Siedemnastu premierów krajów członkowskich UE - premier Mateusz Morawiecki, a także premierzy Belgii, Danii, Irlandii, Łotwy, Luksemburga, Holandii, Portugalii, Słowacji, Szwecji, Czech, Estonii, Chorwacji, Litwy, Malty, Słowenii i Finlandii - skierowało do szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska list przed marcowym szczytem dotyczący przyszłości wspólnego europejskiego rynku oraz polityki cyfrowej.

Szefowie rządów siedemnastu krajów UE podkreślili w nim, że Unia powinna w najbliższych latach iść w kierunku wspólnoty nastawionej na przyszłość, wydajnej, sprawiedliwej i konkurencyjnej w skali globalnej. "Jednolity rynek musi pozostać źródłem wzrostu i perspektyw dla obywateli i przedsiębiorstw" - oświadczyli sygnatariusze listu, do którego dotarła PAP, zastrzegając, iż droga ku temu wiedzie przez "wzmacnianie czterech swobód, wychodzenie naprzeciw nowym trendom i wyzwaniom oraz wspieranie innowacji, w tym w wymiarze społecznym".

W datowanym na wtorek liście premierzy wskazali również siedem priorytetów rozwoju unijnego rynku, które powinny w ich ocenie być realizowane w najbliższych pięciu latach. To: poprawa koordynacji między rynkiem a politykami UE, wyjście naprzeciw przemianom związanym z cyfryzacją (m.in. poprzez stworzenie sprzyjającego rozwojowi i wdrażaniu technologii cyfrowych otoczenia regulacyjnego), rozwój gospodarki opartej na usługach (w tym usługach cyfrowych), rozwój gospodarki opartej na danych (gwarantującej wolny przepływ danych przy zachowaniu praw obywateli m.in. do prywatności), przejście do "bardziej zielonej" ekonomii, skuteczna implementacja i egzekwowanie prawa na wszystkich szczeblach politycznych oraz wzmocnienie europejskich rynków kapitałowych.

"Zobowiązujemy się do pracy na rzecz tych wspólnych priorytetów. Razem możemy zapewnić, że jednolity rynek zapewni solidną podstawę dla otwartej na świat, wiarygodnej i bardziej autonomicznej UE w pełnym wyzwań środowisku globalnym" - zadeklarowali szefowie rządów.

Reklama

Nawiązując do listu w komentarzu dla PAP wiceszef MSZ Konrad Szymański wskazał, że w obliczu brexitu, który - według niego - "zachwieje równowagą polityczną UE w sprawach rynku oraz bezpieczeństwa", Polska "od wielu miesięcy zabiega o konsolidacje sił prorynkowych w UE". "List jest jednym z przejawów tych wysiłków" - powiedział, zaznaczając, że premier Morawiecki porusza ten temat "przy każdej okazji rozmów z partnerami z UE, w szczególności w rozmowach z krajami bałtyckimi, krajami środkowo-europejskimi i nordyckimi".

Wiceszef MSZ ds. europejskich podkreślił, że Polska jest "w awangardzie państw członkowskich, które chcą rozwoju integracji europejskiej w podstawowym wymiarze UE, jakim jest wspólny rynek". Wymiar ten - jak zaznaczył polityk - jest kluczowy z punktu widzenia polskich interesów gospodarczych w UE. "Na rynku usług polskie firmy mają liczne przewagi konkurencyjne (budownictwo, usługi biznesowe, księgowe, IT, transport)" - wskazał Szymański.

Ocenił jednocześnie, że wspólny rynek jest "poniekąd kluczowy dla pokonania kryzysu, jaki przeżywa proces integracji europejskiej".

"Od początku naszych rządów jesteśmy nie tylko na czele wysiłków w sprawie pełnego otwarcia rynku usług, ale także budowy rynku cyfrowego - w obu sprawach mamy opóźnienia spowodowane tendencjami protekcjonistycznymi niektórych państw zachodnich" - dodał polityk.

Zdaniem Szymańskiego list jest także "wyrazem presji na nową Komisję Europejską, by jak najszybciej po jej utworzeniu w drugiej połowie roku podjęła działania zmierzające do eliminacji barier na rynku wspólnotowym, szczególnie w usługach". "Będziemy kontynuowali te działania w nowym Parlamencie Europejskim i nowej Komisji Europejskiej" - zapowiedział.

Wiceminister zaznaczył zarazem, że działania rządu dotyczące rozwoju wspólnego rynku są wyraźnym i konkretnym świadectwem tego, że Polska "jest zainteresowana budową UE tam, gdzie jest to zgodne z naszymi interesami, a partie rządzące w Polsce są siłami zdecydowanie proeuropejskimi".

Wcześniej o liście 17 unijnych premierów napisała "Rzeczpospolita", według której koalicja jego sygnatariuszy byłaby w stanie blokować w Radzie UE protekcjonistyczne projekty inicjowane m.in. przez Francję, takie jak przyjęta w ubiegłym roku dyrektywa o pracownikach delegowanych. (PAP)

autorzy: Marceli Sommer, Marzena Kozłowska