Mahinda Rajapaksa "właśnie podpisał pismo z dymisją w obecności członków partii" - poinformował jeden z deputowanych rządzącej Partii Wolności Sri Lanki.

Po złożeniu rezygnacji Rajapaksa oświadczył, że chce w ten sposób zakończyć kryzys polityczny w kraju.

Pod koniec października prezydent Maithripala Sirisena rozwiązał parlament, z funkcji premiera odwołał Ranila Wickremesinghe, a na jego miejsce powołał Rajapaksę.

Ale 13 listopada br. Sąd Najwyższy wstrzymał prezydencki dekret rozwiązujący parlament do czasu ostatecznego rozpatrzenia sprawy na początku grudnia. Namal Rajapaksa, syn premiera i poseł jego partii, oświadczył, że rząd jego ojca "nie akceptuje tego wyroku" i zamierza kontynuować pracę.

Reklama

Dzień później lankijski parlament, podczas burzliwego posiedzenia, udzielił wotum nieufności rządowi Rajapaksy.

Sobotnia dymisja Rajapaksy nie musi oznaczać, że jego poprzednik zostanie przywrócony na stanowisko; to samo dotyczy jego gabinetu.

Wickremesinghe został usunięty z powodu rozdźwięków z prezydentem w kwestii polityki gospodarczej i zarządzania administracją rządową. Pomógł on obecnemu prezydentowi wygrać wybory w styczniu 2015 r., w których kontrkandydatem Siriseny był ówczesny szef państwa Rajapaksa.

Rząd Wickremesinghe'a obiecał reformy gospodarcze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych okrucieństw, popełnionych podczas wojny domowej w Sri Lance, rządzonej wówczas przez Rajapaksę. Rajapaksa uważany jest przez wielu Syngalezów - wyznającą buddyzm większość etniczną kraju - za bohatera w związku z ostatecznym zdławieniem w 2009 roku powstania separatystów z ugrupowania Tygrysy Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu (LTTE). Jednak krytycy Rajapaksy są zdania, że jego rządy miały autorytarny charakter, były skażone nepotyzmem i korupcją.

W Sri Lance prezydent jest szefem państwa i rządu oraz zwierzchnikiem sił zbrojnych, podczas gdy premier jest tylko jego zastępcą. (PAP)

cyk/