Wielkie sterowce dla Wojska Polskiego

Polska już od roku zabiega o pozyskanie z USA rozpoznawczych aerostatów w ramach programu kr. Barbara. 26 maja 2023 roku wysłała zapytanie LoR (Letter of Request) do Stanów Zjednoczonych w ramach procedury FMS (Foreign Military Sales). Mówiąc najprościej — wysłaliśmy do Amerykanów zapytanie, czy chcieliby nam sprzedać produkowany przez nich sprzęt wojskowy.

Na odpowiedź czekaliśmy do 7 lutego 2024 roku. Wtedy amerykańska agencja ds. współpracy obronnej DSCA (Defense Security Cooperation Agency) poinformowała, że Departament Stanu udzielił zgody na zakup przez Polskę systemu aerostatów rozpoznawczych i wczesnego ostrzegania wyposażonych w systemy radiolokacyjne oraz identyfikacji swój-obcy (IFF). To było zielone światło, które otworzyło drogę do dalszych negocjacji.

Amerykanie oszacowali, że koszt pozyskanie przez nas czterech sterowców wyniesie nie więcej niż 1,2 mld USD netto, czyli ok. 6 mld PLN brutto (z VAT). Pod sterowcami podwieszone będą radary, które mają służyć do wykrywania zagrożeń w przestrzeni powietrznej, na przykład rosyjskich pocisków manewrujących i bezzałogowców.

Kwota 1,2 mld dol. dotyczy nie tylko pozyskania samych radarów, ale także niezbędnych do ich obsługi: wyposażenia aerostatów, naziemnych stacji kontroli, pakietów logistycznych i szkoleniowych oraz dokumentacji technicznej. Nabywamy więc cały system. Wykonawcą mają być cztery amerykańskie przedsiębiorstwa: Raytheon Intelligence and Space, TCOM L.P., ELTA North America oraz Avantus Federal LLC. Wiemy, że offset nie jest planowany.

Szef odpowiedzialnej za zakupy sprzętu wojskowego dla naszej armii Agencji Uzbrojenia, gen. bryg. Artur Kuptel, pochwalił się na antenie stacji Polsat News, że negocjacje dobiegają końca. Zdaniem wojskowego zostały już jedynie ostatnie elementy, które trzeba uzgodnić, aby można było złożyć podpis pod dokumentami. Kiedy możemy spodziewać się umowy na zakup aerostatów? Generał szacuje, że nastąpi to w połowie maja, czyli prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Po co Polsce wielkie sterowce?

Choć sterowce mogą wydawać się przestarzałą technologią, to nadal posiadają one tak duże zalety, że korzysta z nich Izrael czy USA. Aby je zrozumieć, należy wyjaśnić, czym jest tzw. cień radiolokacyjny. Radary działają na zasadzie emitowania fal, które następnie odbijają się od samolotów, dronów, śmigłowców czy pocisków manewrujących. Te wracając do emitera, dają radiolokatorowi informacje o ruchu w przestrzeni powietrznej.

Naziemne radary mają jednak liczne ograniczenia. Każda górka i dolina są elementami terenu, które mogą pomagać środkom napadu powietrznego kryć się przed emitowanymi przez radar falami. Wyniesienie radaru na wyższy maszt pozwala zmniejszyć cień radiolokacyjny, ale niemożliwe jest jego całkowite usunięcie.

ikona lupy />
Saab 340 AEW. Polska zakupiła dwa używane samoloty tego typu. Pozwolą one naszemu krajowi skuteczniej pilnować przestrzeni publicznej. Dotychczas polegaliśmy wyłącznie na zdolnościach NATO w tym zakresie. / ShutterStock

Problem rozwiązują m.in. kupione 25 lipca 2023 roku dwa używane samoloty wczesnego ostrzegania Saab 340B AEW-300. Firma Saab sprzedała nam dwie takie jednostki za 280 mln PLN brutto. Pierwsza z nich została przekazana armii 6 marca 2024 roku. Lecąc wiele kilometrów nad ziemią, samolot z radarem widzi znacznie więcej niż naziemne radiolokatory.

Aerostaty, czyli tani AWACS?

Załoga ma jednak swoją wytrzymałość, a samolot resurs. To sprawia, że nawet zakładając ciągłe tankowanie w powietrzu, samolot będzie musiał kiedyś wylądować. Ich użytkowanie jest drogie i skomplikowane. Co prawda korzystamy w ramach NATO z floty samolotów wczesnego ostrzegania i dowodzenia, ale te dzielone są z innymi sojusznikami, więc nie zawsze będzie możliwe ich użycie.

ikona lupy />
Samolot wczesnego ostrzegania Boeing E-3 Sentry AWACS należący do NATO. Polska korzysta z tych maszyn razem z innymi członkami sojuszu. / ShutterStock

Cały na biało wchodzi tutaj aerostat — bezzałogowy sterowiec na uwięzi. Wisząc na wysokości kilku kilometrów, będzie w stanie 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu dostarczać nam cenne informacje o ruchu w naszej przestrzeni powietrznej. To rozwiązanie sprawia, że przestrzeń powietrzna nad Polską będzie bezpieczniejsza.

Aerostaty mają znaleźć się we wschodniej części kraju. Cztery posterunki radiolokacyjne mają kontrolować niebo nad Królewcem, Białorusią oraz Ukrainą. W ten sposób kolejne zabłąkane rakiety już nas nie zaskoczą, a ich śledzenie będzie skuteczniejsze. Co ciekawe, Polska ma być pierwszym krajem w Europie, który ma dysponować takim rozwiązaniem.

Co broni naszego nieba?

Aerostaty mają być jedynie jednym z wielu elementów zintegrowanej obrony przeciwlotniczej Polski. Możemy wyróżnić przynajmniej kilka podstawowych systemów. Po pierwsze w ramach NATO-wskiego systemu Backbone (ang. kręgosłup) funkcjonuje w Polsce 6 stacjonarnych radarów kontroli przestrzeni powietrznej.

Uzupełniają je polskie radary NUR-15M. Polska w latach 2006-2021 zamówiła łącznie 25 radiolokatorów tego typu. Będzie on uzupełniał system Backbone w obszarach, gdzie stacjonarne radary nie pokrywają przestrzeni powietrznej. Poza systemem Backbone, radiolokatorami NUR-15 oraz samolotami Saab 340B AEW-300 wymienić możemy także radary funkcjonujące w ramach różnych systemów obrony przeciwlotniczej.

ikona lupy />
Radar NUR-15M jest wykorzystywany do uzupełniania luk w pokryciu radiolokacyjnym. System antenowy jest rozwijany w czasie krótszym niż 20 min przez trzyosobową załogę. / PIT-RADWAR

79 samobieżnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Poprad z pociskami Grom/Piorun. W ramach baterii Poprad funkcjonują radiolokatory polskiej produkcji ZDPSR Soła. Poprad to system przeciwlotniczy bardzo krótkiego zasięgu (VSHORAD) przeznaczony do ochrony Wojsk Lądowych oraz sztabów, magazynów czy fabryk na zapleczu.

Do systemów VSHORAD zaliczyć możemy także 22 zamówione baterie Pilica+. Na każdą baterię składa się sześć PSR-A, czyli przeciwlotniczych systemów rakietowo-artyleryjskich. Jest to nic innego jak pojazd Jelcz, na którym zainstalowano zdwojoną armatę ZUR-23-2SP Jodek wraz z dwoma wyrzutniami pocisków Grom/Piorun. Każda bateria wzmocniona będzie dodatkowo dwoma wyrzutniami pocisków CAMM oraz radarem Bystra (następca Soły).

ikona lupy />
Samobieżny przeciwlotniczy zestaw rakietowy Poprad w trakcie manewrów Anakonda 23'. Zdjęcie: sierż. Aleksander PERZ / 18 Dywizja Zmechanizowana

Narew i Wisła będą podstawą naszej obrony przeciwlotniczej

Wołem roboczym polskiej obrony przeciwlotniczej będą 23 baterie systemu Narew. W ramach każdej baterii funkcjonować będą dwie jednostki ogniowe (JO). Każda będzie dysponować trzema wyrzutniami pocisków CAMM-ER (o zwiększonym zasięgu), radarem kierowania ogniem Sajna, radarem pasywnym SPL oraz radarem dalekiego zasięgu P-18PL. Czekamy na umowy wykonawcze na polskie radary Sajna oraz SPL.

ikona lupy />
Dwie wyrzutnie M903 z pociskami PAC-3MSE oraz wyrzutnia iLauncher (po środku) z pociskami CAMM w trakcie ćwiczeń na warszawskim lotnisku. Zdjęcie: sierż. Aleksander Perz / 18 Dywizja Zmechanizowana

Górną warstwę obrony przeciwlotniczej stanowić będzie 8 baterii (16 JO) Wisły, czyli amerykańskich systemów MIM-104 Patriot. Każda JO dysponować ma 4 wyrzutniami M903 z pociskami PAC-3MSE oraz CAMM-MR (o jeszcze większym zasięgu niż CAMM-ER). W ramach 8 baterii zamówiliśmy 4 radary sektorowe AN/MPQ-65 oraz 12 dookólnych radarów GhostEye (LTADMS). Każda JO Wisły będzie osłaniana przez system VSHORAD Pilica+.

Od strony Bałtyku wspierać mają nas trzy wielozadaniowe fregaty rakietowe Miecznik. Każda wyposażona będzie w potężny radar ścianowy SM400 oraz radar dookólny NS50. Fregaty będą także przenosić przeciwlotnicze pociski rodziny CAMM. Już podpisane umowy opiewają na kwotę ok. 180 mld PLN brutto, a wiemy, że część umów jeszcze nie podpisano. Liczby te pokazują, jak wielkim przedsięwzięciem jest budowa nowoczesnej obrony przeciwlotniczej.