Donald Tusk, nowowybrany przewodniczący Rady Europejskiej, obiecuje, że do grudnia podszkoli się w angielskim. Wczoraj w Brukseli premier odpowiadał na pytania w tej sprawie zagranicznych korespondentów. Słabą znajomość języków obcych wytykała mu prasa brytyjska i francuska, uznając jeszcze przed wyborem, że to główna przeszkoda do objęcia przez niego stanowiska szefa Rady Europejskiej.

Sprawa tak bardzo zabolała Francuzów, że pytali o to nawet swojego prezydenta na konferencji prasowej. - To pierwszy tego typu przypadek w Unii, że osoba na stanowisku nie zna podstawowych języków. Pan Tusk obiecał, że nauczy się angielskiego, o francuskim nie wspomniał, Czy rola francuskiego nie jest pomniejszana w ten sposób?" - pytał jeden z dziennikarzy.

Prezydent Francji Francois Hollande obrócił pytanie w żart i powiedział, że cieszy się z obecności tłumaczy i gwarancji ich zatrudnienia i dodał. "Pan Tusk obiecał, że będzie się uczył innych języków i w ciągu trzech miesięcy nauczy się także francuskiego" - powiedział prezydent. Wcześniej Donald Tusk zapewnił, że podszkoli się w angielskim i bawił się przy tym słowami - "I will polish my English" - czyli podszlifuję mój angielski. Na pierwszej konferencji po wyborze Donald Tusk mówił po polsku, obiecał, że na grudniowej będzie już mówił po angielsku.

>>> Czytaj też: Tusk szefem Rady Europejskiej! Historyczny sukces Polski

Reklama

Dzięki premierowi PO może wiele zyskać i wiele stracić

Platforma Obywatelska może wiele zyskać na sukcesie premiera, ale wyjazd Donalda Tuska do Brukseli jest też dla niej zagrożeniem. Takiego zdania są eksperci.

Po pierwszych chwilach radości z wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej czas na pytania. A wśród nich to o współpracę polskiego premiera z nowa szefową unijnej dyplomacji Federicą Mogherini, o której się mówi, że ma zbyt miękkie podejście do relacji z Rosją.

Możliwy jest szybki kompromis - mówi dyrektor Europejskiej Akademii Dyplomacji Katarzyna Pisarska. Jak podkreśla, stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej i szefa unijnej dyplomacji to urzędy, gdzie trzeba być otwartym na pomysły innych osób.

W oby przypadkach, bez względu na linię polityczną, ważna jest umiejętność wsłuchania się w głos państwa członkowskich - wyjaśnia ekspertka. Katarzyna Pisarska uważa też, że wybór Donald Tuska pokazuje znaczenie polskiego głosu w Europie. Ma to związek między innymi ze zmieniająca się sytuacją geopolityczną, dotyczącą Rosji i Ukrainy.

>>> Czytaj też: Komorowski o Tusku: "Niebywały dzień takiej zwycięskiej, polskiej szarży"

Początek trzęsienia ziemi w polskim życiu politycznym

Historyk i politolog Antoni Dudek uważa, że wybór polskiego premiera na przewodniczącego Rady Europejskiej to ogromny sukces Polski i szansa dla nas, szczególnie w trudnej i zmieniającej się sytuacji geopolitycznej. Dodaje, że trzeba sobie jednak zdawać sprawę, iż jest to początek trzęsienia ziemi w polskim życiu politycznym.

- Wyjazd premiera do Brukseli oznacza nowy rząd, ale w tej samej koalicji - uważa politolog Bartłomiej Biskup. Zaznacza jednak, że nie będzie to już tak mocny rząd, jak obecny. A to dlatego, że w Platformie Obywatelskiej nie ma polityka, który mógłby przejąć pałeczkę z wysokim poparciem po obecnym premierze. Bartłomiej Biskup przypomina, że Donald Tusk poróżnił się z takimi ludźmi. Tusk prowadził politykę "wycinania" osób, które mają jakąś ważniejszą pozycję polityczną, większą samodzielność, sądząc, że te osoby będą my zagrażały - powiedział politolog. W związku z tym osoby, które będziemy widzieć, to będą zaufani ludzie premiera, ale nie tak silne postaci jak Tusk, ani też inni liderzy wyrzuceni z PO.

Według Bartłomieja Biskupa, w nowym rządzie nie znajdzie się kilku obecnych ministrów. Jego zdaniem, za wcześnie jeszcze, aby mówić kto dokładnie, ale dwóch wymian można być prawie pewnym. Z oczywistych względów afery taśmowej nie powinno tam być ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Z kolei wicepremier Elżbieta Bieńkowska może zostać komisarzem unijnym. Zdaniem Bartłomieja Biskupa, stanowisko premiera po obecnym szefie rządu obejmie Ewa Kopacz. Nowy gabinet będzie jednak, jego zdaniem, bardziej rządem administracyjnym, którego jedynym celem będzie dokończenie kadencji. Oprócz Ewy Kopacz wśród faworytów do sukcesji po Donaldzie Tusku wymieniany jest minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.

Wyjazd Donalda Tuska do Brukseli może albo osłabić pozycję Platformy Obywatelskiej, albo ją wzmocnić. Socjolog profesor Henryk Domański uważa, że drugi scenariusz jest realny ale tylko wtedy, gdy miejsce premiera Tuska zajmie ktoś ze "starej" Platformy, nie kojarzony z ostatnimi aferami. Profesor Domański ma nawet kandydata. Jest nim nieuwikłany w kłopoty Grzegorz Schetyna. Profesor twierdzi jednak, że dużo bardziej prawdopodobnym kandydatem jest Ewa Kopacz.

Politolog Olgierd Annusewicz nie chce mówić, kto może zastąpić Tuska jako premiera, ale podkreśla, że jego następca musi umieć komunikować się ze społeczeństwem, aby PO nie traciła w sondażach. "Racjonalnym rozwiązaniem będzie sytuacja, w której Tusk będzie szefem PO, ale przestanie być premierem, bo to pozwoli zachować kontrolę nad partią. Jest ryzyko dekompozycji, więc Platforma powinna zrobić wszystko, by tej dekompozycji zapobiec" - uważa Annusewicz.

Premia w sondażach i szansa na stworzenie nowego lepszego rządu. takie scenariusze kreśli profesor Wojciech Łukowski z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Socjolog wyjaśnia, że Donald Tusk ma jeszcze kilka miesięcy na ułożenie sytuacji w kraju. Potem premier może mieć tyle zajęć, ze nie będzie miał czasu na roszady w PO. Zdaniem eksperta, wybór Tuska może przełożyć się na notowania PO w najbliższych wyborach. Profesor Łukowski wskazuje, że pozytywnie działać będzie także perspektywa wykorzystania znacznych środków unijnych.

>>> Czytaj też: Rosyjskie media o wyborze Tuska: 7 lat temu taka sytuacja byłaby nierealna