Wstrzymanie przez rosyjski Gazprom dostaw gazu przez Ukrainę do Polski i innych krajów Europy mogłoby być groźne dla dużej grupy spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, działających m.in. w branżach paliwowej, chemicznej i energetycznej. Jednak zdaniem analityków, jeżeli kłopoty z dostawami gazu nie potrwają dłużej niż tydzień czy dwa, straty firm nie powinny być znaczące.

Tylko MOL musi się martwić

- Ani PKN Orlen, ani Lotos nie powinny odczuć ograniczenia dostaw gazu do Polski. Co prawda Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zapowiedziało już, że ograniczy o 25 proc. dostawy gazu dla Orlenu, ale zarówno płocki koncern, jak i Lotos mogą je zastąpić nieco droższymi pochodnymi ropy. I w skali obu firm nie będą to jakieś znaczące koszty - uważa Marcin Palenik, analityk branży paliwowej w Millennium Domu Maklerskim. Wskazuje on, że Lotos jest praktycznie niezależny od dostaw gazu.
Zdaniem Kamila Kliszcza, z Domu Inwestycyjnego BRE, na razie trudno szacować ewentualne straty z tego tytułu w I kwartale w obu spółkach, ale na razie nie należy przeceniać tego czynnika i dyskontować go w kursie akcji.
Reklama
- Kryzys wokół dostaw gazu może zostać rozwiązany w ciągu kilku dni i wówczas jego wpływ na PKN będzie niezauważalny - ocenia Kliszcz.
Kursy akcji PKN i Lotosu spadły odpowiednio o 1,1 proc. i 2,6 proc.
Powody do niepokoju mogą mieć inwestorzy, którzy kupili akcje węgierskiego koncernu paliwowego MOL. Z uwagi na znacznie gorszą sytuację na Węgrzech niż w Polsce (do której cały czas płynie rosyjski gaz przez Białoruś) MOL może znacznie silniej odczuć wstrzymanie dostaw gazu przez Ukrainę.
- Jeśli konflikt potrwa dłużej niż 2-3 tygodnie, wówczas MOL może mieć kłopoty. Bez dostaw gazu może produkować tylko ograniczony asortyment towarów - uważa Tamas Pletser, analityk spółki ING Securities w Budapeszcie.
Węgierski koncern już traci na kryzysie, gdyż ze względu na małe zapasy gazu na Słowacji produkcję już ograniczył należący do MOL-a Slovnaft. Zdaniem analityków trudno jednak oszacować, jak wpłynie to na plany sprzedażowe MOL-a i zysk spółki w I kwartale 2009 r. Inwestorzy liczą, że spadek może być znaczny, bo w ciągu dwóch ostatnich sesji kurs akcji MOL-a na giełdzie w Budapeszcie spadł o 6 proc., do poziomu 10,7 tys. forintów (w tym samym czasie akcje węgierskiej spółki na GPW straciły 5,7 proc.).

Chemii gazu nie zabraknie

Na ograniczeniu dostaw surowca nie powinno stracić PGNiG. Ale zdaniem inwestorów, wiele też nie zyska - kurs spółki nie zmienił się.
Zdaniem Kliszcza, spadek dostaw dla przemysłu nie powinien mieć też znaczącego wpływu na wyniki kwartalne spółek branży chemicznej. Szacuje on popyt na gaz w I kwartale na 4-4,5 mld m sześc. Potencjał magazynowy PGNiG to około 1,6 mld m sześc., a własne wydobycie to 1 mld m sześc. kwartalnie.
- Na razie sytuacja jest więc pod kontrolą z punktu widzenia odbiorców. Pod warunkiem że zastój w dostawach nie będzie trwał dłużej niż 1-2 tygodnie - dodaje Kliszcz.
Mniej optymistycznie sytuację spółek chemicznych widzi Barbara Zaleska, analityk firmy Wood & Company.
- Zapowiedziane przez PGNiG ograniczenie dostaw dla Zakładów Azotowych Puławy do końca miesiąca o 15 proc. przełoży się na zmniejszenie produkcji i może kosztować spółkę 2-3 proc. rocznych zysków - uważa Zaleska.
Akcje Puław straciły od wtorku 4,3 proc.
Niewielkie są natomiast szanse, by kłopoty z dostawami gazu wykorzystały notowane na GPW spółki energetyczne: czeski CEZ i pomorska Enea.
- Dostawy gazu zostaną wznowione prawdopodobnie na tyle szybko, że nie zdążą one odczuć zwiększonego zapotrzebowania na energię elektryczną - twierdzą analitycy.