W wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał, jednak ponad 60 osób zgłosiło się do placówek medycznych z objawami zatrucia czadem – podała administracja obwodowa.

Sztab generalny ukraińskiej armii nie wyklucza, że pożar w składach amunicji był następstwem dywersji, gdyż ogień rozprzestrzenił się po czterech wybuchach w różnych miejscach terenu, gdzie przechowywane są pociski.

„Dwie jednoczesne eksplozje i kolejne dwie pięć minut później mówią o tym, że jest to zapewne dywersja. Jeśli byłby jeden wybuch, jeśli pracowali by tam ludzie, był dzień, to można byłoby mówić o wysokiej możliwości innych wersji” – powiedział zastępca szefa sztabu generalnego generał Rodion Tymoszenko.

Do pierwszego wybuchu doszło o godzinie 3 czasu lokalnego (godz. 2 w Polsce). Na miejsce zdarzenia udał się premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman. „Nadzwyczajna sytuacja w obwodzie czernihowskim. Na miejscu działa sztab operacyjny. Lecę tam” – napisał szef rządu na Facebooku.

Reklama

Wokół Iczni zamknięto przestrzeń powietrzną i wstrzymano ruch kolejowy i samochodowy. Według ministerstwa obrony ok. godz. 7 częstotliwość wybuchów wynosiła 2-3 razy na sekundę. O godzinie 9 eksplozji było już mniej.

„Pożar lokalizowany jest z pomocą czołgu strażackiego; kolejne cztery czołgi zostaną dostarczone w najbliższym czasie” – podało ministerstwo obrony.

W związku z sytuacją prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wezwał szefów resortów siłowych. „Rządowi polecono udzielić ludziom wszelkiej niezbędnej pomocy” – napisał na Facebooku rzecznik szefa państwa, Swiatosław Cehołko.

"Do ewakuacji przeznaczono 35 autobusów. Ewakuowanych zostało około 12 tysięcy osób. Informacje o ofiarach i poszkodowanych nie nadchodziły" – przekazała Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy.

Ostatni pożar składów amunicji na Ukrainie miał miejsce w maju w pobliżu miasta Bałaklija w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy. W związku z eksplozjami z okolic składów na własne życzenie ewakuowało się 246 osób.

Składy amunicji w pobliżu Bałaklii płonęły wcześniej w marcu 2017 roku. Wtedy również ewakuowano mieszkańców, zaś ukraińskie służby graniczne wzmocniły kontrole na granicy z Rosją.

We wrześniu 2017 roku płonęły składy pocisków w okolicach Mariupola nad Morzem Azowskim niedaleko od linii rozdziału w konflikcie między ukraińskimi siłami rządowymi a wspieranymi przez Kreml separatystami. W tymże miesiącu doszło do pożaru poligonu, na którym przechowywane są pociski czołgowe w Kalinówce w obwodzie winnickim.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)