Czym jest obrona przeciwlotnicza?

Zanim przejdziemy do omawiania konkretnych pocisków i wyrzutni, warto przyjrzeć się całemu systemowi z większej odległości. Obrona przeciwlotnicza jest bowiem systemem, na który składa się mnóstwo różnorodnego sprzętu. Przede wszystkim dzielimy ją na odległość, z której dane efektory (czyli np. pociski PAC-3) są w stanie zwalczać zagrożenia.

VSHORAD (ang. very short range air defence) to najniższa warstwa obrony przeciwlotniczej. Celem systemów VSHORAD jest zwalczanie celów na odległości do 10 km. Będą to bardzo często drony czy amunicja krążąca, czyli relatywnie tanie środki napadu powietrznego. Z tego względu systemy obrony przeciwlotniczej (OPL) bardzo krótkiego zasięgu powinny cechować się niskim kosztem użycia.

Reklama

Systemy SHORAD (ang. short range air defence), czyli OPL krótkiego zasięgu, zwalcza cele na odległości do 50 km. Jest to zwykle najliczniejsza i najważniejsza część systemu OPL. To na jej barkach będzie leżeć zwalczanie większości rakiet i dronów przeciwnika. MRAD (ang. medium range air defence) to systemy o średnim zasięgu, które będą w Polsce górą warstwą obrony przeciwlotniczej. W tym przypadku mówimy o zwalczaniu celów w odległości powyżej 50 km. Te systemy zajmować się będą m.in. zwalczaniem uderzeń przy wykorzystaniu broni hipersonicznej.

Zadania obrony przeciwlotniczej

Oprócz podziału według zasięgu wyróżniamy również stacjonarną i organiczną obronę przeciwlotniczą. Stacjonarna obrona przeciwlotnicza będzie bronić lotnisk, sztabów, fabryk czy największych miast. Z kolei organiczna obrona przeciwlotnicza będzie częścią pododdziałów Wojsk Lądowych i będzie podążać razem z nimi. Dzięki temu żelaznemu parasolowi wojska nie będą obawiać się bombardowania przy pomocy bomb szybujących czy pocisków rakietowych.

Masowe bombardowania pozycji przez rosyjskie lotnictwo wymusiło na Ukraińcach przeniesienie części systemów broniących dużych miast w rejon walk. W ciągu 2 tygodni zestrzelone miało być kilkanaście rosyjskich samolotów, ale sami Rosjanie pochwalić się mogli zniszczeniem elementów systemów Patriot. W przypadku Ukrainy mamy problem z dylematem zbyt krótkiej kołdry — nie posiadają oni wystarczająco systemów OPL, aby móc bronić zarówno wojsko na froncie, jak i cenne obiekty w głębi kraju.

Wojna na Ukrainie pokazała też, że obrona przeciwlotnicza powinna być gotowa na zwalczanie setek tanich dronów samobójczych. Strzelanie do takich celów z drogich rakiet jest nieekonomiczne. Wiele armii znów zwróciło się w kierunku lufowej artylerii przeciwlotniczej. Dzięki amunicji programowalnej takie (sprawiające wrażenie przestarzałego) rozwiązanie jest nadal niezwykle przydatne na współczesnym polu walki.

Z czego będzie składać się polska obrona przeciwlotnicza?

Na pierwszy ogień idą trzy największe programy polskiej obrony przeciwlotniczej — Pilica, Narew i Wisła. Pierwszym jest Pilica. W ramach programu Pilica Polska ma nabyć łącznie 22 baterie (w tym jedną szkolną). Każda bateria miała początkowo składać się ze stanowiska dowodzenia (na podwoziu Jelcz), jednego radaru oraz sześciu zestawów artyleryjsko-rakietowych. Na każdy taki zestaw składałyby się dwie polskie wyrzutnie pocisków Piorun oraz jedna zdwojona armata kalibru 23 mm.

ikona lupy />
Efektorem każdej baterii Pilicy będzie sześć przeciwlotniczych systemów rakietowo-artyleryjskich osadzonych na platformie Jelcza. Do zwalczania celów używane będą pociski Grom/Piorun lub zdwojona armata kal. 23 mm. / MON

W ramach programu zamówiono początkowo sześć takich baterii. Proponowane rozwiązanie nie było jednak docelowe, a niedawno mogliśmy poznać dojrzałą wersję — Pilica+. Nastąpiło tutaj kilka kluczowych zmian, które znacznie zwiększają możliwości każdej takiej baterii. Do naprowadzania służyć ma polski radar Bystra (wykonany w technologii AESA).

ikona lupy />
Polski radar Bystra / PIT-RADWAR

Zdwojone armaty 23 mm mają korzystać z opracowywanej w Polsce amunicji programowalnej. Dodatkowo system wzmocnią dwie wyrzutnie pocisków CAMM. O ile zasięg armat i Piorunów nie przekracza 10 km, o tyle w przypadku pocisku CAMM mówimy o 25 km zasięgu. To sprawia, że Pilica stała się pod względem zasięgu systemem SHORAD. Dodatkowo w ramach baterii działać ma polski system antydronowy.

Podpisane zostały już umowy związane z zakupem 22 baterii Pilicy. System będzie ochraniał baterie Patriota (o których w dalszej części tekstu) czy lotniska lotnictwa bojowego. Ukraińskie doświadczenia pokazują, że posiadanie takich systemów jest bardzo ważne.

Narew — koń roboczy polskiej OPL

Na kolejną warstwę mają składać się baterie systemu Narew. Efektorami mają być pociski CAMM oraz CAMM ER (ang. extended range). Ich zasięg to ok. 25 km w przypadku CAMM oraz 45 km dla CAMM-ER. Pociski produkowane są przez europejską korporację MBDA, ale docelowo pociski dla polskiej obrony przeciwlotniczej mają powstawać w dużym zakresie w Polsce.

ikona lupy />
iLauncher z pociskami CAMM w trakcie strzelań na poligonie / MON

Program podzielono na dwa etapy — tzw. Mała Narew i Narew. Jednostka ogniowa małej Narwi składa się z trzech wyrzutni iLauncher z pociskami CAMM, polskiego radaru Soła, wozu dowodzenia na bazie Jelcza oraz dwóch pojazdów transportowo-załadowczych. Jest to uboga wersja (w porównaniu do docelowego wyglądu jednostki ogniowej), ale dzięki temu polscy przeciwlotnicy już mogą szkolić się z obsługi sprzętu wojskowego oraz procedur. Pozwoli to na szybsze wdrożenie tego uzbrojenia do naszej armii.

ikona lupy />
Radar Soła. To właśnie Soła znalazła się w Małej Narwi. / MON

Docelowo system będzie składał się aż z 23 baterii. Każda będzie liczyć dwie jednostki ogniowe, co da łącznie 46 jednostek ogniowych (każda po trzy wyrzutnie pocisków rodziny CAMM). Dodatkowo przestarzały radar Soła zastąpią dwa nowoczesne krajowe radary. Radarem kierowania ogniem będzie Sajna. Działanie wyrzutni wspierać mają także SPL, czyli Stacje Pasywnej Lokalizacji. To radary pasywne, czyli takie, które nie emitują żadnych fal.

Jak zatem namierzają swoje cele? W pracy tego typu radiolokatorów ważni są inni emitenci — lokalne stacje sieci GSM (telefonia komórkowa), telewizja czy radio. Znając położenie emitenta oraz odbierając fale odbite przez obiekt latający, można określić jego położenie. Metoda nie gwarantuje co prawda tak dużej dokładności, ale sprawia, że radar nie zdradza swojej pozycji, a jest w stanie śledzić pocisk czy drona.

Wisła, czyli pogromca Iskanderów i Kindżałów

Rosjanie od lat straszą nas swoją bronią hipersoniczną czy pociskami Iskander. Jak jednak pokazała rzeczywistość, amerykańskie pociski systemu Patriot dobrze radzą sobie nawet z tak wymagającym przeciwnikiem. To właśnie słynne Patrioty będą najwyższym piętrem polskiej obrony przeciwlotniczej. Program Wisła postanowiono podzielić na dwie fazy — Wisła I oraz Wisła II. Historia Wisły I ma już dobre kilka lat, a dostawy zostały już zrealizowane. W ramach I fazy Wisły zakupiliśmy 2 baterie — każda po dwie jednostki ogniowe.

ikona lupy />
Wyrzutnia systemu Patriot / MON

Na każdą jednostkę ogniową składają się cztery wyrzutnie pocisków M903A2, co sprawia, że nasza bateria jest większa od tradycyjnej amerykańskiej (gdzie mamy trzy takie wyrzutnie). Dodatkowo w ramach JO możemy wyróżnić radar sektorowy AN/MPQ-65, dwie jednostki koordynujące EOC, stacje kontroli i kierowania ogniem ECS, dwa pojazdy transportowo-załadowcze oraz mobilny agregat prądotwórczy (dla radaru).

ikona lupy />
AN/MPQ-65 to radar sektorowy wybrany w ramach I fazy programu Wisła / MON

Każda wyrzutnia uzbrojona może być w 8 pocisków PAC-3 MSE. To najnowocześniejsze amerykańskie rakiety przeciwlotnicze, które są zdolne zwalczać nawet broń hipersoniczną.Niestety za jakością idzie także cena — jeden pocisk kosztuje ponad 5 mln dolarów.

II faza Wisły

II faza Wisły przeniesie dużo nowości. Opracowany ma być nowy pocisk. Mowa o LCI (ang. low cost inceptor), czyli niskokosztowym pocisku, który uzupełni niezwykle drogie PAC-3 MSE. Przeznaczony ma być do zwalczania na dystansie 100 km mniej wymagających celów.

Założenia są takie, że 3 spośród 4 wyrzutni w JO będą uzbrojone właśnie w LCI. Rolę LCI pełnić ma pocisk CAMM-MR (ang. medium range). Będzie to kolejny pocisk rodziny CAMM. Zostanie opracowany specjalnie na potrzeby polskiej obrony przeciwlotniczej. Nie powinniśmy spodziewać się jego testów szybciej niż w 2026 roku.

Nowy efektor to nie jest jedyna nowość. W jednostkach ogniowych pojawi się nowy — naprawdę potężny radar. Chodzi o amerykański radar GhostEye (opracowany w ramach programu LTAMDS). Zastosowane w nim technologie sprawiają, że porównywanie go z jego poprzednikiem mija się z celem. Większa będzie nie tylko możliwość detekcji i śledzenia, ale również zakres działania. W przeciwieństwie do poprzednika nie będzie to radar sektorowy, a dookólny, czyli jego pole obserwacji wynosi 360 stopni.

ikona lupy />
Radar GhostEye. Zakupiliśmy od Amerykanów 12 takich radarów / Raytheon

Sam radar składa się z trzech anten — głównej zwróconej w kierunku potencjalnego celu oraz dwóch uzupełniających. Zastosowanie tak silnego radiolokatora wymusiło nawet zmianę agregatów zasilających na mocniejsze. Polska nabyła 12 takich radarów. Dodatkowo w ramach offsetu miał miejsce transfer tej nowoczesnej technologii. Za całość zapłacimy 18 mld złotych. O tym, że jest to naprawdę topowa technologia, może świadczyć fakt, że radary te są dopiero w trakcie wprowadzania do US Army.

Fregaty przeciwlotnicze Miecznik

Warto jednak pamiętać, że choć omawiane systemy zagwarantują nam naprawdę niezłą obronę przeciwlotniczą, to nie będą w stanie realizować wielu misji, takich jak obrona polskich mórz czy walka wraz z oddziałami Wojsk Lądowych na pierwszej linii. Omówmy więc pozostałe ważne programy.

Na uwagę zasługuje z pewnością program Miecznik. W jego ramach mamy nabyć trzy (w opcji jest dodatkowe pięć okrętów) nowoczesne fregaty przeciwlotnicze. Na ich wyposażeniu mają znaleźć się m.in. pociski CAMM, CAMM-ER oraz CAMM-MR. Okręty będą posiadać 32 wyrzutnie pionowego startu Mk. 41 VLS. Każda z tych 32 wyrzutni ma mieścić 4 pociski CAMM/CAMM-ER lub jeden pocisk CAMM-MR.

ikona lupy />
Fregata Miecznik - wizualizacja okrętu. Źródło: Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. / Materiały prasowe / DCNS

Fregata uzbrojona będzie także w trzy armaty przeciwlotnicze. Będzie to jedna armata OTO Super Rapid kal. 76 mm oraz dwie polskie OSU 35-Tryton kal. 35 mm. Armaty będą dawały 360॰ pokrycia. Są to tzw. systemy ostatniej szansy, które będą chronić okręt przed dronami i pociskami, których nie uda się zestrzelić przy pomocy pocisków rakietowych.

Dużym atutem są też radary okrętu, które wzmocnią system detekcji i śledzenia zagrożeń. Na okręcie będą znajdować się dwa radiolokatory. Oba radary będą produkcji francuskiego Thalesa. SM400 Block 2 to wielofunkcyjny radar ścianowy. Radiolokator pracuje w paśmie S i przeznaczony jest do nadzoru powietrznego i powierzchniowego dalekiego zasięgu, kontroli śmigłowców czy kierowania uzbrojeniem. Jego osiągi są znaczne, ponieważ mówimy o zdolności kierowania na dystansie do 400 km.

Drugim radiolokatorem będzie radar NS50 z interrogatorem IFF TSA 6000. Jego celem będzie wykrywanie zagrożeń z powietrza i lądu oraz klasyfikacja i śledzenie zagrożeń. Oprócz tych radarów fregata będzie dysponować także elektrooptycznym systemem obserwacji w podczerwieni ARTEMIS.

Mobilne zestawy przeciwlotnicze Poprad

Ciekawym i już wdrożonym systemem obrony przeciwlotniczej jest Poprad. SPZR Poprad to zestaw rakietowy klasy VSHORAD. Produkowany przez polski PIT-RADWAR zestaw dostarczany jest do armii już od wielu lat.

ikona lupy />
Samobieżny przeciwlotniczy zestaw rakietowy Poprad. Polska armia posiada 79 takich pojazdów. / MON

Koncepcja zestawu jest bardzo prosta. Na platformie AMZ Żubr-P usadowiono wyrzutnie pocisków Piorun. Każdy zestaw posiada 4 takie pociski w gotowości do użycia oraz kolejne 4 w zapasie wewnątrz pojazdu. Każdy zestaw posiada głowicę śledząco-celowniczą.

Ze względu na dużą mobilność tego zestawu, Poprad będzie zapewniał bezpośrednią ochronę poddziałom Wojsk Lądowych. Może być jednak wykorzystany także w celu osłony ważnych obiektów (takich jak zakłady produkcyjne, sztaby czy obiekty infrastruktury energetycznej).

Oczy i uszy polskiej obrony przeciwlotniczej — radar P-18PL

Strącenie rosyjskiej rakiety czy bezzałogowca nie jest możliwe bez ich ówczesnego wykrycia. Dlatego bardzo istotną rolę w polskim systemie obrony przeciwlotniczej pełnić będą radiolokatory. Mówiliśmy już o takich radarach jak SM400, GhostEye, Sajna, Soła, Bystra czy SPL, ale to nie wszystkie stacje radiolokacyjne, jakimi dysponować ma nasza armia.

ikona lupy />
Polski radar wczesnego ostrzegania P-18PL. Armia zamówiła w tym roku 24 takie radary. / MON

System wczesnego ostrzegania mają uzupełniać trzy bardzo ważne elementy. Na lądzie będą to radary wczesnego wykrywania P-18PL. P-18PL to trójwspołrzędny radar z możliwością skanowania przestrzeni w płaszczyznach azymutu i elewacji. Antena radaru została wykonana w technologii AESA.

Zadaniem radaru będzie wczesne wykrycie zagrożenia atakiem powietrznym, określenie kierunku ataku oraz rodzaju zagrożenia. Radar pracuje w zakresie fal metrowych i jest w stanie wykrywać i śledzić pociski balistyczne i hipersoniczne, a także wykrywać obiekty stealth. Zasięg radaru to kilkaset kilometrów. Zamówiliśmy 24 radary P-18PL.

Saab340 Eyrie dla Wojska Polskiego

Stały dozór przestrzeni powietrznej to trudne i kosztowne działanie. O ile naziemne radary są tańsze w obsłudze, to z uwagi na przeszkody terenowe, mają one ograniczone możliwości wykrywania. Szczególnie trudne będzie wykrycie nisko lecących pocisków manewrujących. Znacznie większe możliwości mają pod tym względem radary umieszczone na samolotach.

Ich użytkowanie jest co prawda droższe i bardziej ograniczone (chociażby wytrzymałością załogi), ale pozwala na wykrywanie większej liczby celów. W tym celu Wojsko Polskie zakupiło dwa używane szwedzkie samoloty ostrzegania i kontroli powietrznej Saab 340 AEW&C Erieye. Zbudowane na bazie maszyny Saab 340 samoloty skokowo zwiększą nasze zdolności w tym zakresie.

ikona lupy />
Szwedzki samolot Saab 340 AEW&C. Polska zakupiła dwie takie maszyny. Jedna już została przekazana polskim żołnierzom. / ShutterStock

Rozwiązanie to nie jest docelowym (maszyny mają już swoje lata), ale z pewnością możemy mówić o nabyciu przez Wojsko Polskie nowych, niezwykle cennych zdolności. Dotychczas bazowaliśmy w tym obszarze jedynie na zdolnościach NATO. Gdy załogi zostaną wyszkolone, to zaczniemy korzystać z własnych samolotów ostrzegania.

Program Barbara, czyli aerostaty dla armii

O ile samoloty ostrzegania dają olbrzymie możliwości, to ich obsługa jest bardzo kosztowna i użytkowanie ich 24 godziny przez 7 dni w tygodniu jest niemożliwe. Sytuację zmienić mają aerostaty. Wiszące kilka kilometrów nad ziemią bezzałogowe sterowce będą w stanie realizować to zadanie relatywnie niskim kosztem.

ikona lupy />
Pozyskanie przez nasz kraj aerostatów może znacznie zwiększyć możliwości obrony przeciwlotniczej. / X.com / twitter.com/mblaszczak

W ramach programu Barbara pozyskać mamy cztery aerostaty, które pozwolą nam stale kontrolować sytuację na wschodniej granicy Polski. Dzięki radarom podczepionym pod te sterowce, możliwe będzie wykrywanie rakiet i dronów, które będą przekraczać polską granicę.

IBCS, czyli mózg zintegrowanej obrony przeciwlotniczej

Grzechem byłoby omówienie polskiej obrony przeciwlotniczej bez wspomnienia o IBCS, czyli mózgu całego systemu. IBCS (ang. Integrated Battle Command System), czyli zintegrowany system dowodzenia obroną przeciwlotniczą, to rozwiązanie, które pozwala na pełne wykorzystanie możliwości wszystkich radarów i wyrzutni w systemie.

Stare systemy przeciwlotnicze były mało elastyczne. Aby pocisk S-125 mógł trafić w cel, musiał być naprowadzany przy pomocy radarów dla S-125. Zintegrowany system pozwala wykorzystywać dowolny radar do naprowadzania dowolnego pocisku. Taki system jest nie tylko bardziej elastyczny, ale także trudniejszy do zniszczenia.

IBCS pozwoli na integrację z sobą sensorów i efektorów polskich okrętów, baterii Patriota i Narwi, samolotów ostrzegania, aerostatów, F-16 i F-35 czy radarów wczesnego ostrzegania. IBCS jest dopiero wprowadzany do amerykańskiej armii, więc mówimy o niezwykle zaawansowanym i nowoczesnym rozwiązaniu.

Co już zakupiono? Ile sprzętu dostarczono?

Ważnym pozostaje pytanie, jakim sprzętem dysponujemy obecnie. Nie licząc resztek poradzieckich systemów przeciwlotniczych, na stanie SZRP znajduje się już kilka typów omawianego uzbrojenia. W latach 2018-2021 dostarczono 79 SPZR Poprad. Wojsko otrzymało już sześć baterii Pilica w początkowej, uboższej wersji. Do Polski dotarły także dwie amerykańskie baterie Patriot wraz z pociskami PAC-3MSE oraz jedna bateria (dwie jednostki ogniowe) Małej Narwi. Wojsko otrzymało także pierwszy (z dwóch zamówionych) samolot wczesnego ostrzegani Saab 340 AEW&C.

ikona lupy />
Agregaty zasilające radary w bateriach Wisły / MON

Póki co nasze wyposażenie jest więc bardzo skromne. Szczyt dostaw przypadnie na lata 2025-2030. W tym okresie powinniśmy otrzymać wszystkie 22 baterie Pilicy+ (w tym jedna szkolna), dodatkowe sześć amerykańskich baterii Patriot w ramach programu Wisła faza II oraz ok. 30% wyposażenia zakontraktowanego w ramach programu Narew (można szacować, że otrzymamy do 2030 roku 5-10 baterii. Trafić powinno do nas także kilka radarów P-18PL.

W 2029 roku bandera zostanie wywieszona nad pierwszym polskim Miecznikiem. Wszystkie trzy Mieczniki mają być w służbie już do końca 2031 roku. Z kolei baterie Narwi będą skompletowane prawdopodobnie ok. 2035 roku. Czeka nas jeszcze podpisanie kilku umów. Obecnie Polska stara się pozyskać aerostaty ze Stanów Zjednoczonych. Czekamy także na zakup polskich radarów Sajna i SPL. Umowy na radary powinny zostać podpisane w tym lub następnym roku.

Sona, czyli tarcza dla wojsk pancernych i zmechanizowanych

Omówiliśmy już programy, które są realizowane. Są jednak takie programy, o których większość nie słyszała, a konkretów nadal nie ma zbyt wiele. Najbardziej przyszłościowy wydaje się program Sona. Choć nie wiemy o Sonie zbyt wiele, to można przedstawić podstawowe założenia. Celem programu jest stworzenie obrony przeciwlotniczej dla wojsk zmechanizowanych i pancernych. W związku z tym bardzo istotna może być duża mobilność w trudnym terenie, dlatego prawdopodobnie będą to systemy osadzone na platformie gąsienicowej.

System będzie operować na pierwszej linii, co z kolei sugeruje konkretne zdolności. Konieczne będzie skuteczne bronienie wojska przed dronami, śmigłowcami, samolotami, amunicją krążącą czy zwalczanie pocisków moździerzowych. Jakie rozwiązanie mogłyby funkcjonować w ramach tego systemu? Prawdopodobnie mogłaby to być artyleria lufowa kal. 23 lub 35 mm.

System mógłby być uzupełniony rakietami Piorun lub opracowywanymi przez MESKO cięższymi pociskami Grzmot o zasięgu przekraczającym 10 km. Bardzo możliwe byłoby także użycie niekinetycznych systemów antydronowych. Część osób spekuluje także, że wykorzystane mogłyby być także lasery, ale jest to technologia, która dopiero się rozwija.

Innym ciekawym programem jest Noteć. System miał być oparty na armatach kal. 35 mm, które jak w przypadku Pilicy, byłyby osadzone na platformie Jelcza. Rozwiązanie dedykowane jest dla Marynarki Wojennej i miałoby trafić do jednostek ochrony wybrzeża. Od wielu lat wojsko myśli także nad koncepcją dronów myśliwskich. W ramach programu Nida powstać miałyby drony, których celem byłoby polowanie na inne bezzałogowce.