ikona lupy />
Fernando Haddad / Bloomberg / Paulo Fridman

Ścieżki rowerowe, nowe przepisy drogowe, bardziej restrykcyjne prawo budowlane i wyższe podatki – to tylko kilka elementów „Wielkiego Planu” burmistrza Fernando Haddada, który od 2013 roku rządzi w Sao Paulo. Projekt, który w czerwcu br. został przyjęty przez Radę Miasta miał na celu zmodernizowanie wielkiej południowoamerykańskiej metropolii, aby w przyszłości można było wymieniać ja jednym tchem obok Nowego Jorku, Londynu czy Paryża.

>>> Czytaj też: Rosja nad przepaścią recesji. Trzeba zwiększać wydatki rządowe

Nowoczesne miasto…

Reklama

Realizację swojego wielkiego projektu Haddad rozpoczął od próby naprawy miejskiego systemu transportu. W tym celu wyznaczył w całym mieście 300 kilometrów pasów szybkiego ruchu (buspasów) oraz 400 km ścieżek rowerowych.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dzięki zmianom wprowadzonym przez Haddada przeciętny czas podróży miejskim autobusem w Sao Paulo skrócił się o 45 proc. To tylko jedna strona medalu, gdyż w tym samym czasie kierowcy samochodów osobowych w godzinach szczytu muszą liczyć się z jeszcze większymi korkami niż dotychczas. Na niekorzyść Haddada działa również fakt, że zachęcając kierowców do zmiany środka transportu, jednocześnie doprowadził do podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, co wywołało protesty w całym mieście.

Innym z pomysłów Haddada na modernizację Sao Paulo miało być zachęcenie mieszkańców oraz przedsiębiorców do przeniesienia się w bardziej zurbanizowane rejony miasta znajdujące się w bliskości stacji metra oraz tras miejskich autobusów. Wszystko po to, aby – wzorem nowoczesnych metropolii – uniezależnić się od samochodów. W tym celu miasto wydało rozporządzenie na mocy którego budynki o powierzchni przekraczającej 20 tysięcy metrów kwadratowych muszą przeznaczyć 10 proc. swojej powierzchni na tanie mieszkania dla obywateli Sao Paulo.

>>> Czytaj też: Niemcy: Rozbiór Ukrainy faktem. Rosyjska siła zmusiła Kijów do kapitulacji

…i zdenerwowani mieszkańcy

Nowatorski plan nie spotkał się jednak z aprobatą mieszkańców Sao Paolo, którzy coraz głośniej domagają się odejścia burmistrza ze stanowiska. Obecnie społeczne poparcie dla Haddada utrzymuje się na rekordowo niskim pułapie i wynosi zaledwie 15 proc.

Burmistrza Sao Paulo krytykują również polityczni konkurenci– Jego plan jest całkowicie oderwany od realiów miasta - mówi w rozmowie z agencją „Bloomberg” Andrea Matarazzo z opozycyjnej partii PSDB. – Nie ma sensu mówić o tym, jak Sao Paulo będzie wyglądać w 2022 roku, w sytuacji, gdy ludzie chcą, abyśmy rozwiązali ich problemy tu i teraz – dodaje.

Sam Haddad zdaje się jednak nie zrażać krytyką i zapowiada, że pomimo kiepskich sondaży i protestów nie wycofa się z żadnej ze swoich śmiałych propozycji – Spodziewałem się krytyki, ale tak naprawdę Sao Paulo ma teraz dwa wyjścia: Możemy rządzić albo czekać – mówił w jednym z niedawnych wywiadów.

Czy „namaszczony” przez legendarnego prezydenta Luiza Inacio „Lulę” polityk – którego jeszcze rok temu popierało 3/4 mieszkańców Sao Paulo - zdoła ponownie wkupić się w ich łaski i rządzić przez kolejne lata?

- Nie mogę rządzić i jednocześnie myśleć o ośmioletniej kadencji – podkreśla Haddad. Takie miasto jak Sao Paulo musi czasami eksperymentować. Podobnie jak Nowy Jork, Paryż Londyn czy Singapur, które wciąż testują nowe sposoby działania.