Resort zdrowia, gdy jego szefem za rządów PiS był Zbigniew Religa, argumentował, że przypis składki wynikający z ubezpieczeń komunikacyjnych jest większy niż wypłaty odszkodowań z OC, a to znaczy, że ubezpieczenia te przynoszą zyski i firmy mogą dodatkowo finansować leczenie ofiar wypadków. Stąd wzięły się zmiany w prawie, na podstawie których corocznie ustalany przez ministra zdrowia procent składki komunikacyjnego OC miał wpływać do NFZ. To zresztą było wskazywane jako możliwa niekonstytucyjność ustawy - z tego powodu, że "podatek" był ustalany w rozporządzeniu, a nie w ustawie.

Ubezpieczyciele protestowali wysokości składki, ponieważ według ich wyliczeń prawdziwe koszty leczenia ofiar wypadków są znacznie mniejsze niż te, które przedstawiał resort zdrowia.

Przez wiele miesięcy NFZ nie wydawał otrzymywanych pieniędzy ze względu na brak kilku przepisów wykonawczych. Jednak pieniądze, które już wpłynęły do NFZ na podstawie uchylonych przepisów i te, które wpłyną za grudzień, Fundusz ma wydać na ochronę zdrowia. Ale do 14 lutego przyszłego roku NFZ będzie musiał się rozliczyć na co poszły przekazane środki.

Uchwalony w 2007 "podatek Religi" miał być osądzony przez Trybunał Konstytucyjny. PO złożyła przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi do Trybunału wniosek w sprawie obciążania kierowców kosztami leczenia ofiar wypadków. Jednak po wygranych wyborach i utracie ważności wniosku do TK (wynikającej z tzw. zasady dyskontynuacji, czyli formalnego braku wnioskodawcy po zmianie Sejmu) PO nie złożyła wniosku ponownie. W marcu sprawę do Trybunału wniosła ostatecznie Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Sejm zmienił jednak prawo przed wyznaczeniem terminu rozprawy przez Trybunał.

Reklama

Informacja o podpisaniu ustawy znajduje się na stronach internetowych Kancelarii Prezydenta.