Przez ponad dekadę UE wydawała się zamkniętym klubem, do którego kilka krajów ustawiało się w kolejce. Jednak inwazja Rosji na Ukrainę zasadniczo to zmieniła. Do państw Bałkańskich i Turcji, które wcześniej posiadały status kandydata, dołączyły Ukraina, Mołdawia i Gruzja.

„Z oczywistych powodów UE postrzega obecnie rozszerzenie jako instrument bezpieczeństwa. A budżet jest częścią dyskusji, ale niekoniecznie musi być czynnikiem decydującym” – powiedziała Deutsche Welle (DW) Thu Nguyen, zastępca dyrektora niezależnego think tanku Centrum Jacques’a Delorsa.

DW zauważa, że niedawne protesty w Polsce przypominają jednak, że czynniki ekonomiczne są niezmiennie częścią polityki UE. Nowemu entuzjazmowi Brukseli dotyczącemu ekspansji towarzyszą obawy, że rozszerzenie postawi niektórych członków i obywateli UE w niekorzystnej sytuacji gospodarczej.

Reklama

Płatnicy netto i brutto

UE wydaje największą część swojego budżetu na rozwój regionalny i rolnictwo. Te państwa członkowskie, które są mniej zamożne, otrzymują od UE więcej pieniędzy, niż wpłacają. Wszystkie osiem krajów znajdujących się obecnie w kolejce do członkostwa (Albania, Czarnogóra, Macedonia Północna, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Mołdawia, Ukraina i Gruzja) są biedniejsze niż obecne państwa członkowskie.

Turcja jest dziewiątym krajem kandydującym do UE, ale jej proces akcesyjny został zawieszony.

Ukraina - rolniczy gigant

Kraje Bałkanów Zachodnich, takie jak Czarnogóra licząca zaledwie 630 tys. mieszkańców, to małe państwa, które nie stanowiłoby dużego obciążenia dla budżetu UE. Co innego Ukraina.

Ważne

Ukraina, która wśród wszystkich krajów kandydujących jest największym, najbardziej zaludnionym i jednocześnie najbiedniejszym krajem, byłaby wielokrotnie większym obciążeniem budżetu UE.

„Ze względu na swoją wielkość, ze względu na sektor rolniczy, ze względu na średni poziom zamożności, a przede wszystkim dlatego, że jest to kraj w stanie wojny, którego odbudowa będzie kosztować 500 miliardów euro i to nie jest kwota zamknięta” - powiedziała DW Nathalie Tocci, doradca dwóch byłych komisarzy UE ds. polityki zagranicznej

Zagrożenie dla rolników w Polsce i całej UE

Gdyby Ukraina, która ma 41 milionów hektarów gruntów ornych, przystąpiła do UE, stałaby się największym producentem rolnym w bloku i najbardziej obciążyła finanse UE. Ukraińskie gospodarstwa przemysłowo-rolne zalałyby europejski rynek tanimi produktami.

Najbardziej może ucierpieć na tym Polska, która od czasu przystąpienia do Wspólnoty w 2004 roku, stała się jednym z najbardziej konkurencyjnych producentów żywności w UE.

Jak wypełnić potencjalną dziurę w budżecie UE

Jak podał DW, według wewnętrznego śledztwa Rady Europejskiej przyjęcie wszystkich kandydatów kosztowałoby UE 256 miliardów euro, przy czym szacuje się, że sama Ukraina otrzyma 186 miliardów euro w ciągu siedmiu lat, nie licząc wydatków na odbudowę.

Nie wiadomo dokładnie, skąd będą pochodzić dodatkowe pieniądze. Najpewniej zapłacą państwa członkowskie. "Możliwe, że UE pozyska własne pieniądze z nowych zasobów. Toczą się na przykład dyskusje na temat podatku od tworzyw sztucznych czy mechanizmów dostosowania emisji dwutlenku węgla" - powiedziała Thu Nguyen.