Przy wejściu do parlamentu zbite zostały dwa witraże i kilka szyb, a główne schody i lwy z brązu, jak również ściany budynku, zostały zanieczyszczone farbą i jajkami – oznajmił rzecznik Zoltan Szilagyi, dodając, że szacowanie szkód jeszcze trwa.

Na niedawno odnowionym – jak podkreślił - placu Lajosa Kossutha grupa rzeźb na pomniku Kossutha także została poplamiona farbą i w kilku miejscach odłamano jej kawałki, uszkodzono też roślinność i częściowo zniszczono ogrodzenie z sanek wokół choinki oraz zerwano jej oświetlenie.

W ostatnim tygodniu doszło w Budapeszcie do serii demonstracji antyrządowych, wywołanych m.in. przyjęciem w ubiegłą środę przez parlament nowelizacji kodeksu pracy, zwiększającej limit godzin nadliczbowych, a także ustawy powołującej sądy administracyjne podporządkowane ministerstwu sprawiedliwości.

Zgodnie z nowymi przepisami limit nadgodzin został zwiększony z 250 do 400, przy czym ich rozliczanie w formie dodatkowego wynagrodzenia bądź dni wolnych będzie następować w ciągu trzech lat, a nie, tak jak obecnie, w ciągu jednego roku. Jeśli zaś chodzi o powołanie sądów administracyjnych, które mają rozpatrywać m.in. sprawy związane z wyborami, korupcją i protestami, przeciwnicy wyrażają obawy, że może to zwiększyć polityczną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości.

Reklama

Do największej demonstracji - z udziałem ponad 10 tys. osób – doszło w niedzielę. We wtorek wiec na placu Kossutha zgromadził już znacznie mniej osób – zaledwie kilkadziesiąt. Tego dnia doszło natomiast do demonstracji w innych miastach; według portalu Index.hu największa była w Szombathely, gdzie zebrało się ok. 1000 osób.

Podczas protestów w Budapeszcie dochodziło do przepychanek z policją, która użyła gazu łzawiącego. Wiceminister spraw wewnętrznych Karoly Kontrat powiedział w środę, że w sumie 15 policjantów odniosło obrażenia. Wcześniej informowano o zatrzymaniu ponad 50 osób.

>>> Czytaj też: Orbán przestał czytać ludzką mapę lęków. Węgry stają się państwem wyrobników?