We wtorek premier Theresa May zapowiedziała, że posłowie będą mogli podjąć taką decyzję, jeśli w zaplanowanych na połowę marca głosowaniach odrzucą proponowaną przez nią umowę opuszczenia UE i sprzeciwią się brexitowi bez umowy.

Jak jednak zaznaczyła, nie jest to jej preferowany scenariusz, a jakiekolwiek ewentualnie opóźnienie brexitu powinno być możliwie najkrótsze i skończyć się przed lipcem, kiedy swoje mandaty obejmą nowi posłowie do Parlamentu Europejskiego.

Wciąż nie jest jednak jasne, czy taka propozycja uzyskałaby poparcie większości posłów. Sama May odmówiła we wtorek bezpośredniej odpowiedzi na pytania o to, czy jej rząd poparłby w takiej sytuacji zwrócenie się do UE o wydłużenie procesu wyjścia z UE na mocy artykułu 50. traktatu.

Mimo to środowy "FT" z entuzjazmem przyjął pomysł opóźnienia brexitu.

Reklama

"Po latach zapewnień, że bez względu na wszystko do brexitu dojdzie na czas (29 marca br. - PAP), to mile widziany krok, który wnosi do debaty na ten temat nieco rozsądku. To jednak za mało: jeśli do opóźnienia dojdzie, to powinno ono być znacznie dłuższe" - argumentowała w środę redakcja "FT".

Dziennik ocenił, że jeśli w przyszłym tygodniu okaże się, że proponowane przez rząd porozumienie z UE ma niewielkie szanse w głosowaniu, to "May powinna porzucić jakiekolwiek dalsze próby przepchnięcia go przez parlament".

"Premier powinna wówczas nie tyle starać się o trzymiesięczne przedłużenie artykułu 50, ale zaproponować jakąś formę +strategicznego przedłużenia+ (członkostwa w UE - PAP), o jakim wspominali niektórzy unijni urzędnicy, a które trwałoby co najmniej dziewięć miesięcy, rok, a może nawet dłużej" - podkreśla "FT".

"Jeśli szefowa rządu nie jest gotowa podjąć takiej decyzji, to posłowie powinni znaleźć sposób, aby ją do tego zmusić, np. popierając poprawkę do uchwały o przedłużeniu członkostwa" - kontynuuje dziennik.

"Ten kraj zasługuje na coś więcej niż bałagan ostatnich sześciu miesięcy. Zwolennicy twardej linii (wobec UE) mieli ponad dwa lata, aby przekonać parlament do swojej wizji brexitu. Nie powiodło im się i teraz, kiedy posłowie wreszcie odzyskali swój głos, jest szansa na wypracowanie ponadpartyjnego konsensusu wokół bardziej funkcjonalnego (modelu) brexitu" - argumentuje "FT".

Dziennik wielokrotnie opowiadał się za utrzymaniem formy unii celnej ze Wspólnotą, co rozwiązałoby problem swobodnego przepływu dóbr i towarów między będącą częścią Zjednoczonego Królestwa Irlandią Północną a pozostającą w Unii Europejskiej Irlandią.

W środę "FT" zwraca uwagę, że taka decyzja "prawdopodobnie uzyskałaby poparcie Izby Gmin", a zarazem oznaczałaby, że "wynik referendum z 2016 roku jest respektowany". Dziennik ocenia, że istnieje możliwość przełamania politycznego impasu dzięki następnemu referendum.

Zdaniem dziennika dwa i pół roku po poprzednim głosowaniu "brytyjska opinia publiczna ma jaśniejsze wyobrażenie na temat kosztów zorganizowanego opuszczenia UE".

"Jeśli parlament nie jest w stanie dojść do porozumienia, istnieje inna droga, która byłaby dobrym wykorzystaniem przedłużenia (procesu brexitu): mógłby zgodzić się na przedstawienie swojego projektu porozumienia do decyzji Brytyjczyków, zestawiając go z opcją pozostania w UE. Wyborcy zmierzyliby się z wyborem pomiędzy realną umową ws. brexitu a zachowaniem status quo" - wyjaśnia "FT".

Dziennik ocenia, że "wyjście z UE zawsze było aktem poważnego samookaleczenia ze strony Wielkiej Brytanii, prowadzącym do zerwania uprzywilejowanych więzi z największym partnerem handlowym i wspólnym rynkiem skupiającym ponad 500 milionów ludzi"; podkreśla też, że brexit szkodzi bezpieczeństwu kraju i osłabia jego pozycję na świecie.

"W referendum z 2016 roku wyborcom sprzedano wizję wyobrażonego brexitu. W tym nowym plebiscycie mieliby oni szansę potwierdzić swoje poparcie dla wyjścia z UE na dostępnych warunkach lub uznać, że pozostanie w bloku jest lepszym rozwiązaniem. Tak czy siak, to byłby realny wybór" - podkreśla "FT".

W ostatnich miesiącach stało się jednak jasne, że na razie większość posłów w Izbie Gmin nie popiera ponownego głosowania ws. brexitu. W poniedziałek możliwość poparcia takiego rozwiązania zasygnalizował lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn, ale warunki, na jakich taki scenariusz stałby się głównym elementem programu jego ugrupowania, wciąż pozostają niejasne.

Przed zaplanowanymi na środowy wieczór obradami nad niewiążącą uchwałą parlamentu o stanie negocjacji spiker Izby Gmin John Bercow nie zdecydował się nawet na poddanie pod głosowanie przygotowanej przez proeuropejskich Liberalnych Demokratów poprawki wzywającej do organizacji ponownego referendum, uznając, że nie ma realnych szans na jej przyjęcie.

W razie braku alternatywnych ustaleń Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską o północy z 29 na 30 marca.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)