Koniec stabilizacji, zmiana sezonu politycznego, trzęsienie ziemi - alarmuje włoska prasa. Wyniki wyborów mogą skłonić Angelę Merkel do zmiany polityki wobec Polski i Węgier - czytamy w portugalskich mediach.

Włochy: Koniec stabilizacji

Koniec stabilizacji, zmiana sezonu politycznego, trzęsienie ziemi - tak włoska prasa w poniedziałek podsumowuje wyniki wyborów w Niemczech. Na jej łamach dominuje opinia, że zwycięstwo Angeli Merkel zostało przyćmione przez dobry wynik antyimigranckiej AfD.

"Corriere della Sera" stwierdza, że "stabilizacja zniknęła" i pisze, że właśnie w takiej sytuacji znalazły się nieoczekiwanie Niemcy w powyborczy wieczór.
"Kraj, który w minionej dekadzie kryzysu był kotwicą i nie pozwolił Europie dryfować; kraj, po którym jeszcze przed kilkoma dniami nie oczekiwało się niespodzianek, zagłosował i wywrócił do góry nogami tradycyjny system polityczny" - dodaje.

Wybory zdaniem autora komentarza, Danilo Taino potwierdziły zaś przede wszystkim, że "w demokratycznych, powojennych Niemczech istnieje silna prawica - pod wieloma względami skrajna, która zbiera i daje głos ludziom wściekłym".

Reklama

Publicysta mediolańskiej gazety wyraża opinię, że największym zwycięzcą wyborów jest Alternatywa dla Niemiec (AfD), która rozwinęła się, jak przypomina, podczas batalii przeciwko fali uchodźców, przybyłych do Niemiec w 2015 i 2016 roku.

"Angela Merkel pozostanie kanclerzem, ale zapłaciwszy bardzo wysoką cenę" - tak podsumowuje w dzienniku najgorszy od ponad 60 lat wynik osiągnięty przez blok CDU/CSU. To zaś oznacza – jak wyjaśnia – zmianę klimatu politycznego i koniec wyłączności "dwóch gigantów".

Jako drugie po tym rezultacie źródło braku stabilizacji komentator wymienia Alternatywę dla Niemiec i to nie tylko dlatego, że jej sukces będzie miał wpływ na utworzenie koalicji, ale również – czy głównie dlatego, że AfD "mając w Bundestagu prawie dziewięćdziesięciu parlamentarzystów, będzie stale demonstrować swą opozycję i to z udziałem niektórych deputowanych o inklinacjach wyraźnie skrajnie prawicowych, niedalekich neonazistom".

"Dla większości Niemców ta obecność masowa, nie marginalna, to szok, który nie minie szybko, lecz może wręcz naznaczyć całą przyszłą kadencję" - zauważa "Corriere della Sera".
Gazeta stwierdza zarazem, że demokracja niemiecka jest mocna. Jak pisze, nie ulega wątpliwości, że Angela Merkel nie będzie mogła rządzić dalej, nic nie zmieniając w swej polityce.
W konkluzji komentarza podkreśla się, że "wynik niemieckich wyborów spowodował polityczne trzęsienie ziemi, który obudzi nieobojętne fale w całej Europie".

"To bardziej normalne Niemcy, z problemami podobnymi do tych, jakie mają inni. Problem dla wszystkich. Kotwica jest teraz słabsza" - podsumowuje Taino.

"La Stampa" podkreśla w tytule, że "niemiecka prawica wywołuje strach w Europie". "Berlin stracił swą stabilność polityczną i to mimo zwycięstwa Angeli Merkel" - ocenia turyński dziennik. Jak pisze, fala przeciwników imigrantów "naznaczyła wybory".

"Katastrofalna porażka SPD to sygnał alarmowy dla całej europejskiej lewicy" – zaznacza. Merkel w ocenie publicysty "staje przed najtrudniejszą próbą", bo jej przyszły rząd będzie musiał stawić czoła podwójnej opozycji. W tym kontekście na łamach tych wymienia się SPD i Alternatywę dla Niemiec (AfD).

Rzymskie "Il Messaggero" pisze o "boomie prawicy i bardziej kruchej" pozycji Angeli Merkel. Jak przyznaje, "niemożliwość rządzenia czai się za rogiem".

"Il Giornale" wyraża opinię, że kanclerz Niemiec, która wygrała wybory, ma jednak mało powodów do radości z powodu już zapowiedzianego końca wielkiej koalicji i niepewności, co do możliwości utworzenia stabilnego gabinetu.

Portugalia: Wynik wyborów może skutkować zmianą polityki wobec Polski

Portugalskie media twierdzą, że utrata poparcia w wyborach przez partie dotychczasowej koalicji może skłonić Angelę Merkel do zmiany polityki wobec Polski i Węgier. Wskazują też, że kanclerz może próbować łagodzić dotychczasowe spory z Warszawą i Budapesztem.

Komentatorzy telewizji RTP twierdzą, że dobry, 13-procentowy wynik nacjonalistycznej i antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec(AfD) podczas niedzielnych wyborów do Bundestagu, może skłonić kanclerz Merkel do próby złagodzenia relacji ze wschodnim sąsiadem Niemiec, Polską oraz z Węgrami Victora Orbana, szczególnie w kwestii polityki przyjmowania uchodźców.

"Możemy jednak liczyć na kontynuację polityki +otwartych drzwi+, gdyż w swoim niedzielnym wystąpieniu Angela Merkel przypomniała o kwestii uchodźców" - odnotowała portugalska telewizja publiczna.

Z kolei prywatna telewizja SIC wskazała, że przed Angelą Merkel, która wprawdzie odniosła zwycięstwo, ale jednocześnie traci poparcie w niemieckim społeczeństwie, piętrzy się szereg problemów międzynarodowych i wewnętrznych wymagających pilnego rozwiązania.

"Jednym z nich jest kryzys w relacjach z Turcją, której 6 milionów obywateli żyje dziś w Niemczech. Innym wydaje się poukładanie stosunków z Warszawą i Budapesztem" – wskazała telewizja SIC.

Portugalska stacja twierdzi jednak, że przedwyborcze deklaracje Orbana, zapowiadającego, że będzie się modlił za zwycięstwo Merkel wydają się nieszczere, a Węgry i Polska "mogą próbować rozgrywać niemiecką scenę polityczną po pojawieniu się na niej AfD".

Komentatorzy w Portugalii wskazują też, że niedzielny wynik wyborów dowodzi, iż wśród Niemców, którzy coraz bardziej zamykają się na przybyszów z zewnątrz, narasta radykalizm.
"Szczególnie niebezpiecznym obszarem wydają się być dziś landy, które kiedyś należały do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. To właśnie tam AfD ma dziś największe poparcie, co wynika m.in. z faktu, iż NRD była zamknięta na świat zewnętrzny przez kilka dekad" – ocenili komentatorzy stacji SIC.

Portugalska telewizja odnotowała, że w ostatnich latach we wschodniej części Niemiec miały miejsce liczne ataki na imigrantów, w tym – na Portugalczyków. "Nasi rodacy przyznają, że głośne mówienie w obcym języku w miejscach publicznych jest tam dosyć ryzykowne, a osoby o ciemnej karnacji ze względu na sam wygląd mogą stać się obiektem agresji" – podsumowała telewizja.

Hiszpania: Wynik wyborów w Niemczech podzielił polityków

Media w Hiszpanii oceniają, że niedzielne wybory w Niemczech potwierdziły radykalizację nastrojów w Europie. Wskazują, że nowy parlament stanie się miejscem ścierania skrajnych opinii.

Większość hiszpańskich komentatorów przypomina, że wejście do Bundestagu ksenofobicznej Alternatywy dla Niemiec(AfD) odzwierciedla też nastroje obecne w innych państwach Europy Zachodniej, gdzie w ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich dobre wyniki odnotowywały partie skrajnej prawicy, np. we Francji, Holandii czy Austrii.

Dziennik El Mundo wskazuje, że wejście do niemieckiego parlamentu nacjonalistycznej partii z ponad 13-procentowym poparciem zwiastuje nowy etap w historii demokracji "kraju, który jest motorem Unii Europejskiej". W swoim internetowym wydaniu madrycka gazeta przypomina, że od czasów II wojny światowej w Bundestagu nie były reprezentowane ugrupowania skrajnie nacjonalistyczne i szowinistyczne.

"Już w wyborach w 2013 r. populistyczna AfD była blisko wejścia do Bundestagu. Tym razem udało się jej przekroczyć wszelkie przedwyborcze prognozy, które dawały jej 10 proc. poparcia" – czytamy w El Mundo.

Madrycki El Pais wskazuje, że choć większość Niemców opowiedziała się za kontynuacją polityki Angeli Merkel, to kanclerz może mieć trudności w sformowaniu stabilnego rządu. "Najbardziej prawdopodobnym koalicjantem dla CDU/CSU wydają się być liberałowie z FDP. Sojusz taki jednak mógłby położyć się cieniem na planowanych reformach strefy euro, gdyż FDP nie jest ich orędowniczką – odnotowuje El Pais.

Z kolei komentatorzy telewizji TVE24 wskazują na straty, jakie poniosły ugrupowania o ugruntowanej pozycji w niemieckiej polityce, takie jak CDU/CSU oraz SPD, co skrzętnie wykorzystały partie radykalne. Stacja uważa, że niezadowolenie z polityki dotychczasowej koalicji rządzącej w Niemczech było czynnikiem, który sprzyjał wynikom pozostałych czterech partie, które po niedzielnych wyborach wejdą do Bundestagu.

"Wśród ugrupowań, które zyskały, są partie skrajne w swych poglądach, takie jak AfD, Zieloni czy Lewica. Oznacza to, że niemieckie społeczeństwo zaczyna się radykalizować" - zauważyła w komentarzu hiszpańska telewizja.

TVE24 odnotowała, że jednym z pierwszych europejskich liderów, który pogratulował Angeli Merkel zwycięstwa w niedzielnych wyborach był premier Hiszpanii Mariano Rajoy.
"Silne Niemcy w lepszej Europie" – skomentował na swoim koncie na Twitterze szef rządu w Madrycie.

Węgry: Trudne zwycięstwo Merkel

O trudnym zwycięstwie w wyborach do Bundestagu i ciężkich rozmowach koalicyjnych czekających kanclerz Niemiec Angelę Merkel, a także o świetnym wyniku antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD) i słabym socjaldemokratów pisze w poniedziałek prasa węgierska.

"Osłabiły się wielkie partie, do parlamentu trafili przeciwnicy imigracji" - wybija na pierwszej stronie prorządowy dziennik "Magyar Idoek", podkreślając, że swój historyczny sukces AfD zawdzięcza ostrej krytyce polityki imigracyjnej Merkel.

"Trudne zwycięstwo, chmury nad koalicją" – pisze z kolei opozycyjny "Magyar Nemzet", podkreślając, że AfD pewnie zajęła trzecie miejsce w wyborach. "Największym newsem tych wyborów jest znakomity i przekraczający oczekiwania wynik AfD, uważanej za czarną owcę niemieckiej polityki" – pisze gazeta, zdaniem której partia ta zawdzięcza sukces głównie głosom mieszkańców wschodniej części Niemiec.

Lewicowy dziennik "Nepszava" ocenia natomiast, że szefowa niemieckiego rządu nie może beztrosko świętować wyniku wyborów, bo "musi się liczyć z trudnymi negocjacjami na temat utworzenia rządu". Zdaniem dziennika jest też "szokujące, iż do parlamentu najsilniejszego państwa Europy trafiła skrajna prawica".

Wszystkie węgierskie dzienniki zwracają również uwagę na bardzo słaby wynik socjaldemokratów. "Magyar Nemzet" pisze o "historycznej klęsce" SPD mimo realizacji niektórych postulatów tej partii, np. wprowadzenia płacy minimalnej.

Zasadniczym celem Budapesztu jest porozumienie się z Berlinem, "bo dla nas Niemcy są najważniejszym europejskim partnerem" - podkreśla w "Magyar Idoek" politolog Gyoergy Nogradi. "Osłabiona Merkel oznacza dla Węgier zupełnie inne możliwości" – ocenia.

Dziennik "Magyar Nemzet" przytacza zaś opinię politologa Zoltana Kiszellya, że Merkel straciła bardzo wielu wyborców, przesuwając swą partię zanadto na lewo, a jednocześnie odsunęli się od niej liczni zwolennicy prawicy, którzy przenoszą swe poparcie na AfD.

"AfD sprawi przypuszczalnie, że niemiecki parlament stanie się dużo głośniejszy i w prowokacyjnym, przełamującym tabu stylu skonfrontuje rządzących z takimi tematami, o jakich nie chcieliby rozmawiać" – uważa Kiszelly, oceniając, że kością niezgody może być na przykład przyszłość strefy euro.

Komentator "Magyar Idoek" Zoltan Kottasz stawia zaś tezę, że obecnie jest prawie wszystko jedno, kto będzie rządził Niemcami.

"Silny niemiecki przemysł i kwitnąca gospodarka zagwarantowały wszystkim berlińskim rządom, że w europejskich przekształceniach politycznych będą siłą nie do obejścia" – ocenia Kottasz, polemizując z tezą, że dla Merkel nie ma dziś alternatywy. Według niego inni niemieccy politycy, w tym Martin Schulz (SPD) czy Wolfgang Schaeuble (CDU), zapewne kierowaliby Niemcami równie pragmatycznie i tak samo staraliby się utrzymać dobre sojusznicze stosunki z państwami sąsiednimi.

"Wiedzą, że Rosji nie warto na długą metę izolować. Wiedzą, że karanie Węgier na długą metę się nie opłaca. Niemcy wybrali ponownie Merkel tylko dlatego, że jest uosobieniem stabilizacji i stanowi symbol równowagi" – czytamy.

Zdaniem komentatora Niemcy będą dalej podążać drogą zimnego pragmatyzmu. "Taka jest rzeczywistość. My, Europejczycy, możemy liczyć tylko na to, że na tej drodze wszystkie berlińskie rządy będą się kierować nie tylko niemieckimi, ale i europejskimi interesami" - ocenia Kottasz.

"Nepszava" pisze zaś, że "następne lata zdecydują, czy Merkel uda się przebudować Europę i czy będzie w stanie odeprzeć skrajną prawicę". "W interesie Unii Europejskiej leży, by jej się udało" – ocenia dziennik.

Belgia: Ulga z powodu zwycięstwa Merkel, zaniepokojenie wynikiem AfD

Większość brukselskich mediów w materiałach na temat wyborów w Niemczech z ulgą odnotowuje zwycięstwo bloku kanclerz Angeli Merkel i jednocześnie z niepokojem wypowiada się o wejściu do Bundestagu antyimigranckiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD).

Zdaniem "Politico", nadspodziewanie dobry wynik AfD (trzecie miejsce i 12,6 proc. głosów) to nie tylko efekt antyimigranckich nastrojów, lecz także skutek rosnącej niechęci społeczeństwa niemieckiego do politycznego establishmentu i tradycyjnego rozkładu sił na scenie politycznej. "Podczas kampanii wyborczej często trudno było odróżnić stanowiska poszczególnych partii" - zauważa brukselski portal poświęcony sprawom europejskim.

Z kolei EUobserver zastanawia się nad wynikiem niemieckich wyborów parlamentarnych przede wszystkim w kontekście przyszłych stosunków niemiecko-francuskich i przyszłości strefy euro. W artykule podsumowującym kampanię portal sugeruje, że prawdopodobna koalicja rządowa z udziałem liberałów z Wolnej Partii Demokratycznej (FDP), którzy z wynikiem 10,7 proc. wrócili do Bundestagu po czteroletniej nieobecności, będzie teraz mniej otwarta na propozycje prezydenta Francji Emmanuela Macrona, wzywającego do znacznie głębszej integracji strefy euro.

Największy francuskojęzyczny dziennik "Le Soir" zamieścił tytuł "Niemiecka ekstremistyczna prawica wchodzi do parlamentu i przełamuje tabu", prezentując polityczny portret jednej z głównych współautorek wyborczego sukcesu AfD, współprzewodniczącej ugrupowania Alice Weidel.

Natomiast flamandzki "De Standaard" skupia się na rozważaniu składu ewentualnych przyszłych koalicji, podkreślając, że w nadchodzących rozmowach o tworzeniu rządu pozycja Merkel jest znacznie osłabiona.

Większość belgijskich dzienników cytuje też fragmenty wywiadu wicepremiera i ministra spraw zagranicznych Belgii Didiera Reyndersa udzielonego francuskojęzycznemu kanałowi RTBF. "To stan alarmowy. W kilku krajach widzieliśmy już oznaki ekstremizmu. (...) Jeśli w Europie nie przeprowadzi się szybko rzeczywistych reform, jeśli nie będzie konkretnych odpowiedzi na kwestie gospodarcze, społeczne, migracyjne, dotyczące obronności i polityki zagranicznej, to ryzykujemy, że po lewej stronie sceny politycznej zaczną się również pojawiać ekstremizmy, tak jak teraz po prawej" - powiedział szef belgijskiej dyplomacji.

Chiny: zwycięstwo Merkel korzystne dla relacji niemiecko-chińskich

Utrzymanie władzy przez CDU/CSU to pozytywny sygnał dla rozwoju stosunków niemiecko-chińskich - komentuje w poniedziałek wybory w Niemczech chińska agencja Xinhua, zaznaczając, że kanclerz Angela Merkel będzie dalej walczyć z protekcjonizmem.

Mimo rosnącej fali populizmu w Europie, konserwatywne ugrupowanie kanclerz Merkel obroniło status największej partii w niemieckim parlamencie – pisze w komentarzu Xinhua.

Jak podaje chińska agencja, kierująca niemieckim rządem od 12 lat Merkel "od dawna znana jest z tego, że wspiera globalizację i współpracę międzynarodową". "Dla tych, którym zależy na przyszłym rozwoju relacji chińsko-niemieckich, jej czwarta kadencja to pozytywny sygnał" - ocenia Xinhua i podkreśla, że w trakcie sprawowania urzędu kanclerza Niemiec Merkel aż 10-krotnie odwiedzała Chiny.

"Dojrzałe stosunki chińsko-niemieckie" - pisze agencja - są "kluczowe dla globalnego dobrobytu i stabilności" w "coraz bardziej nieprzewidywalnym świecie". Oba kraje posiadają "znaczny wpływ międzynarodowy" i są "aktywnie zobowiązane do rozwiązywania konfliktów i kryzysów metodami politycznymi i dyplomatycznymi, a nie militarnymi".

W szczególności – pisze dalej Xinhua – oba kraje powinny uważać na "widmo protekcjonizmu" wyłaniające się w niektórych miejscach Europy. "Przez wiele lat Niemcy pod wodzą Merkel były jednym z największych światowych eksporterów i beneficjentów wolnego handlu. Byłoby więcej niż przygnębiającym, gdyby Niemcy pozwoliły na bariery handlowe przeciwko zagranicznym przedsiębiorstwom, w tym chińskim firmom, co nie tylko zablokowałoby eksport i inwestycje, ale również ugodziłoby w samych Europejczyków" - ocenia, wyrażając nadzieję, że Merkel będzie w dalszym ciągu przeciwstawiać się protekcjonizmowi.

W ostatnich latach Chiny stały się pierwszym partnerem handlowym Niemiec, które już od dawna są największym importerem chińskich towarów w Europie – przypomina chińska agencja. Zdaniem Xinhua druga i czwarta gospodarka świata uzupełniają się; reformy gospodarcze Pekinu i rosnący chiński rynek stwarzają szanse dla niemieckich przedsiębiorstw, a zaawansowane technologie i doświadczenie w zarządzaniu Niemiec pomagają Chinom ulepszać ich przemysł.

"Solidna niemiecka gospodarka, której z pewnością pomogły bliskie relacje z Chinami, była kartą atutową Merkel w wyborach federalnych" - ocenia Xinhua.

Według opublikowanych w poniedziałek oficjalnych wyników niemieckich wyborów blok partii chadeckich CDU/CSU zdobył 33 proc. głosów. Na drugim miejscu uplasowała się SPD, która uzyskała 20,5 proc., co stanowi najgorszy wynik w jej historii. Trzecią siłą w Bundestagu będzie antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) z wynikiem 12,6 proc.

Wielka Brytania: Czwarta kadencja może być największym wyzwaniem dla Merkel

Brytyjska prasa w poniedziałek zwraca uwagę, że czwarta kadencja niemieckiej kanclerz Angeli Merkel może być największym wyzwaniem w jej politycznej karierze ze względu na potrzebę szybkiej reakcji na sukces antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD).

Dziennik "Daily Telegraph", pisząc o sukcesie wyborczym AfD, podkreśla, że jeden z wiodących kandydatów partii mówił w trakcie kampanii, iż Niemcy powinni być dumni z wojskowych osiągnięć nazistów. Według gazety pierwszy raz od lat 60. XX wieku w Bundestagu znajdzie się radykalnie prawicowa partia.

"Telegraph" podkreśla, że tylko Otto von Bismarck i Helmut Kohl dorównują pod względem długością rządzenia Merkel, dla której zwycięstwo w niedzielnych wyborach otworzyło drogę do czwartej kadencji na czele niemieckiego rządu.

"Wielka Brytania liczy na to, że Merkel (...) zacznie teraz skupiać się na Brexicie i pomocy w stworzeniu wzajemnie korzystnego porozumienia (...). Po wyjściu Wielkiej Brytanii (z UE), siła Niemiec wewnątrz Unii Europejskiej będzie jeszcze większa, co irytuje niektóre kraje. Merkel może użyć jej, aby stworzyć superpaństwo, którego chce Komisja Europejska, lub pomóc stworzyć luźniejszą federację państw w stylu tej, której chciała Wielka Brytania, ale której nie udało się zrealizować" - pisze gazeta.

W podobnym tonie wynik wyborów komentuje "The Times", zaznaczając, że "zwycięstwo Merkel zostało przyćmione przez odrodzenie się radykalnej prawicy". Dziennik tłumaczy to m.in. wzrostem niepokojów związanych z przyjęciem ponad miliona uchodźców i migrantów.

"Sukces (AfD) pokazuje, że Niemcy nie są odporne na nacjonalizm, który unosi się nad Europą i Stanami Zjednoczonymi, gdzie wyborcy odrzucają globalizację i masową imigrację. Używając retoryki przypominającej tę z amerykańskich wyborów, czołowe postaci AfD zobowiązywały się do ścigania Merkel i do tego, że +ją zamkną+. Inny z wiodących kandydatów mówił o +odzyskaniu kraju+" - tłumaczył "Times".

Zdaniem dziennika, "niemiecka kanclerz wygrała czwartą kadencję, ale mierzy się z trudnym zadaniem stworzenia stabilnej koalicji po szybkim wzroście popularności radykalnej prawicy", a jej zwycięstwo może być "pyrrusowe".

Jak dodano, w obliczu Brexitu należy spodziewać się ponownego zbliżenia między Niemcami a Francją. Jak jednak zaznaczono, "nic nie sugeruje, że negocjacje w sprawie Brexitu będą dla Merkel priorytetem" w przeciwieństwie np. do "powstrzymania procesu załamywania się relacji państw Europy Środkowej i Wschodniej z UE".

"Zwycięska Merkel może mieć problemy, stojąc na czele z natury niestabilnego rządu. Będzie musiała zmierzyć się z tym, nie unikając odpowiedzialności, ale naciskając na wprowadzenie energicznych zmian w polityce krajowej" - napisał "Times". Zdaniem gazety dobry wynik AfD pomogły uzyskać "złość i lęk dotyczący imigracji". Dziennik podkreślił, że "Merkel musi rozwiązać problemy, w których stworzeniu sama pomogła, a nie ich unikać. To będzie trudne zadanie".

Również "Financial Times" zwrócił uwagę na rosnące kłopoty niemieckiej kanclerz, porównując ją do Konrada Adenaura i Helmuta Kohla, którzy "jako postaci polityczne utracili wiele na znaczeniu przed odejściem z urzędu" i podkreślając, że czwarta kadencja może być najtrudniejszym okresem w jej długiej karierze na stanowisku kanclerza Niemiec.

Szef działu europejskiego gazety Tony Barber zauważył także dobry wynik wyborczy radykalnej Lewicy, która "ma swoje korzenie we wschodnioniemieckim komunizmie". "Trzecie miejsce AfD będzie odnotowane w wielu nagłówkach, ale szerszy obraz sytuacji jest taki, że co piąty wyborca zagłosował na partie skrajnej lewicy i prawicy" - zaznaczył.

Jak dodał, wynik wyborów "będzie miał bardzo szczególny wpływ na niemieckie podejście do reformy strefy euro". "We wtorek francuski prezydent Emmanuel Macron ma przedstawić swoje pomysły na większą integrację europejską i będzie liczył na pozytywną odpowiedź ze strony Niemiec. Wczorajsze wyniki wyborów pokazują, że droga naprzód może jednak nie być wcale prosta" - ocenił Barber.

Blok chadeckich partii CDU/CSU Merkel wygrał, pomimo utraty części głosów, niedzielne wybory parlamentarne w Niemczech. SPD uzyskała najgorszy wynik w swojej historii i przechodzi do opozycji. Antyimigrancka AfD jest trzecią siłą w Bundestagu.

Finlandia: Gorzkie zwycięstwo Angeli Merkel

Fińskie media oceniły wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych w Niemczech jako gorzkie zwycięstwo Angeli Merkel. Wejście do Bundestagu narodowo-konserwatywnej Alternatywy dla Niemiec (AfD) uznano za wyzwanie rzucone niemieckiej kanclerz.

Niemcy będą dalej pod władzą Merkel, ale na politycznej mapie zrobiły "krok na prawo" - oceniła Anna-Liina Kauhanen, korespondentka "Helsingin Sanomat". Jej zdaniem, mimo iż chadecy pozostają największą niemiecką siłą polityczną, to przesunięcie głosów z partii centrowych na prawe skrzydło jest kluczowym rezultatem wyborów i zarazem największą porażką CDU/CSU; chadecki blok zdobył 33 proc. głosów, a AfD - 12,6 proc.

Kauhanen twierdzi, że o ile popularność tego typu partii jak AfD nie jest niczym nowym w Europie, to po raz pierwszy od bardzo dawna w niemieckim parlamencie znajdzie się ugrupowanie, dla którego "otwarty rasizm nie jest tematem tabu".

Według dziennika nowa sytuacja to cena jaką Merkel płaci za politykę wobec uchodźców sprzed dwóch lat. "Helsingin Sanomat" przypomina, że na jesieni 2015 roku Merkel pozwoliła uchodźcom, którzy utknęli na Węgrzech kontynuować podróż przez Austrię do Niemiec. Wtedy właśnie AfD zaczęła zyskiwać na popularności potępiając politykę otwartych granic. Jak odnotował dziennik, wielu wyborców pozostało rozczarowanych, choć Merkel ciężko pracowała nad rozwiązaniem kryzysu migracyjnego.

Chociaż wpływów AfD w Bundestagu nie należy przeceniać, to nowy układ sił politycznych w Niemczech będzie widoczny w całej Europie – oceniła gazeta.

Z kolei fiński nadawca informacyjny Yle określił wynik niemieckich wyborów jako "trzęsienie ziemi". Zwrócił uwagę, że rezultat SPD (20,5 proc.) jest najgorszy po drugiej wojnie światowej, a w ciągu czterech lat poparcie dla CDU/CSU spadło o ponad 8 pkt proc.

Według Yle kontynuacja przywództwa Merkel ma istotne znaczenie dla Finlandii. Nadawca przypomniał, że w czasie kryzysu strefy euro, Merkel zajęła stanowisko, że każdy kraj odpowiada za swoje długi. "To było i jest z korzyścią dla Finów" - podkreśla Yle.

Nadawca przypomniał również, że Merkel należy do nielicznego grona polityków, z którymi liczy się prezydent Rosji Władimir Putin, a kanclerz potrafi rozmawiać z nim po rosyjsku bez pośredników. Poza tym - podkreśla Yle - w obliczu trudności Merkel była w stanie "w jakimś stopniu" utrzymać kraje Unii Europejskiej w jedności.

Fińscy politolodzy, z którymi rozmawiała telewizja Yle, zgodnie wskazali, że o ile wejście do Bundestagu AfD jest dużą zmianą na niemieckiej scenie politycznej, to kierunek polityki Berlina nie zmieni się znacząco

>>> Czytaj też: Oficjalne wyniki wyborów w Niemczech: CDU/CSU wygrywa, AfD trzecią siłą polityczną