W krótkim nagraniu wideo Netanjahu podkreślił, że przeprowadzony w nocy ze środy na czwartek izraelski atak na irańskie cele w Syrii był tylko konsekwencją działań Iranu.
Zdaniem premiera Izraela była to "adekwatna" odpowiedź na poczynania Iranu, który "przekroczył czerwoną linię".
"Jesteśmy w trakcie przedłużającej się walki i nasza polityka jest jasna: nie pozwolimy Iranowi na militarne umocnienie się w Syrii" - powiedział Netanjahu. Podkreślił, że żadna z wystrzelonych przez Iran rakiet nie dosięgła Izraela.
Jak podała strona izraelska, elitarne irańskie siły Al-Kuds wystrzeliły z terytorium Syrii rakiety w izraelskie obiekty na okupowanych przez Izrael Wzgórzach Golan. Ataku dokonano ok. 20 rakietami, które przechwycił izraelski system obrony powietrznej Żelazna Kopuła lub też które nie dotarły do izraelskich obiektów.
W odpowiedzi Izrael dokonał nalotów na pozycje syryjskiego wojska i wspieranych przez Iran bojówek na terenie Damaszku, w środkowej części Syrii i na jej południu. Zaatakowane zostały domniemane obiekty libańskiego Hezbollahu oraz obszary, gdzie stacjonują irańscy doradcy wojskowi. Jak powiedział w czwartek Netanjahu, "był to szeroko zakrojony atak na irańskie cele w Syrii".
Zdaniem Reutera był to największy izraelski atak w Syrii od wybuchu wojny domowej w tym kraju w 2011 roku. Portal Times of Israel ocenia, że były to najpoważniejsze bezpośrednie starcia między siłami Izraela i Iranu w historii oraz najpoważniejszy izraelski atak w Syrii od czasu wojny Jom Kippur z 1973 roku.
Izrael postrzega Iran jako największe zagrożenie dla swego istnienia i już wcześniej atakował irańskie siły w Syrii oraz sprzymierzone z nimi bojówki.
Napięcie między Izraelem a Iranem narastało w ostatnich dniach z powodu niepewności co do przyszłości porozumienia nuklearnego zawartego w 2015 roku przez Iran i sześć światowych mocarstw. We wtorek prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że wycofuje swój kraj z umowy. (PAP)
ulb/ mc/