Jak dowiedziała się GP, DomBank (hipoteczna część Getin Banku) obniża wymagany wkład własny dla klientów starających się o kredyty w złotych z 25 proc. do 20 proc. Z kolei detaliczne ramię BRE Banku, mBank, z początkiem stycznia obetnie marże kredytowe - dla kredytów we frankach szwajcarskich mają spaść z 3 proc. do średnio 2 proc. Do tego dochodzi niespodziewana decyzja GE Money Banku, który w czwartek ogłosił, że zmniejsza wymagany wkład własny dla kredytów we frankach z 35 do 20 proc. Jest to tym bardziej zaskakujący ruch, że to ten bank prawie trzy miesiące temu podwyższył wymagany wkład własny. W ostatnich tygodniach jego śladem podążyły niemal wszystkie liczące się banki, podwyższając marże czy zmniejszając LTV (wielkość kredytu w stosunku do wartości nieruchomości, która go zabezpiecza). Te restrykcje szczególnie dotknęły pożyczki we frankach szwajcarskich, które do niedawna stanowiły 70 proc. wszystkich nowych kredytów na cele mieszkaniowe. Część banków, jak Millennium, ING czy Getin, wycofała nawet ze swojej oferty kredyty walutowe. Nic więc dziwnego, że wartość nowych kredytów na cele mieszkaniowe wzrosła w listopadzie o niespełna 3 mld zł, podczas gdy miesiąc wcześniej, według szacunków Związku Banków Polskich, przyrost wyniósł 19 mld zł. Stąd głośno zaczęło się mówić o załamaniu się rynku kredytów hipotecznych.
Czy złagodzenie polityki kredytowej przez pierwsze banki może już świadczyć o pojawieniu się pierwszych przesłanek poprawy sytuacji na rynku? GE Money tłumaczy swoją decyzję o obniżeniu wymaganego wkładu własnego stabilizacją na rynkach finansowych.
- Obserwujemy wydarzenia na rynku i w przypadku istotnych zmian jesteśmy gotowi podjąć takie działania, aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom naszych klientów, a jednocześnie bezpiecznie zarządzać ryzykiem kredytowym - mówi Zbigniew Tłok, dyrektor sprzedaży kredytów hipotecznych w GE Money Banku.
Analitycy i inni bankowcy są ostrożni w ocenach ruchu GE.
Reklama
- Wpływ na to mogła mieć również propozycja rekomendacji T, której treść przewiduje minimalne LTV na poziomie 80 proc. Banki są już w tej chwili świadome oczekiwań KNF. Wcześniej przedstawiciele komisji oraz spekulacje rynkowe wskazywały raczej na bardziej restrykcyjne zalecenia - ocenia Marta Jeżewska, analityk DI BRE.
- Nie zauważyliśmy zmian na rynku, które skłaniałby nas do zmiany polityki - mówi Piotr Utrata z ING Banku Śląskiego, który w listopadzie wycofał się z kredytów walutowych. Inni twierdzą, że na rynku międzybankowym nadal nie ma finansowania, które pozwoliłoby zwiększyć akcję kredytową.
- Może GE nie ma takich kłopotów z pozyskiwaniem kapitału. A może to tylko zabieg marketingowy, a kredyty w tym banku będą równie trudno dostępne jak do tej pory - mówi chcący zachować anonimowość przedstawiciel jednego z banków.
Zdaniem Katarzyny Siwek, analityka firmy Expander, ostatnie decyzje łagodzące wymagania kredytowe mogą przynieść poprawę na rynku pożyczek hipotecznych.
- Powstaje pytanie, czy inne banki podążą śladem GE Money Banku i Dom Banku i zdecydują się na złagodzenie warunków udzielania kredytów? Wiele banków sygnalizuje taki zamiar, jednak wstrzymuje się z decyzjami. Być może jednak ruch konkurencji, nawet, jeżeli dziś rozpatrywany w kategoriach marketingowych, uruchomi taki proces. Trudno to dziś przesądzić. Jednocześnie widać, że banki kładą nacisk na rozwój kredytów w euro. Do ich popularyzacji na miarę kredytów frankowych konieczne jest jednak obniżenie marż, a także wyłączenie spod opracowanej przez nadzór rekomendacji T - mówi Katarzyna Siwek.
189 mld zł wyniosło na koniec października zadłużenie Polaków z tytułu kredytów hipotecznych