Około godziny 15:30 za euro płacono 4,1250, za dolara zaś 3,1200 złotego. W porównaniu do poniedziałku, oznacza to ruch obu kursów o ponad 10 groszy, przy czym tak drogiego dolara ostatni raz obserwowaliśmy w październiku 2008, przedtem zaś we wrześniu 2006 roku.

Niewykluczone, że do osłabienia polskiej waluty przyczyniła się wczorajsza sesja na GPW, a dokładniej zamknięcie indeksu WIG20 poniżej psychologicznego poziomu 1800 punktów. Słaba sytuacja na giełdach państw regionu rynków wschodzących zwykle skłaniała inwestorów do wycofywania z nich kapitału, co przekładało się na wyprzedaż walut tychże państw, i w efekcie do ich deprecjacji.

Poza sferą domysłów pozostaje natomiast wpływ eurodolara. Od końca zeszłego tygodnia obserwujemy osłabianie się wspólnej waluty, i systematyczne zniżki kursu EUR/USD. Dziś około godziny 16:45 za euro płacono 1,3180 dolara, czyli najmniej od początku grudnia 2008.

Za słabnącym euro przemawiają różne czynniki, m.in. goszczące w umysłach inwestorów od kilku dni oczekiwania na czwartkową obniżkę stóp procentowych przez ECB. Do tej pory rynek oczekuje cięcia kosztu pieniądza o 50 punktów bazowych, w obliczu ostatnich informacji ze strefy euro nie powinny jednak dziwić bardziej radykalne kroki.

Reklama

Dziś agencja ratingowa Standard & Poor's poinformowała, że może obniżyć ocenę dla Hiszpanii do negatywnej, już teraz zaś umieściła państwo na liście obserwacyjnej. Dolarowi sprzyjają za to wyprzedaże na rynkach akcji, w najbliższych dniach nie należy więc wykluczać kursu EUR/USD poniżej poziomu 1,3100.