Informację o tym, że minister zdrowia przyjechał do szpitala, potwierdziło PAP biuro prasowe MZ.

Podczas gdańskiego finału WOŚP w niedzielę o godz. 20, gdy odliczano czas do "Światełka do nieba" na scenę, na której był Adamowicz, wtargnął mężczyzna. Na nagraniu zdarzenia widać, jak przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa, ponownie podchodzi do Adamowicza i zabiera mikrofon. "Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" – krzyczał ze sceny, zanim obezwładnili go ochroniarze – wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie.

Na scenie reanimowano Adamowicza, potem przewieziono go do szpitala. Tam lekarze podjęli operację prezydenta Gdańska, która trwała pięć godzin. "Proszę państwa, pacjent żyje, chociaż jego stan jest bardzo, bardzo ciężki" - informował w nocy z niedzieli na poniedziałek lekarz, który operował Adamowicza, doktor Tomasz Stefaniak. "Przetoczyliśmy 41 jednostek krwi. Urazy były bardzo ciężkie - poważna rana serca, rana przepony, rany narządów wewnątrz jamy brzusznej. O wszystkim zadecydują najbliższe godziny" - mówił chirurg.

Na razie nieznana jest pora zaplanowanego na poniedziałek przesłuchania 27-letniego Stefana W. – sprawcy ataku na prezydenta Gdańska. Prokuratorzy kontynuują czynności poprzedzające planowane przesłuchanie. Według śledczych napastnikiem jest 27-letni mieszkaniec Gdańska karany za napady na banki.(PAP)

Reklama