Poznańska Kolej Metropolitalna (PKM) to projekt komunikacyjny współfinansowany przez wielkopolski samorząd, miasto Poznań, powiat poznański oraz gminy i powiaty położone wzdłuż dziewięciu linii kolejowych Poznańskiego Węzła Kolejowego. Jego wdrażanie potrwa do 2021 r. W godzinach szczytu składy na tych trasach kursować będą co pół godziny.

Jak powiedział w piątek kandydat PiS na prezydenta Poznania Tadeusz Zysk, choć samo przedsięwzięcie jest bardzo dobre – stolica regionu nie jest przygotowana do wdrożenia PKM. Winą za ten stan obciążył obecnego prezydenta, który m.in. nie zadbał o wybudowanie w newralgicznych punktach bezkolizyjnych przejazdów.

"PKM to dobra rzecz, sukces, ale porażka dla Poznania. Nie ma przejazdów bezkolizyjnych, nie ma przystanków kolejowych, w ich pobliżu nie ma parkingów Park& Ride. Nie mówię już o dworcu, bo Poznań Główny to wspólna wina prezydenta i PKP” – powiedział Zysk na spotkaniu z dziennikarzami.

"Dworzec to powinien być symbol PKM, a w Poznaniu pasażerowie kolei metropolitalnej wyjdą w naszym +chlebaku+, rozleją się na tramwaje. Nie ma mądrze pomyślanej komunikacji, która już w Poznaniu poprowadzi ten przepływ pasażerów” - dodał.

Reklama

Chlebakiem nazywany jest otwarty w 2012 r. obiekt, w którym mieści się poznański dworzec kolejowy i galeria handlowa. Budowany z myślą o odbywającym się w Poznaniu Euro 2012 dworzec był wielokrotnie krytykowany przez mieszkańców i społeczników, którzy zarzucali mu brak funkcjonalności.

Zysk ocenił, że zupełnie inaczej sytuacja wygląda w uczestniczących PKM gminach i powiatach w regionie, gdzie samorządy zadbały np. o węzły przesiadkowe.

"Widziałem, jak to wygląda chociażby w Jarocinie. W regionie burmistrzowie, wójtowie pracują, a Poznań się degraduje. Zadziwiająca rzecz, z reguły to miasto ciągnie region, u nas region idzie do przodu, a miasto nie. Poznań zaczyna się cofać w rozwoju – jednym z elementów tego jest brak wizji inwestycji. Potrzeba człowieka, który jest w stanie współpracować, znaleźć środki i zrealizować, który ma chęci – ja je posiadam" - zapewnił.

Wicemarszałek województwa Wojciech Jankowiak powiedział w piątek PAP, że gdyby stolica regionu czekała ze startem PKM na wybudowanie bezkolizyjnych skrzyżowań, system mógłby ruszyć za dekadę.

"Żeby myśleć o bezkolizyjnych skrzyżowaniach, zwłaszcza w tych newralgicznych punktach, potrzebne są ogromne pieniądze – znacznie większe od tych, które obecnie są angażowane np. w punkty przesiadkowe. W przypadku skrzyżowania ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu z torem na Berlin przebudowa to koszt ok. 60 mln zł. A mówimy o tylko jednym przejeździe, w Poznaniu potrzebnych jest ich kilka. Gdy kandydat Tadeusz Zysk zostanie prezydentem, będzie miał szansę się wykazać” - powiedział PAP Jankowiak.

Docelowo PKM obejmie swoim zasięgiem obszar w promieniu ok. 50 km od Poznania; składy będą dojeżdżać do stacji: Nowy Tomyśl, Grodzisk Wielkopolski, Kościan, Jarocin, Września, Gniezno, Wągrowiec, Oborniki i Szamotuły. W godzinach szczytu przewozowego składy będą jeździć co ok. 30 minut. Przewozy realizowane będą przez samorządowego przewoźnika kolejowego, spółkę Koleje Wielkopolskie.

Zakończenie wdrażania projektu przewidziane jest na 2021 rok i uzależnione od zakończenia remontów poszczególnych linii kolejowych przez PKP PLK.

>>> Czytaj też: Pod Oławą powstanie fabryka baterii do aut elektrycznych. Chińczycy zainwestują 45 mln dol.