Rządowy program in vitro działa?

1 czerwca 2024 roku ruszył rządowy program leczenia niepłodności metodą pozaustrojowego (in vitro). Jak poinformowała w Sejmie minister zdrowia Izabela Leszczyna, niebawem urodzi się tysięczne dziecko z programu. Liczba może wydawać się niewielka, ale należy pamiętać, że ciąża trwa 9 miesięcy, a zapłodnienie rzadko odbywa się w pierwszych tygodniach leczenia niepłodności.

Dzięki odpowiedzi na pytania, które zadał Rafał Mundry, poznaliśmy najnowsze dane na temat efektów rządowego programu. W 2024 roku do programu zgłosiło się 28 367 par, a do leczenia zakwalifikowało się 23 501. Dane na temat liczby zgłoszeń w 2025 nie zostały przekazane do Ministerstwa Zdrowia, ale wiemy, że zakwalifikowało się 8 488 par. Mówimy więc o 31 989 zakwalifikowanych do programu parach w okresie od 1 czerwca 2024 roku do 30 kwietnia 2025 roku. Daje to średnio 2,9 tys. par miesięcznie (średnio 3,4 tys. w 2024 roku oraz 2,1 tys. w 2025 roku). Dane te wskazują na wyhamowanie dynamiki, ale jest to zupełnie naturalne, ponieważ w pierwszych miesiącach do programu przystąpiły osoby, które czekały na niego od wielu miesięcy.

Jeszcze ciekawsza jest informacja na temat liczby uzyskanych ciąż. Tych bowiem było do 30 kwietnia 2025 roku 12 755, co daje średnio 1160 ciąż miesięcznie. W 2024 roku było to 9258 ciąż (śr. 1322 miesięcznie), a w 2025 roku 3497 (śr. 874 miesięcznie). Także w tym przypadku zauważamy spadek dynamiki. Bazując na liczbie uzyskanych ciąż, można szacować, że w pierwszym roku trwania programu będzie ich ok. 13,5 tys. Przy zachowaniu dynamiki z pierwszych pięciu miesięcy 2025 roku, dawałoby to rocznie ok. 10,5 tys. ciąż.

Na realizację programu w 2024 roku wydatkowano łącznie 410,7 mln zł. W tym roku przekazano środki w wysokości 398,7 mln zł. Daje to łącznie nieco ponad 800 mln zł za uzyskanie 12,8 tys. ciąż, czyli 62 tys. na ciąże. To może wydawać się dużo, ale realnie program należy ocenić jako tani. Gdyby zwiększanie nakładów pozwalało na liniowe wzrosty liczby urodzeń, to osiągnięcie poziomu zastępowalności pokoleń w Polsce kosztowałoby ok. 14 mld zł rocznie. Oczywiście porównanie to ma na celu jedynie pokazanie skali wydatków, ponieważ to liczba chętnych i gotowych na leczenie par jest dziś głównym ograniczeniem.

Czy program finansowania in vitro zmieni oblicze naszej demografii?

13,5 tys. ciąż w pierwszym roku programu to bardzo dobry wynik. Już dziś wiemy, że w dłuższym terminie roczna liczba ciąż będzie wyraźnie niższa (wzrosty z pierwszych miesięcy 2024 roku sugerują ok. 10 tys. w skali roku, a ta liczba może jeszcze bardziej spaść). Mimo wszystko należy zauważyć, że program finansowania in vitro, choć jest niezwykle cenny z demograficznego punktu widzenia, to może jedynie złagodzić tempo depopulacji.

Ok. 20% ciąż z in vitro kończy się poronieniem. Z drugiej strony, część ciąż kończy się urodzeniem dwójki lub więcej dzieci. Dla uproszczenia załóżmy, że każde 1000 ciąż zakończy się w efekcie narodzinami 1000 dzieci. W 2024 roku na świat przyszło 251,8 tys. dzieci, co dało dzietność na poziomie ok. 1,12. W tym rok liczba urodzeń wyniosłaby (bazując na obecnych trendach) ok. 230 tys., co dałoby dzietność na poziomie ok. 1,04.

ikona lupy />
Liczba urodzeń i dzietność w Polsce spada. Coraz więcej pojawia się za to nekrologów. / Własne / Radosław Ditrich

Dla zastępowalności pokoleń potrzebowalibyśmy ponad dwukrotnie więcej urodzeń. Dodatkowe 13,5 tys. dzieci oznaczałoby wzrost liczby urodzeń o ok. 5,8%. Przełożyłoby się to na wzrost dzietności z 1,04 do ok. 1,10. Jak więc widać, to dosyć kosmetyczna zmiana. Każde dziecko jest dziś jednak na wagę złota.

Dobra wiadomość jest więc taka, że efekty rządowego programu leczenia bezpłodności będą widoczne w danych ogólnokrajowych i wpływ będzie istotny. To jednak znacznie za mało, aby zmienić trendy. Wnioski te nie będą z pewnością zaskoczeniem dla demografów, ponieważ ci od lat twierdzą, że jedynie kompleksowa strategia demograficzna może zmienić negatywne trendy.

Jak zaznaczają eksperci, potrzebne są zmiany na rynku pracy, nieruchomości, ustawodawstwie czy wsparciu młodych rodziców. Niezwykle istotne są również kwestie kulturowe. Obejmują one kwestie związane nie tylko z samym zakładaniem rodziny, ale także wchodzeniem w związki oraz podejściem do kwestii odpowiedzialności u osób młodych. Samo promowanie rodzin wielodzietnych mogłoby wpłynąć na atrakcyjność tego modelu, co z pewności sprzyjałoby podejmowaniu decyzji o spłodzeniu kolejnego potomka przez młode pary.

Rządowy program in vitro

Program dofinansowania leczenie bezpłodności dedykowany jest dla par, które są w związku małżeńskim lub we wspólnym pożyciu (wystarczy deklaracja), u których w ciągu 12 miesięcy przed zgłoszeniem do programu stwierdzono niepłodność lub była ona nieskutecznie leczona, a także takich, które mają kriokonserwowane i przechowywane zarodki utworzone w ramach wcześniej realizowanych procedur.

Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, do programu zgłosić się mogą kobiety w wieku do 42 lat, jeśli korzystają z własnych komórek jajowych lub dawstwa nasienia, lub przyszłe matki do 45 roku życia, jeśli korzystać chcą z dawstwa oocytów lub zarodka. Dla mężczyzn limit wiekowy określano na 55 lat. Rosnący przeciętny wiek urodzenia pierwszego dziecka sprawia, że programy tego typu będą w przyszłości stanowić jeszcze ważniejszy element polityki prodemograficznej kraju.

Rząd planuje wydać do końca 2028 rok na wsparcie w leczeniu bezpłodności metodą in vitro 2,5 mld zł. Uruchomiony w zeszłym roku program sprawił, że Polska dołączyła do państw z największą dostępnością metoda meczenia bezpłodności. Według Europejskiego Atlasu Leczenia Niepłodności jeszcze w 2021 roku byliśmy na 42. miejscu na 44 sklasyfikowane państwa (przed Armenią oraz Albanią). Dziś zajmujemy 19. pozycję.