Choć bonusy dla szefów i menadżerów wielkich banków inwestycyjnych, sięgające rocznie 100 mln dol. i więcej, ściągają krytykę, zarobki w milionach mają w USA nie tylko szefowie z Wall Street. Instytut Polityki Ekonomicznej podliczył przeciętne roczne wynagrodzenie prezesa w 350 największych korporacjach w 2013 r. Wynosiło ono 15,2 mln dol. (wyłączywszy Facebook, którego CEO dostaje wynagrodzenie w miliardach). To o 2,8 proc. więcej niż w 2012 roku i o całe 21,7 proc. w niż w roku 2010.

To potwierdzenie stałego trendu — wynagrodzenia szefów firm w USA rosną od 50 lat, albowiem korporacyjna Ameryka jest oparta na najbardziej podstawowej w kapitalizmie zasadzie: wynagrodzenie za efektywność. Należy jednak, gwoli sprawiedliwości, brać pod uwagę, że równolegle obowiązuje druga, lustrzana strona tej zasady — „brak wynagrodzenia za brak efektywności”.

Wzrost płac większy niż wzrost rynku

Reklama

Wynagrodzenia szefów korporacji rosną w pierwszej kolejności z powodu rosnącej na rynku konkurencyjności, dopiero w drugiej z powodu wzrostu wartości giełdy, w proporcji średnio 2:1. Dwa razy przez 50 lat wzrost płac był procentowo dwukrotnie większy niż wzrost wartości rynku.

Wzrost wartości spółek giełdowych jest czynnikiem drugiej kolejności, ma jednak bezpośredni wpływ na skalę wzrostu płac. Dowodem jest po pierwsze ciągłość wzrostu rocznych wynagrodzeń w latach 1965-1978. Wartość giełdowych firm spadła wówczas o połowę (mierzone przez Dow Jones Industrial Average i S&P 500 Index), ale uposażenia szefów firm wzrosły o 78,7 proc.

>>> Czytaj też: Apple bije kolejny rekord. 4 miliony iPhone’ów sprzedane w 24 godziny

Po drugie lata 80. i 90. XX w. przyniosły wzrost obrotów na giełdzie i wartości rynkowej firm, wobec czego wzrost płac był znacznie szybszy i wyższy niż w poprzednich 15 latach, a kulminacja nastąpiła w ciągu pięciu lat 1995-2000. Wzrost wynagrodzeń szefów korporacji wyniósł wówczas ponad 200 proc. i roczne uposażenie szefa korporacji w roku 2000 osiągnęło średnią 20 mln dol. Wobec krachu bańki dot.com rok 2000 był granicą wzrostu płac: od roku 1978 sięgnął wówczas 1 279 proc. S&P Index wzrósł w tym czasie o 513 proc., a Dow Jones o 439 proc. Zarobki osiągnęły poziom z roku 2000 siedem lat później.

Dopiero kryzys 2008 roku, kiedy opinia publiczna była silnie zbulwersowana bail-outem wielkich banków na Wall Street i wielkimi bonusami szefów tych banków, płace zarządów korporacji zostały zbite w ciągu półtora roku o około 44 proc. Odbicie rynków po 2010 roku przyniosło ich ponowny wzrost. Wciąż jednak nie są na tym samym poziomie co w 2000 czy 2007 roku.

>>> Przeczytaj dalszą część artykułu