Czechy jeszcze długo nie przyjmą euro. Wspólnej waluty bowiem nie chce miliarder Andrej Babis, którego ugrupowanie może wygrać jesienne wybory parlamentarne nad Wełtawą.

Andrej Babis uważa, że to on zainspirował ugrupowanie francuskiego prezydenta – En Marche!. Ale w przeciwieństwie do Emmanuela Macrona, Babis jest przeciwnikiem zarówno przyspieszania integracji w ramach UE, współpracy z Niemcami ws. kryzysu migracyjnego oraz powiększania strefy euro.

“Nie dla euro. Nie chcę euro, nie chcemy u nas wspólnej waluty” – powiedział w piątek Andrej Babis w czasie konferencji w Pradze. „Każdy wie, że to bankrut. Chodzi o naszą suwerenność. Chcę czeskiej korony oraz niezależnego banku centralnego. Nie chcę, by Bruksela mogła wtrącać się w kolejną sprawę” – mówił Babis.

W ubiegłym miesiącu Babis został zdymisjonowany ze względu na potencjalny konflikt interesów zw. z jego imperium rolniczym, chemicznym oraz medialnym, którego wartość „Forbes” ocenia na 3 mld dol. Pomimo dymisji poparcie dla jego ugrupowania ANO wystrzeliło w górę. Polityk obiecał, że po latach skorumpowanego i nieudolnego zarządzania będzie kierował krajem tak, jak kieruje się przedsiębiorstwem. Ten 62-letni Słowak zaznacza, że jest centrystą i odrzuca polityczne metki, ale w jego wypowiedziach pobrzmiewa podobny do Viktora Orbana tony – opór wobec kwot uchodźców oraz sprzeciw wobec cedowania suwerenności na Brukselę.

Z ubiegłotygodniowego sondażu Stem wynika, że ugrupowanie Babisa ANO mogłoby liczyć na 28 proc. głosów. Socjaldemokracja, z którą ANO tworzyło koalicję, może liczyć na 11 proc. głosów, tuż za Partią Komunistyczną.

Reklama

Andrej Babis nie jest osamotniony w swoim sprzeciwie wobec euro. Pomimo, że już 5 krajów postkomunistycznych, które wstąpiły do UE w 2004 roku, przyjęło wspólną walutę, to kolejne czeskie rządy odmawiały podania konkretnej daty przyjęcia euro. Z sondażu Eurobarometr z 2016 roku wynika, że 72 proc. Czechów chce zachowania czeskiej korony. O 2004 roku czyli od momentu wstąpienia Czech do UE, korona zyskała wobec euro 20 proc.

Francuskie powiązania

Babis jest właścicielem restauracji La Paloma na Francuskiej Riwierze w mieście Mougins. Lokal posiada dwie gwiazdki Michelina. To tam w lutym 2016 roku czeski polityk spotkał się z Emanuellem Macronem oraz najbogatszym człowiekiem we Francji – Bernardem Arnaultem.

“Pytał mnie o moje ugrupowanie” – opowiadał Babis. Czeski miliarder uważa, że Macron inspirował się czeskim ruchem ANO.

Wśród postulatów Babisa znajdują się zmniejszenie kosztów administracyjnych rządu, powstrzymanie niektórych Czechów od “pasożytowania” na systemie opieki społecznej oraz walkę o czeskie interesy na forum międzynarodowym.

Babis jest gotów współpracować z każdym ugrupowaniem, oprócz Partii Komunistycznej i konserwatywnego ugrupowania TOP-09.

To dzięki Babisowi Czechy w ubiegłym roku odnotowały pierwszą w historii nadwyżkę budżetową, ale sam Babis uważa, że zbilansowany budżet nie jest jego „mantrą”. Polityk obiecał, że obniży podatki i nie będzie miał nic przeciwko zwiększeniu zadłużenia, jeśli przyniesie to wzrost, wyższe pensje i wyższy PKB.

“Nasza kultura”

“Największą wartością dodaną Unii Europejskiej jest tożsamość narodowa każdego z krajów” – uważa miliarder. „Europa jest silna dzięki silnym państwom. To logiczne, prawda?” – dodaje.

Babis odrzuca krytykę Komisji Europejskiej, która niedawno wszczęła postępowanie przeciw Czechom, Polsce i Węgrom za odmowę realizowania relokacji uchodźców. Wiele krajów na wschodzie UE sprzeciwia się polityce otwartych drzwi Angeli Merkel.

„Musimy walczyć o to, co zbudowali tu nasi przodkowie. Jeśli w Brukseli będzie więcej muzułmanów niż Belgów, to ich problem. Ale tutaj nie chcemy takiej sytuacji. Nie będą nam mówić, kto powinien u nas mieszkać” – uważa Babis.

>>> Czytaj też: To Niemcy najbardziej wygrają na Brexicie. Sprawdziliśmy, jakie plany mają poszczególne banki z Londynu