Wall Street bez optymizmu

Początek tygodnia w USA przebiegał pod znakiem wzrostów, które w czwartek się załamały - podsumowali analitycy Xeliona. "Technicy jednak uspokajają, że to tylko realizacja zysków z czterech sesji nieprzerwanych wzrostów" - dodają.

W piątek ceny akcji na giełdzie nowojorskiej spadały już drugi dzień z rzędu. Inwestorów zaniepokoiło, że rząd Baracka Obamy może zrezygnować z planu powołania specjalnego banku dla tzw. złych kredytów, ponieważ koszty tego przedsięwzięcia mogą być ogromne i sięgnąć nawet 4 bln dolarów czyli jednej trzeciej rocznego PKB w USA. Gdy tylko sieć telewizyjna CNBC podała tę wiadomość, indeks S&P 500 stracił natychmiast 2 proc.

- Nasz system bankowy jest nadal w stanie kryzysu – mówi Dean Barber, prezes firmy inwestycyjnej Barber Financial Group w Kansas City.– Próby naprawy, które widzieliśmy w świecie finansów na początku mijającego tygodnia, były więcej niż symboliczne niż faktyczne. Nie było w nich niczego nowego, czego nie uczyniono by dotychczas. Nie ma wyraźnej jasności, kto otrzyma pieniądze i jak wiele władze zamierzają ich wydać – podkreśla.

Reklama

Wcześniej, przed informacją stacji CNBC o wątpliwościach w sprawie "bad bank", inwestorów dobiła wiadomość, że w IV kwartale gospodarka amerykańska skurczyła się najbardziej w ostatnich 27 latach, o 3,8 proc.

W efekcie kluczowy wskaźnik Dow Jones Industrial Average spadł o 1,82 proc. do 8000,86 pkt. Zaś Standard & Poor's 500 Index stracił 2,28 proc. do 825,88 pkt, zaś Nasdaq Composite Index stracił 2,08 proc. do 1476,42 pkt.

Surowce dobiły w piątek Europę

Na głównych parkietach Europy indeksy zamknęły się na poziomie: brytyjski FTSE 100 minus 0,97 proc., niemiecki DAX minus 2,03 proc., francuski CAC 40 minus 1,19 proc.

Europa traciła w piątek na spółkach surowcowych. Humory niewiele poprawiła informacja, że koncern farmaceutyczny Roche ogłosił zamiar wrogiego przejęcia amerykańskiego Genentechu.

Wśród firm górniczych Xstrata spadła aż o 12,4 proc., koncern BHP Billiton 7,5 proc., a Antofagasta 6,3 proc., a Anglo American 5,8 proc bo ceny miedzi spadły. Spadły też ceny akcji firm naftowych: BP o 1,4 proc., a Royal Dutch Shell 4,4 proc., ze względu na złe wyniki.

Zyskały za to akcje koncernu farmaceutycznego Roche 1,9 proc. Swój apetyt na Genentech koncenr Roche ograniczył jednak tylko do 44 proc. akcji, których jeszcze nie posiada. Zarząd Roche tłumaczy to trudną kondycją finansową i spadkiem wartości akcji Genentech. W tym sektorze zyskała także 1 proc. firm GlaxoSmithKline, a Novaritis i Sanofi-Aventis nawet w granicach 1,1-1,7 proc.

Jednak jak piszą analitycy Xeliona, giełdy europejskie odrabiały w minionym tygodniu straty z poprzednich trzech tygodni, kończąc go średnio 6 proc. zwyżką. Niemniej jednak pierwszy miesiąc roku inwestorzy giełd europejskich kończą na minusie - ale niekoniecznie musi się sprawidzić powiedzenie "jaki pierwszy miesiąc taki cały rok".

Dane makroekonomiczne nadal są złe i wciąż mogą się pogarszać, jednak odnosić się będą do wysokiej bazy - dodają analitycy Xeliona w komentarzu.

'W tym tygodniu wszystko kręciło się wokół próby znalezienia strefy porozumienia na rynku. Na razie panuje bałagan, jedni chcą wchodzić, a inni wychodzić" – narzekaŁ Mike Lenhoff, główny strateg w frimie Brewin Dolphin w Londynie. "Podobne reakcje będziemy obserwować w najbliższych kilku tygodniach, a dominować będzie pilne obserwowanie czy banki centralne i rządy radzą sobie jakoś z recesją" - uznał.

Analitycy Xeliona podkreślają, że w minionym tygodniu silnie rosły akcje banków, choć informacje z sektora wcale nie są najlepsze. W poniedziałek Barclays informował, że w całym 2008 r. spisał na straty 8 mld funtów. Ale jednocześnie zarząd Barclays dodał, że bank nie potrzebuje dokapitalizowania, ponieważ jego kapitały o 17 mld funtów przekraczają wymagane minimum. Barclays rósł więc w poniedziałek aż o 66 proc.

W piątek z bankami było różnie: wzrosły akcje Barclays o 5,3 proc., a Royal Bank of Scotland nawet o 6,7 proc.

Piątek zaczął się źle w Azji

Piątkowa sesja oznaczała też spadki dla większości giełd Azji, po raz pierwszy od czterech dni. Zawiniły banki i spółki technologiczne, a taże prognozy niższych zysków firm.

Regionalny indeks MSCI Asia Pacific stracił 1,6 proc., powiększając styczniowy spadek do 7 proc. Indeks Nikkei 225 spadł na zamknięciu o 3,12 proc. i wyniósł 7.994,05 pkt (ale cały tydzień oznaczał dla Nikkei wzrost o 3,2 proc.). Południowokoreański Kospi spadł o 0,60 proc. Giełdy w Chinach i na Tajwanie były nadal zamknięte.

Dla odmiany Hang Seng w Hongkongu zwyżkował o 1,23 proc. Niewielkie wzrosty notowały także giełdy w Australii i Nowej Zelandii.

Japońska Toshiba, lider w produkcji chipów oraz wiodący dostawca gier komputerowych Nintendo spadły w Tokio ponad 12 proc. po obniżeniu swoich prognoz zysku. Mitsubishi UFJ Financial Group, największy bank na japońskim archipelagu stracił 3,2 proc. , a brytyjski HSBC Holdings, który kontroluje dwa banki w Hongkongu, potaniał 3 proc. w reakcji na spadek transakcji.

“Recesja będzie głębsza niż początkowo sądzono. Do odrodzenia może dojść pod koniec roku, ale kredytowa hulanka, z którą mieliśmy do czynienia, będzie jeszcze długo dawała się we znaki” – twierdzi Alistair Thompson z First State Investments w Singapurze.