Z Mateuszem Szczurkiem rozmawia Łukasz Wilkowicz
Gdzie bylibyśmy gospodarczo, gdybyśmy nie weszli do UE? Jaki kraj mógłby być dla nas punktem odniesienia? Białoruś? Ukraina? Któreś z państw na Bałkanach?

Białoruś nie jest dobrym przykładem. A tym bardziej Ukraina, która przez cały okres swojej, przerwanej wojną, transformacji radziła sobie słabo. Pewnie moglibyśmy się porównywać z Serbią. Nie należy do Unii, lecz jakoś sobie radzi, np. jeśli chodzi o napływ kapitału zagranicznego. Ale ogólnie poziom rozwoju jest tam dużo niższy niż u nas. Porównując kraje przystępujące do UE w 2004 r. do ich „syntetycznych odpowiedników” – państw o podobnej wielkości, punktu startowego czy otwartości gospodarki, które nie stałyby się częścią Wspólnoty – można oszacować, że członkostwo w Unii pomogło im nadgonić dystans do dochodu na głowę w stosunku do Niemiec o 14 pkt. proc.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ »

Reklama