Oblężone miasto: żywi i martwi razem w ruinach
Myrnohrad, niegdyś 40-tysięczne miasto w obwodzie donieckim, dziś przypomina ponure widmo dawnej cywilizacji. Po miesiącach ciężkich walk, miejscowość zamieniła się w morze gruzów, a sytuacja ludności cywilnej i wojskowych pogarsza się z każdą godziną. Po przejęciu kontroli nad Pokrowskiem 2 grudnia 2025 roku, rosyjskie siły przesunęły się w kierunku zachodnim, domykając pierścień wokół Myrnohradu.
Z informacji zdobytych przez dziennikarzy BILD wynika, że w mieście nadal przebywa około 1000 cywilów i co najmniej 1000 żołnierzy, z pięciu różnych brygad ukraińskich. Rosjanie prowadzą intensywne bombardowania, codziennie spadają dziesiątki bomb, w tym ważące nawet 1,5 tony.
„To już krytyczny moment”
„Sytuacja, szczerze mówiąc, jest krytyczna” – mówi anonimowo jeden z ukraińskich żołnierzy rozmówca BILD.„Logistyka działa wyłącznie za pomocą dronów i naziemnych systemów robotycznych. Nawet dostarczenie żywności staje się problemem”. Wojskowy, który zdecydował się opowiedzieć o warunkach panujących w mieście, zaznacza, że wszelkie próby rotacji wojsk lub dostarczenia pomocy kończą się starciem z rosyjskimi patrolami. „Ostatnio nasi piloci próbowali dokonać rotacji personelu, ale zostali wciągnięci w bezpośrednią walkę i musieli się wycofać z powrotem do Myrnohradu” – relacjonuje.
Rosjanie domykają pierścień okrążenia
Ukraińska grupa analityczna „DeepState” opublikowała mapy pokazujące, że Myrnohrad jest praktycznie całkowicie otoczony. Jedyna droga zaopatrzenia prowadzi przez wąski przesmyk, który Rosjanie już częściowo kontrolują. To przez tę trasę miały być dostarczane resztki sprzętu i żywności teraz i ona znajduje się pod bezpośrednim ostrzałem. Jak widać na mapie, rosyjskie siły zbliżyły się nawet do tego przesmyku tłumaczy ukraiński żołnierz.
Brakuje sił i środków, by walczyć
W wiadomościach przesłanych do redakcji BILD, żołnierze udostępnili nagrania, które pokazują rosyjskich żołnierzy w budynkach zaledwie niedaleko od pozycji ukraińskich. „Możemy ich tylko obserwować. Nie mamy już środków, żeby skutecznie odpowiadać ogniem” – przyznaje rozmówca niemieckiego wydawnictwa. Na jednym z materiałów widać rosyjskiego żołnierza w pobliżu domu zlokalizowanego przy trasie zaopatrzeniowej, zaledwie 3 kilometry od Pokrowska. To pokazuje, jak bardzo Rosjanie skracają dystans i domykają kocioł.