W sprawie trwających w Moskwie negocjacji na temat rosyjsko- ukraińskich umów gazowych na przyszły rok wypowiedział się tylko rzecznik państwowego przedsiębiorstwa paliwowego Naftohaz Ukrainy, Wałentyn Zemlanski.

"Do końca roku mamy jeszcze trochę czasu, więc Naftohaz Ukrainy liczy, że zakończenie rozmów i podpisanie kontraktów zostanie uwieńczone sukcesem" - powiedział Zemlanski we wtorek w rozmowie z agencją Interfax-Ukraina.

Sprawa przyszłorocznych dostaw gazu, w tym jego cena, była najprawdopodobniej omawiana na zwołanym w poniedziałek w trybie pilnym posiedzeniu rządu premier Julii Tymoszenko. Nie zaproszono na nie prasy w związku z czym ustalenia, które tam zapadły, nie są znane.

Na rosyjskie groźby nie odpowiada także prezydent Wiktor Juszczenko, który jeszcze w poniedziałek udał się wraz z rodziną do swej górskiej rezydencji w ukraińskich Karpatach, gdzie spędzi Nowy Rok.

Reklama

Gazprom zapowiedział we wtorek, że w związku z zaległościami w opłatach za gaz przygotowuje się do przerwania dostaw błękitnego paliwa dla Ukrainy. Z powodu zadłużenia, wynoszącego ponad 2 mld dolarów, nie ma także kontraktu na dostawy gazu na przyszły rok.

"Gazprom już dziś utworzył sztab operacyjny, który rozpoczął przygotowania (do odcięcia dostaw - PAP)" - powiedział prezes koncernu Aleksiej Miller.

Potwierdził, że jeśli Ukraina przejdzie w zakupie gazu na ceny rynkowe, to od 1 stycznia rosyjski gaz dla niej będzie kosztować 418 dolarów za 1 tysiąc metrów sześciennych.

Obecnie Ukraina kupuje gaz po 179,5 dolara za tysiąc metrów sześciennych.