Niewdrożenie na czas unijnej dyrektywy MiFID może spowodować odpowiedzialność skarbu państwa za straty poniesione na opcjach walutowych przez niektóre firmy - uważa Mirosław Kutnik, radca prawny z kancelarii Kutnik, Kalinowski i Partnerzy.

Zapisy dyrektywy w sprawie rynków instrumentów finansowych były zawarte w ubiegłorocznej nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. Prezydent Lech Kaczyński nie podpisał jednak tej nowelizacji i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Zakwestionował przepisy, które zobowiązywały NBP do sprzedaży posiadanych przez polski bank centralny akcji Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych.

W rozmowie z PAP Kutnik powiedział, że w "zdecydowanej większości transakcje opcyjne zawarte przez polskie firmy nie doszłyby do skutku w innych krajach UE, gdzie obowiązuje dyrektywa MiFID". Według niego firmy, które poniosą straty na opcjach walutowych, będą mogły dochodzić swoich roszczeń od państwa, które nie wdrożyło unijnej dyrektywy. Kancelaria Kutnik, Kalinowski i Partnerzy obsługuje firmy dotknięte skutkami opcji walutowych.

Dyrektywa MiFID określa standardy postępowania instytucji finansowych. "Z art. 19 tej dyrektywy wynika, że bank w kontaktach z firmami powinien działać w oparciu o standardy uczciwości kupieckiej, z poszanowaniem dobrze pojętego interesu klienta. W świetle dyrektywy, bank działa jak doradca finansowy, ma dopilnować, by klient nie zawarł umowy w sposób oczywisty dla siebie niekorzystnej" - wyjaśnił Kutnik.

Reklama

Dodał, że zgodnie z regulacjami unijnymi bank, który uzna, że umowa jest nieodpowiednia dla klienta, ma obowiązek - w zależności od rodzaju klientów - odmówić zawarcia takiej transakcji, bądź poinformować bardzo szczegółowo o ryzykach z nią związanych.

"Nie chcę twierdzić, że doszło do zmowy instytucji finansowych, ale mam wrażenie, że banki cynicznie wykorzystały fakt, iż Polska na czas nie implementowała dyrektywy MiFID z powodu przedwczesnego rozwiązania parlamentu" - powiedział Kutnik.

Jego zdaniem, powtarzane często stwierdzenia, że skoro przedsiębiorca zajmuje się eksportem, to ma doświadczenie w zabezpieczaniu ryzyka walutowego, są "ogromnym uproszczeniem".

"Przedstawiciele banków docierali do firm, prezentowali materiały reklamowe, zapewniali, że proponowane transakcje są strategiami zabezpieczającymi przed ryzykiem kursowym. Bardzo często umowy podpisywali ludzie niedoświadczeni, którzy nie byli członkami zarządów, a osobami umocowanymi do kontaktów z bankami. Wierzyli zapewnieniom, że zabezpieczają się przed stratami" - wyjaśnił mecenas. Zaznaczył, że w niektórych przypadkach banki zapewniały klientów, że stosują standardy MiFID.

W opinii Kutnika, suma strat polskich przedsiębiorców wynikających z opcji walutowych może sięgać dziesiątków miliardów złotych.

"Z naszej pozycji trudno nam dokładnie tę kwotę oszacować. My mamy ponad dziesięciu klientów dotkniętych skutkami umów opcyjnych, zagrożonych startą ok. 250 mln zł. Niektóre spółki sobie poradzą, ale grozi im, że przez lata będą musiały spłacać zadłużenie, inne ocierają się o upadłość" - poinformował.

W jego ocenie, załatwienie sprawy na poziomie ustawowym jest konieczne i możliwe, ale nie w sposób zaproponowany przez ministerstwo gospodarki. Kutnik uważa, że przygotowane przez resort projekty stwarzają wątpliwości natury konstytucyjnej, zwłaszcza jeśli chodzi o działanie prawa wstecz i nadmierną ingerencję w umowy między przedsiębiorcami.