Rosja od lat konsekwentnie wzmacnia swoje zdolności militarne, co budzi niepokój ekspertów. Z jednej strony trwa wojna w Ukrainie, a z drugiej Kreml systematycznie odbudowuje potencjał zbrojny, produkując setki czołgów rocznie i tworząc nowe jednostki przeznaczone do działań poza ukraińskim frontem. Niemiecki generał Carsten Breuer twierdzi, że Rosja każdego roku produkuje około 1500 czołgów bojowych, z których część trafia do rezerw lub struktur ukierunkowanych na Zachód. To — zdaniem ekspertów — sygnał, że Moskwa przygotowuje się na potencjalny konflikt z NATO.
Rosja może przerzucić siły na wschodnią flankę NATO
Analitycy zwracają uwagę, że zagrożenie nie ogranicza się do klasycznych działań militarnych. Równie poważnym scenariuszem jest ewentualne zamrożenie wojny w Ukrainie w formie "porozumienia pokojowego". W takim wariancie siły rosyjskie mogłyby zostać przerzucone w inne rejony Europy, w tym na wschodnią flankę NATO. Fińska służba Suojelupoliisi ostrzega, że zakończenie walk w Ukrainie uwolniłoby rosyjskie zasoby, pozwalając Moskwie prowadzić wrogie działania w innych częściach kontynentu.
Najbardziej wyeksponowaną lokalizacją jest Finlandia, która dzieli z Rosją granicę o długości 1300 kilometrów. W ostatnich miesiącach Kreml odtworzył Leningradzki Okręg Wojskowy i rozlokował jednostki w bezpośrednim sąsiedztwie granicy, co znacząco podnosi ryzyko dla Helsinek. Według fińskich służb wywiadowczych, Rosja może wykorzystać każdą przerwę w walkach w Ukrainie do przygotowania działań ofensywnych w regionie.
Rosja grozi Europie i testuje NATO. Rośnie liczba incydentów
Duńska służba wywiadu DDIS analizuje różne scenariusze, które mogłyby się zrealizować, jeśli konflikt w Ukrainie zostałby zamrożony. Według prognoz, w ciągu sześciu miesięcy Rosja mogłaby przeprowadzić lokalną operację przeciw sąsiadowi NATO, w ciągu dwóch lat rozpocząć szerszą wojnę regionalną, a w perspektywie pięciu lat przeprowadzić szeroko zakrojoną ofensywę na Europę, jeśli Stany Zjednoczone nie zaangażowałyby się w obronę kontynentu. Analitycy zaznaczają, że te scenariusze zakładają brak dodatkowego wzmocnienia zdolności obronnych NATO, które w międzyczasie prawdopodobnie nastąpi.
Niepokój budzą również działania hybrydowe Rosji. Europejskie służby odnotowują nasilenie operacji sabotażowych i dezinformacyjnych, które mają osłabiać poczucie bezpieczeństwa publicznego, przeciążać organy państwowe oraz osłabiać wsparcie Zachodu dla Ukrainy. Incydenty nad Polską, Estonią i Morzem Bałtyckim pokazują, że Kreml testuje reakcję NATO poprzez naruszenia przestrzeni powietrznej i prowokacje wojskowe. Zdaniem ekspertów podobne działania pojawiały się w przeszłości zawsze wtedy, gdy Rosja przygotowywała się do większych operacji.
Kraje bałtyckie mogą stać się kolejnym celem Rosji
Państwa bałtyckie i Finlandia jednoznacznie ostrzegają, że po ewentualnym zakończeniu działań w Ukrainie mogą stać się kolejnym celem Moskwy. Estoński minister obrony Hanno Pevkur podkreśla, że jakiekolwiek ustępstwa wobec Kremla mogą prowadzić do eskalacji w regionie, gdzie Rosja od lat traktuje kraje nad Bałtykiem jako strategicznie ważny obszar wpływów.
Europejscy eksperci podkreślają, że zagrożenie ze strony Rosji jest zarówno militarne, jak i hybrydowe, dlatego same inwestycje w armię nie wystarczą. Konieczne jest również wzmocnienie odporności na cyberataki, operacje dezinformacyjne oraz szybka mobilizacja sił w przypadku kryzysu. Obecne działania Kremla pokazują, że Europa musi przygotować się nie tylko na pojedyncze incydenty, ale na możliwą długofalową konfrontację.