Polska w starciu z kryzysem

Jak poinformował w środę wiceminister finansów Ludwik Kotecki, rząd szacuje, że wzrost polskiego PKB w pierwszym kwartale br. wyniesie około 2 proc. – donosi agencja Bloomberg. W zeszłym roku wzrost PKB wyniósł 4,8 procent, według wstępnych szacunków. Minister Kotecki przewiduje, że inflacja na koniec roku wyniesie około 2 proc., a produkcja przemysłowa obniży się na kilka miesięcy z powodu ubiegłorocznej wysokiej bazy odniesienia.

Również w środę minister finansów Jacek Rostowski powiedział podczas „Forum Bankowego 2009”, że wzrost gospodarczy Polski będzie w tym roku prawdopodobnie niższy niż zapisane w budżecie 3,7 procent, ale i tak ma być na plusie. "Nie wiem dziś, czy wzrost PKB w 2009 roku wyniesie 3,7 procent czy 1,7 procent. Sądzę, że będzie coś pomiędzy" - powiedział Rostowski. Oficjalna budżetowa prognoza zakłada wzrost o 3,7 procent, natomiast pesymistyczny scenariusz rządowy - o 1,7 procent.

Po tym, jak Główny Urząd Statystyczny podał na początku marca, że PKB wzrósł o 2,9 procent w stosunku rocznym w IV kw. 2009 roku, Ministerstwo Gospodarki podtrzymało szacunek, według którego Polska gospodarka wzrośnie w tym roku o nie więcej niż 2 procent.

Reklama

Z kolei według centralnej ścieżki projekcji inflacyjnej Narodowego Banku Polskiego, wzrost PKB wyniesie 1,1 procent w 2009 roku, w 2010 - gospodarka przyspieszy do 2,2 procent, zaś w 2011 - do 3,7 procent.

Bank Światowy i Komisja Europejska szacowały ostatnio, że Polska będzie w tym roku należała do europejskiej czołówki pod względem wzrostu PKB - obie instytucje spodziewają się, że wyniesie on w naszym kraju ok. 2 procent. Na początku lutego agencja Fitch Ratings uznała, że spodziewane spowolnienie gospodarcze wpływające na realną gospodarkę i utrudniony dostęp do kredytów bankowych będą miały negatywne przełożenie na polski sektor przedsiębiorstw w 2009 r. Zdaniem analityków Fitch'a, wzrost PKB Polski wyniesie w tym roku 1,2 proc. wobec szacowanych 4,8 proc. w 2008 r. Jeszcze w końcu stycznia agencja przewidywała, że PKB Polski wzrośnie w tym roku o 1,5 proc.

Z kolei według opublikowanego w tym tygodniu "Europejskiego Monitora Rozwoju i Zatrudnienia 2009: Wskaźniki sukcesu w gospodarce opartej na wiedzy i konkurencyjności" - corocznego badania opublikowanego przez Allianz SE oraz Radę Lizbońską - ośrodek badań i analiz z Brukseli, wszystkie kraje europejskie zostały dotknięte przez globalne spowolnienie gospodarcze, ale niektóre mają większe możliwości, by przetrwać załamanie. Polska znalazła sie wśród 6 europejskich krajów, które według autorów raportu nie są dotknięte kryzysem. Okazuje się, że Polska zajmuje drugą pozycję wśród krajów europejskich z silnym wzrostem gospodarczym i wzrostem produktywności, gdzie zajmuje odpowiednio 1. i 2. pozycję. Jednakże słaby wynik Polski w klasyfikacji dotyczącej zatrudnienia, gdzie zajmuje 13. pozycję, obciąża nasze bardzo dobre wyniki. Trzecie już badanie obejmuje 14 największych gospodarek Unii Europejskiej.

Węgrzy – w dół

Na tle tych optymistycznych jak na kryzys przewidywań dla Polski, fatalnie wypadają sąsiedzi. W środę węgierskie Centralne Biuro Statystyczne (KSH) podało, że produkt krajowy brutto Węgier spadł w czwartym kwartale 2008 roku o 2,5 proc. w porównaniu z tym samym kwartałem 2007 roku . W całym ubiegłym roku węgierski PKB wzrósł o 0,5 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem - informuje KSH.

Czesi – coraz gorzej

PKB w Czechach wzrósł w ostatnich trzech miesiącach 2008 roku o 0,7 procent wobec 2,9 procent w III kwartale zeszłego roku. Czeski urząd statystyczny wcześniej przewidywał, że PKB w IV kwartale wzrośnie o 1 procent. W rezultacie jednak czeska gospodarka rosła w IV kwartale minionego roku w najwolniejszym tempie od prawie 10 lat. Według prognoz czeskiego banku centralnego gospodarka Czech w tym roku skurczy się o 0,3 procent, aby w 2010 roku osiągnąć słaby wzrost w wysokości 0,9 procent.

„Opublikowany rezultat został osiągnięty dzięki rozpędowi z poprzednich kwartałów.” – komentuje Pavel Sobisek, główny ekonomista czeskiego oddziału banku UniCredit. „Mimo, że wyniki są pozytywne, opublikowane dane nie dają powodów do radości”.

Skąd powrócą Litwini?

Gospodarka Litwy skurczy się w tym roku nie o 5 proc. - jak zakładano - a znacznie bardziej - poinformował we wtorek premier Litwy Andrius Kubilius. "Nie unikniemy poważnych problemów i już dzisiaj możemy stwierdzić, że prognozy z grudnia, iż nasza gospodarka w 2009 roku skurczy się o 5 proc., były zbyt optymistyczne" - powiedział premier.

Kubilius zapowiedział już korektę budżetu na rok bieżący i zmniejszenie wydatków budżetowych o 2,5 mld litów, czyli o 10 proc. "Z powodu spowolnienia gospodarczego dochody budżetowe są mniejsze niż zakładano. Chcąc utrzymać stabilność finansową i stabilność lita nie możemy dopuścić do większego deficytu budżetowego. Dlatego będziemy musieli radykalnie zmniejszyć wydatki" - powiedział Kubilius. Według danych litewskiego ministerstwa finansów, w ciągu pierwszych dwóch miesięcy br. do budżetu nie wpłynęło prawie 400 mln litów (około 540 mln złotych).

Agencje ratingowe dzielą i rządzą

Po wielokrotnych apelach, także polityków, by wszystkich krajów Europy Środkowej i Wschodniej nie wrzucać do jednego worka – nam przyniosło to m.in. dramatyczne osłabienie złotego – agencje ratingowe zaczęły przewartościowywać swoje podejście do oceny regionu.

W końcu w ostatnich dniach Moody's uznał, że należy umieścić Polskę, razem z Czechami i Słowacją, w grupie krajów o dobrze utrwalonym ratingu. W związku z pytaniami od inwestorów, według których nie wszystkie rynki wschodzące Europy powinny być traktowane równo, agencja podzieliła kraje "emerging markets" na cztery grupy.

Do pierwszej grupy Moody's zaliczył kraje o dobrze utrwalonym ratingu (Polska, Czechy, Słowacja).

Do drugiej grupy weszły kraje z elastycznymi fundamentami ale narażone na zmienność ratingów (Rumunia, Bułgaria, Chorwacja). Trzecia grupa składa się z krajów których fundamenty uległy pogorszeniu, ale dla których dostarczenie zewnętrznego wsparcia może przynieść podwyższenie ratingów (Estonia, Litwa, Łotwa), natomiast ostatnia grupa to kraje o zniszczonych fundamentach i które nie mogą liczyć na wsparcie (Ukraina, która w ogóle nie ma ratingu inwestycyjnego).