZ WBK. – Jedna trzecia mocy spółki jest więc przestarzała i musi zostać zamknięta. W ich miejsce mają powstać nowe – zaznacza.

W nieco lepszej sytuacji jest PGE, najpotężniejsza grupa energetyczna kontrolowana przez Skarb Państwa, bo średni wiek elektrowni tej spółki dopiero przekroczył 20 lat. Ale i tak w ciągu czterech lat ze względu na wiek oraz unijne normy emisyjne firma musi zamknąć ponad 1,1 tys. MW. Nie zdążą z inwestycjami Czy wyłączone bloki w dwóch największych spółkach w branży zostaną na czas zastąpione nowymi?

Reklama

– Elektrownie nie zdążą z inwestycjami – nie pozostawia złudzeń prof. Krzysztof Żmijewski, ekspert w branży energetycznej. – Na nowe bloki poczekamy przynajmniej do lat 2017 i 2018 – ocenia. Spółki zapewniają jednak, że realizacja programów inwestycyjnych idzie pełną parą. – W Tauronie trwa proces odbudowy mocy. Wyłączone jednostki będą zastępowane nowo powstającymi, z uwzględnieniem dywersyfikacji paliw – zapewnia Magdalena Rusinek z biura prasowego spółki.

Firma zakłada, że w miejsce wyłączonych mocy uda jej się wybudować bloki dające aż 2,4 tys. MW. To mocno optymistyczne założenie, bo aż 1,7 tys. MW pochodzić ma z dwóch wciąż nierozpoczętych projektów: Jaworzno II oraz Blachownia. Wybór wykonawcy tego pierwszego projektu znowu się opóźnił o kilka miesięcy, a w drugim jest ryzyko braku dostaw gazu. Kłopoty ma też PGE. Choć spółka podpisała bajoński kontrakt za 9,4 mld zł na budowę aż 1,8 tys. MW z Polimeksem- Mostostalem, rozpoczęcie budowy w Opolu nawet o rok opóźnić mogą protesty ekologów.

Grożą przerwy w dostawach

Pozostałe planowane inwestycje wstrzymuje przede wszystkim brak decyzji o przyznaniu Polsce darmowych uprawnień do emisji CO2 na lata 2013 – 2020. – Dlatego dziś ostateczne koszty produkcji energii są niemożliwe do wyliczenia. Widać, że z tego powodu finansowanie inwestycji węglowych, ale i gazowych, jest utrudnione – mówi prof. Władysław Mielczarski, współautor koncentracji polskiej elektroenergetyki.

Opóźnienia w realizacji inwestycji mogą doprowadzić do przerw w dostawach prądu. Zdaniem Krzysztofa Żmijewskiego w przetrwaniu energetycznego kryzysu może pomóc przede wszystkim eksplozja energetyki opartej na mikroźródłach. – Nowa ustawa o odnawialnych źródłach energii daje szansę na budowę małych przydomowych źródeł energii na dużą skalę przez każdego z nas.

Zniesienie obowiązku prowadzenia działalności gospodarczej dla budowy małego wiatraka w połączeniu z obowiązkiem zakupu nadwyżek energii może być do tego wielkim impulsem – mówi prof. Krzysztof Żmijewski. To jednak na razie tylko założenia. Drugą wersję projektu Ministerstwo Gospodarki przedstawi w maju.