- Rynki finansowe stosowały w zeszłym tygodniu dwa podejścia do kwestii narastających handlowych napięć pomiędzy Chinami i USA - pisze w felietonie dla Bloomberga Mohamed A. El-Erian.

Z jednej strony eskalacja strategii celnej „wet za wet” ciągle ma wpływ zaledwie na niewielką część gospodarek obu państw. Podstawowy rynkowy konsensus zakłada, że zastosowane środki nie powinny mieć znaczącego i trwałego wpływu na gospodarkę i rynek akcji, a w ostateczności mogą sprawić, że handel pozostanie wolny, ale stanie się zarazem sprawiedliwszy.

Z drugiej strony każda eskalacja (ostatnim jej elementem jest ogłoszenie 10 lipca przez administrację Trumpa zamiaru nałożenia ceł na dodatkowe chińskie produkty o wartości 200 mld dol.) zwiększa ryzyko wystąpienia scenariusza przekształcenia rynkowej bessy, nieważne ˗ celowej lub niezamierzonej ˗ w pełni rozwiniętą wojnę handlową, która silnie uderzyłaby w zyski korporacji i ogólny wzrost gospodarczy.

Istnieje także trzeci możliwy scenariusz dla międzynarodowego handlu, który jeszcze nie zwrócił uwagi rynków. Można określić go jako tzw. moment Reagana, który ma pozytywny wpływ na rynki, chociaż jest mniej prawdopodobny niż wystąpienie spadkowego scenariusza. Polega na wprowadzeniu do aktualnego systemu gospodarczego ulepszeń, które będą sprzyjały USA, zarówno w kategoriach względnych, jak też bezwzględnych.

Zdecydowane prognozowanie rozkładu prawdopodobieństwa wystąpienia trzech powyższych scenariuszy jest trudnym zadaniem. Odpowiedź nie będzie zależała wyłącznie od świata gospodarki i finansów. Ważną rolę (w handlowym krajobrazie – przyp. red.) odegrają także krajowe polityki, a polaryzacja środowisk politycznych zwiększa trudność pogodzenia konkurencyjnych oczekiwań stron z harmonią globalnej gospodarki.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Oto kilka spostrzeżeń (zainspirowanych teorią gier) dotyczących potencjalnego przebiegu wydarzeń:

Z natury kooperatywna gra jest coraz częściej rozgrywana przy braku współpracy: administracja Trumpa stosuje destrukcyjne podejście do handlu i kilku innych dziedzin poprzez wywracanie obecnego stanu rzeczy do góry nogami. To dla niej sposób na naprawienie tego, co uważa za rynkową asymetrię, która podważa uczciwość systemu i szkodzi USA. Uruchamia więc unilateralną taktykę, która łączy bieżące działania celne z groźbami ich eskalacji, odrzucając zasady obowiązujące w systemie, który wzmacniał międzynarodowy gospodarczy porządek ustanowiony po drugiej wojnie światowej. Administracja Trumpa wprowadziła do międzynarodowego handlu (w terminologii z teorii gier) znaczący element „niekooperatywności” do naturalnie „kooperatywnej gry”. Wielu ekonomistów martwi się o konsekwencje tego dla poszczególnych krajów i systemu jako całości. Wojny handlowe mają tendencję do tworzenia silnego stagflacyjnego impulsów, zakłócając wzrost gospodarczy oraz zwiększając ryzyko wystąpienia niestabilności na rynkach finansowych. Stwarzają także ryzyko załamania międzynarodowej architektury gospodarczej i finansowej, a jego konsekwencje mogą wykraczać daleko poza gospodarkę i finanse. Biorąc to wszystko pod uwagę, najważniejsze dzisiaj pytanie brzmi: czy trwająca właśnie runda narastających handlowych napięć jest środkiem do progresywnego celu – wciąż wolnego, ale sprawiedliwszego handlu, czy celem samym w sobie. Do tej pory rynki oceniały znacznie wyżej prawdopodobieństwo wystąpienia bardziej pozytywnego z tych rozwiązań, chociaż wraz z eskalacją polityki celnej „weto za weto” ich pewność co do takiego rozwiązania będzie malała.

Najbardziej prawdopodobna jest w tej chwili dalsza eskalacja: handlowe napięcia przyniosą pozytywne skutki tylko, jeśli zachowania poszczególnych krajów będą się zmieniały w sposób transparentny, wiarygodny i trwały. Dotyczy to w szczególności podejścia Chin do praw własności intelektualnej, ograniczeń dostępu do rynku i wymogów w zakresie zakładania spółek typu joint ventures, które są długotrwałym źródłem konfliktów z USA oraz innymi krajami. Dopóki nie pojawią się oznaki trwałej zmiany, najbardziej prawdopodobną amerykańską strategią będzie zwiększanie presji na Chiny, pomimo tego, że jest ono ryzykowne dla wszystkich. Stanowisko USA ma na celu rozwianie wątpliwości co do determinacji administracji w dokonywaniu zmian, prawie bez względu na krajowe koszty. USA mogą jednakże naciskać na Chiny zbyt mocno i zbyt szybko. Niesie to nie tylko ryzyko rośnięcie w pełni wojny handlowej, ale również wzrostu geopolitycznych napięć i finansowej niestabilności (między innymi dlatego, że Chiny są dużym posiadaczem amerykańskich papierów skarbowych oraz znaczącym uczestnikiem rynku dolara).

Gra jest niezmiennie niezbalansowana: niezależnie od tego, czy robią to przypadkiem czy celowo, USA grają teraz w niekooperatywną grę, którą są w stanie wygrać (w kategoriach względnych). Handlowe napięcia są z wielu powodów mniej szkodliwe dla USA niż dla Chin, których model wzrostu jest w dalszym ciągu w znacznej mierze zależny od zagranicznych rynków. Ta względna przewaga jest już widoczna w wynikach rynków kapitałowych i walutowych obu krajów. Chociaż przewaga ta nie zapewni USA z pewnością ochrony przed niektórymi bezpośrednimi stratami, to daje im do ręki silne karty do gry. Obecna sytuacja przypomina tę z lat 80., gdy prezydent Ronald Reagan rozpoczął ze Związkiem Radzieckim wyścig zbrojeń, który USA miały zgodnie z przewidywaniami wygrać, choć pewnym kosztem i ponosząc znaczne ryzyko. Takie samo podejście będzie kusiło administrację Trumpa do dalszych nacisków na inne kraje na zmiany porozumień handlowych, włączając w to najbliższych sojuszników.

Chiny prawdopodobnie zgodzą się ostatecznie na spełnienie niektórych żądań USA: ponieważ gra jest niezbalansowana, najmniej kosztowną strategią dla Chin będzie z czasem powrót do kooperatywngo handlu, nawet pomimo tego, że kraj ten korzysta z aktualnie obowiązujących regionalnych porozumień. Może to być możliwe tylko przy spełnieniu niektórych amerykańskich żądań. Może nie jest to najlepsze rozwiązanie dla Chin, ale o wiele lepsze od rozwiniętej wojny handlowej.

Publiczne oskarżenia i kontroskarżenia utrudniają sprawę: przywrócenie zaufania pomiędzy Chinami i USA jest kluczowe w kontekście powrotu do trwałej kooperacji. Wymaga to spotkań za zamkniętymi drzwiami, które odsuną na bok oskarżenia, którymi obrzucają się obecnie obie strony. Wymaga także skupienia na zrobieniu natychmiastowych kroków, które odbudują zaufanie oraz stworzą ramy, które pomogą w wyjaśnieniu przyszłych potencjalnych nieporozumień i błędnych wzajemnych wyobrażeń. Im szybciej te spotkania zostaną wznowione, tym mniejsze ryzyko, że dzisiejszy brak kooperacji przekształci się w kosztowną globalną wojnę handlową. Można je przyśpieszyć poprzez zbudowanie koalicji: biorąc pod uwagę to, że prawdziwe pretensje USA wobec Chin są podzielane przez inne kraje, w interesie USA może być szybkie zbudowanie koalicji. Chociaż sojusze mogą skomplikować dwustronne handlowe negocjacje, które USA chcą prowadzić z potencjalnymi koalicjantami, mogą one zwiększyć skuteczność rozwiązania największego problemu (Chin) i zmniejszyć ryzyko kosztownych podziałów globalnej gospodarki. Utworzenie koalicji zróżnicowałoby także podejście jej członków do negocjacji, co pomogłoby uchronić międzynarodową architekturę gospodarczą, która chociaż potrzebuje modernizacyjnych reform na kilku poziomach, ciągle dobrze służy USA i światu.

Wdrożenie zmian jest trudniejsze niż ich zaprojektowanie. Naprawcze kroki te są bardzo trudne do skalibrowania. Poziom zaufania jest niski, zarówno jeśli chodzi o politykę wewnętrzną, jak też pomiędzy krajami. Kluczowe jest dobre rozumienie reakcji innych państw, a także otwarcie na korektę obranego kursu, ponieważ gra, w której brakuje współpracy, staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. Co więcej, kluczowe dla otrzymania potrzebnego poparcia od szerokiego segmentu społeczeństwa i Kongresu są dobrze komunikowane, terminowe i skoordynowane procesy decyzyjne w Białym Domu.

Te siedem spostrzeżeń ma kluczowe znaczenie dla oceny korzyści, kosztów i ryzyka niekonwencjonalnego podejścia administracji Trumpa do międzynarodowego handlu. Wykraczają one poza argumenty leżące u podstaw rynkowego konsensusu co do tego, że środki typu „wet za wet” nie powinny mieć znaczącego i trwałego wpływu na gospodarkę i rynek akcji, a ostatecznie mogą przyczynić się do handlu, który pozostaje wolny, ale jest sprawiedliwszy. Rozważają one także szeroką paletę możliwych skutków (wojny handlowej – przyp. red.), które uwzględniają koncepcję długiego ogona (w pełni rozwinięta wojna handlowa) oraz krótkiego ogona, czyli fundamentalnego przekształcenia globalnego systemu, który będzie sprzyjał amerykańskim interesom, przeciwdziałał wieloletniej erozji ich międzynarodowej pozycji i pozwalał jej lepiej wykorzystywać swoją pozycję w międzynarodowej gospodarce.

>>> Czytaj także: Największym wygranym szczytu Putin-Trump jest Izrael? Drugie dno Helsinek