Głównym celem utworzenia ośrodków ma być "wzmocnienie sojuszniczej logistyki i ochrona linii zaopatrzeniowych" oraz "ograniczenie słabości w każdym potencjalnym konflikcie z Rosją" - twierdzi dziennikarz "WSJ" Julian E. Barnes.

Autor artykułu odnotowuje, że - według planów - nowe dowództwo logistyczne ma skupić się na "szybszym transportowaniu ludzi oraz sprzętu". Jego celem ma być również zapewnienie "ochrony kluczowych dla zapewnienia towarów Europie szlaków morskich przed zagrożeniem ze strony okrętów podwodnych".

Barnes wskazuje, że jest to "częściowo odpowiedź na wezwania niektórych państw wschodnioeuropejskich (...)".

Rosnące napięcia w relacjach NATO-Rosja spowodowały, że członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego zamierzają "przemyśleć na nowo" szybkość wsparcia sił na pierwszej linii frontu oraz przemieszczania wojsk w "niespodziewane miejsca konfliktu" - informuje Barnes. Dziennikarz wskazuje, że mobilność NATO zmalała przez dziesięciolecia pokoju i jest utrudniona przez przepisy Unii Europejskiej dotyczące transportu ludzi, które mają zastosowanie do wojsk w okresie pokoju.

Reklama

"Gotowy do wojny personel militarny nie może przekraczać granic w Europie bez uzyskania wcześniejszej zgody" - podkreśla. W przypadku wojny - przypomina jednak autor - dowództwo NATO "ma uprawnienia, by zawiesić cywilne prawa europejskie". NATO-wscy wojskowi podkreślają jednak, że odpowiednie przegrupowania konieczne są jeszcze przed wybuchem konfliktu.

"Sojusz powinien przemieszczać się tak szybko lub szybciej niż jednostki rosyjskie, by nasze siły odstraszania były efektywne" - powiedział w tym miesiącu dowódca naczelny sił lądowych USA w Europie gen. Ben Hodges, cytowany przez "WSJ". "Prędkość jest tym, co da naszym cywilnym przywódcom opcje (...)" - dodał.

Generał oraz inni oficerowie wzywali do stworzenia "ogólnoeuropejskiej strefy, gdzie siły mogłyby przemieszczać się szybciej, bez długotrwałych zezwoleń" - zaznacza autor artykułu.

Według Barnesa ministrowie obrony państw członkowskich mają rewidować strukturę dowodzenia podczas swojego kwartalnego spotkania w przyszłym miesiącu. Dziennikarz zaznacza, że "nowa kwatera główna ma być na takim poziomie, jak Sojusznicze Dowództwa Sił Połączonych NATO w Brunssum w Holandii i w Neapolu we Włoszech".

Barnes odnotowuje również "rozbudowę" amerykańskich zdolności wojskowych w Europie i przypomina, że w tym tygodniu 1 Brygada Kawalerii Powietrznej USA przyleciała do Belgii z 89 helikopterami (w tym CH-47 Chinook, AH-64 Apache, UH-60 Black Hawk), które zostaną skierowane do Niemiec, na Łotwę, do Rumunii oraz Polski. Zaznacza, że Kongres rozważa obecnie, czy jednostki te oraz brygada pancerna powinny na stałe stacjonować w Europie, co sugerował generał Hodges.

Autor artykułu zauważa, że podczas zimnej wojny "dystans od baz Sojuszu w Niemczech do potencjalnej linii frontu był krótki". Obecnie, po rozszerzeniu NATO, wschodni front jest zdecydowanie szerszy i "obejmuje państwa od Estonii do Bułgarii".

Jak przypomina Barnes, jeszcze pokolenie temu "transport oraz utrzymanie sprzętu w Europie było rutyną dla młodych amerykańskich oficerów". Teraz - jak wskazuje - "know-how mógł zaniknąć", gdyż wielu z nich jest na emeryturze, a ich następcy szkoleni byli podczas konfliktów w Iraku i Afganistanie.

Dziennikarz zauważa jednak, że w ciągu ostatnich dwóch lat amerykańska armia oraz sojusznicze wojska NATO współpracowały, by "odbudować zdolności". Amerykańscy wojskowi przemalowywali czołgi z koloru pustynnego na "trzykolorowy zimnowojenny wzór" i szkoliły wschodnioeuropejskie armie sojusznicze. Jego zdaniem nowe dowództwo logistyczne "przyspieszyłoby i poszerzyłoby tę współpracę". (PAP)