Dzisiejszy mecz towarzyski młodzieżowych reprezentacji Polski i Ukrainy (U-18) może być jednym z ostatnich.
Położony z dala od centrum 35-tysięczny stadion jest w fatalnym stanie finansowym.
Od 1 stycznia władze centralne nie przekazują ani kopiejki na jego utrzymanie. Stąd rosnące długi. Dostawca prądu - LwiwObłEnerho odłożył jego odłączenie na kilka dni tylko ze względu na polsko-ukraiński mecz.
>>> Czytaj też: FT: Euro 2012 to symbol postępu. Polska staje się gospodarką rozwiniętą
W przeciwieństwie do pozostałych miast, gdzie organizowane były mistrzostwa: Charkowa, Doniecka, czy Kijowa, na lwowskiej arenie nie gra najważniejszy miejscowy klub - Karpaty, ponieważ nie jest on w stanie porozumieć się z miastem. Piłkarze dotąd występują na stadionie Ukraina, który jest bliżej od centrum i jest o wiele tańszy w utrzymaniu.
Teraz jednak, zdaniem Radia Swoboda, władze Lwowa zostały przyparte do muru. Jeżeli nie osiągną porozumienia z Karpatami, stadion, którego utrzymanie kosztuje 2 miliony euro rocznie, trzeba będzie rozebrać.
Właściciel klubu Petro Dyminski zgadza się na przeprowadzkę na nowy stadion, ale żąda od władz dotacji w wysokości około miliona euro rocznie oraz wprowadzenia mechanizmu kompensacji ewentualnych strat. Klub chce także, aby stadion Ukraina, na którym grają teraz Karpaty, przeszedł z własności komunalnej na własność klubu.
>>> Czytaj też: Saxo Bank: Koszty organizacji Euro 2012 po stronie Polski i Ukrainy
>>> Polecamy: Stadiony jak orliki – chce je mieć każde miasto. Więc buduje, płaci i płacze