Amerykańska metropolia ogłosiła bankructwo wczoraj. Dług Detroit wynosi 18,5 miliarda dolarów. Miasto nie ma pieniędzy na doraźne funkcjonowanie.

Piotr Kuczyński w rozmowie z IAR zwraca uwagę, że w polskim prawie są wyraźnie zapisane limity zadłużenia samorządów, które dyscyplinują skarbników miast. " U nas taka sytuacja jak w Detroit jest nierealna dlatego, że zadłużenie miast nie może być wyższe niż 60 procent ich przychodów" - tłumaczy Kuczyński.

>>> Czytaj też: Detroit zbankrutowało. To największa plajta miasta w historii USA

Bankructwo Detroit to największa plajta w historii sektora publicznego Stanów Zjednoczonych. Rick Snyder gubernator stanu Michigan, którego Detroit jest stolicą, przyjmując wniosek o upadłość od władz miejskich przyznał, że była to trudna decyzja ale doprowadziły do niej lata zaniedbań.

Reklama

Piotr Kuczyński przypomina, że błędem władz miasta było postawienie na rozwój tylko jednego segmentu przemysłu. Ekspert przekonuje, że z sytuacji Detroit powinni wyciągnąć wnioski władze wielu krajów. Piotr Kuczyński podaje przykład Słowacji, która przyciągnęła wiele firm z branży motoryzacyjnej. Eksport naszych południowych sąsiadów jest silnie związany ze sprzedażą aut w Europie.

Tylko odsetki od zaciągniętych kredytów kosztują stolicę Michigan 150 milionów dolarów rocznie. 16 procent mieszkańców miasta nie ma pracy. To dwukrotnie więcej niż wynosi średnia stopa bezrobocia w całym stanie. W dodatku co drugi mieszkaniec Detroit nie płaci podatków, co jeszcze pogłębia dziurę w kasie ratusza.

Władze miasta nie ogłosiły jeszcze planu oszczędnościowego. Cięcia z pewnością dotkną jednak urzędników miejskich, przewidywane jest też zawieszenie niektórych usług oraz likwidacja części przywilejów dla osób starszych.