W Unii Europejskiej weszły w życie nowe zasady dotyczące ochrony handlu. Mają one chronić europejską gospodarkę przed przywozem produktów po cenach dumpingowych z krajów, w których ich wytwarzanie jest subsydiowane przez państwo, m.in. z Chin.

Przepisy wchodzą w życie ponad rok od przedstawienia przez KE propozycji w tej sprawie. Wprowadzają one nowy sposób liczenia tego, czy w odniesieniu do danego towaru importowanego do UE z krajów, gdzie państwo interweniuje w gospodarkę, doszło do dumpingu.

"UE jest i pozostanie jednym z najbardziej otwartych rynków na świecie. Jesteśmy i pozostaniemy na pierwszej linii obrony otwartego, sprawiedliwego i opartego na jasnych zasadach handlu. Niech nikt jednak nie sądzi, że jesteśmy naiwni. Nasze niezłomne i oparte na faktach przekonanie, że handel przynosi dobrobyt, nie przeszkodzi nam bronić wszelkimi legalnymi środkami naszych pracowników i przedsiębiorstw w przypadkach, kiedy inni nie przestrzegają ustalonych zasad" - powiedział w środę przewodniczący KE Jean-Claude Juncker.

Standardowym sposobem obliczania dumpingu jest porównanie cen eksportowych z cenami lub kosztami krajowymi w kraju wywozu. Jeśli z powodu interwencji państwa w gospodarkę krajowe ceny lub koszty są niższe, niż to powinno wynikać z zasad rynkowych, Komisja weźmie to pod uwagę. Nową metodę można stosować do każdego państwa członkowskiego Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Przed zastosowaniem nowej metody konieczne będzie wykazanie, że w gospodarce kraju wywozu w wyniku interwencji państwa występują "znaczne zakłócenia". W tym celu Komisja rozpatrzy wszelkie przedstawione w trakcie danego dochodzenia dowody, w tym również te, które zostały dostarczone przez unijny przemysł.

Reklama

KE na tej podstawie stwierdzi, czy wobec określonego produktu należy stosować nową metodę obliczania dumpingu. Wszystkie strony, których dotyczy dochodzenie, w tym rząd danego kraju, jak również producenci, będą miały możliwość wypowiedzenia się.

Obecnie większość unijnych instrumentów antydumpingowych dotyczy przywozu towarów z Chin.

W połowie grudnia ub.r. wygasła część Protokołu Akcesji Chin do WTO. Oznaczało to konieczność uznania Chin za gospodarkę rynkową. W związku z tym UE oraz inni członkowie tej organizacji nie mogli stosować korzystnego dla nich mechanizmu obliczania ceł w postępowaniach antydumpingowych przeciwko Pekinowi.

Bruksela wiele miesięcy zastanawiała się, jak na to zareagować, biorąc pod uwagę zagrożenie dla europejskiego przemysłu, jakie wiąże się z napływem do Unii dotowanych produktów, zwłaszcza stali.

Zgodnie z zasadami WTO Unia może nakładać cła antydumpingowe, jeśli wszczęte wcześniej dochodzenie wykaże, że faktycznie na jej rynek wprowadzano po zaniżonych cenach produkty ze szkodą dla przemysłu unijnego.

Standardowa procedura, w której dumping oblicza się przez porównanie ceny eksportowej danego produktu przywożonego do UE z cenami krajowymi lub z kosztami wytworzenia produktu w kraju wywozu, wcześniej nie dotyczyła Chin, które nie były uznawane za gospodarkę rynkową.

Przepisy, które w środę weszły w życie, pozwolą UE z jednej strony wywiązać się z zobowiązań dotyczących Chin w ramach WTO, a z drugiej - stosować wobec konkretnych sektorów w tym kraju metodologię pozwalającą na zahamowanie napływu subsydiowanych produktów.

>>> Czytaj też: Uberyzacja pracy to pułapka? Może wywołać falę prekaryzacji