"W ubiegłym tygodniu podjęliśmy decyzję, by rozpocząć operację na wschód od Eufratu (w Syrii) i ogłosiliśmy ją publicznie. Jednak rozmowa telefoniczna z (prezydentem USA Donaldem) Trumpem, kontakty naszej dyplomacji i służb bezpieczeństwa oraz oświadczenia USA spowodowały, że chwilę poczekamy" - powiedział Erdogan w Stambule.

Jednocześnie zapowiedział, że strona turecka "będzie pracować nad planami operacyjnymi".

Wcześniej w tym tygodniu Erdogan zapowiadał, że siły tureckie mogą rozpocząć ofensywę na kontrolowane przez Kurdów terytoria północnej Syrii w każdej chwili. Po środowej decyzji Trumpa o wycofaniu amerykańskich oddziałów z tego ogarniętego od 2011 roku wojną kraju spekulowano, że może oznaczać to zielone światło dla tej operacji wojskowej. Siły USA wspierały w Syrii m.in. dowodzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), na których spoczywa znaczna część walki z dżihadystycznym Państwem Islamskim (IS).

Decyzja Trumpa o wycofaniu wojsk USA spotkała się ze sporą krytyką części waszyngtońskiej administracji, doprowadzając m.in. do niespodziewanej dymisji szefa Pentagonu Jamesa Mattisa.

Reklama

Władze w Ankarze przyjęły wiadomość o opuszczeniu Syrii przez wojska USA z zadowoleniem. Najnowszym tego sygnałem jest piątkowa wypowiedź szefa tureckiej dyplomacji Mevluta Cavusgolu. Podczas wizyty na Malcie podkreślił on jednak zarazem, że władze USA powinny koordynować opuszczanie Syrii z Ankarą. Zastrzegł też, że "Turcja w pełni popiera integralność terytorialną Syrii".

Przedstawiciele SDF informują tymczasem w piątek, że jeśli dojdzie do destabilizacji w regionie, to kurdyjskie oddziały mogą nie być w stanie dalej przetrzymywać w aresztach dżihadystów z IS. Według szacunków w kurdyjskich więzieniach na północy Syrii przebywa nawet do kilku tysięcy islamistów tego samozwańczego kalifatu.

Rzecznik SDF Mustafa Bali poinformował też, że w przypadku tureckiego ataku dowodzone przez Kurdów oddziały będą musiały wycofać się z frontu z IS w okolicach granicy z Irakiem. W pobliżu tego miejsca znajdują się złoża ropy naftowej, obecnie w większości kontrolowane przez SDF. (PAP)

mobr/ ap/