„Właśnie dziś mamy szansę wybrać ukraińskiego i antykorupcyjnego prezydenta, dlatego podjąłem decyzję o wycofaniu swojej kandydatury w wyborach prezydenckich i ogłoszeniu poparcia w tych wyborach Anatolija Hrycenki” - oświadczył Sadowy na konferencji prasowej w Kijowie.

Ukraiński komentator polityczny Milan Lelicz ocenił w rozmowie z PAP, że Sadowy zrozumiał, że jego samodzielny start w wyborach nie zapewni mu sukcesu. „Jego rankingi były bardzo niskie, w granicach 2-3 proc., co nie dawało mu żadnych szans na wejście do drugiej tury. Zrozumiał więc, że należy podjąć jakieś kroki, oczywiście z myślą o kampanii przed wyborami parlamentarnymi” - powiedział.

Po ogłoszeniu swojej decyzji Sadowy zapowiedział, że w przyszłym tygodniu podpisze z Hrycenką publiczną umowę, w której zostaną zawarte szczegółowe zasady ich współpracy. „Będą to zasady dotyczące polityki obrony i bezpieczeństwa kraju, walki z korupcją, polityki wobec terytoriów okupowanych i polityki kadrowej” - wyjaśnił.

Hrycenko oświadczył z kolei, że mer Lwowa podjął niełatwą, lecz propaństwową decyzję. „Jest to decyzja zwycięska! Razem zmienimy państwo i stworzymy wszystkim Ukraińcom pozytywne perspektywy” - napisał na Facebooku.

Reklama

Według przeprowadzonego w lutym sondażu Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii, w marcowych wyborach prezydenckich Hrycenko może liczyć na 3,4 proc. poparcia, a Sadowy otrzymał w tym badaniu 1,3 proc. głosów. Pierwsze miejsca zajęli w nim jednak komik telewizyjny Wołodymyr Zełenski (14,1 proc.), urzędujący i ubiegający się o reelekcję prezydent Petro Poroszenko (9,6 proc.) i b. premier Julia Tymoszenko (7,4 proc.).

W środę Centrum Monitoringu Socjalnego i Ukraiński Instytut Badań Socjalnych opublikowały nowy sondaż, z którego wynika, iż w razie poparcia Hrycenki przez Sadowego ten pierwszy może liczyć na 15,6 proc. poparcia. Oznaczałoby to, że Hrycenko wysuwa się w wyścigu wyborczym na prowadzenie. Zgodnie z tym sondażem w tej sytuacji Zełenski spada na drugie miejsce z wynikiem 13,7 proc., trzecie zajmuje Julia Tymoszenko z poparciem w wysokości 9 proc., zaś Poroszenko otrzymuje 8,4 proc. głosów.

„Połączenie sił Sadowego i Hrycenki może wywołać efekt synergii. Proukraińscy wyborcy, którzy nie są zadowoleni z polityki obecnych władz, lecz nie widzą alternatywy dla Tymoszenko czy Zełenskiego, potencjalnie mogą poprzeć mniej więcej jedynego kandydata sił demokratycznych. Na ten efekt liczą sztaby wyborcze, jednak czy to zadziała, na razie nie wiadomo” - powiedział PAP Lelicz.

Sadowy jest przywódcą partii Samopomoc, która znajduje się w obecnym parlamencie Ukrainy, lecz sondaże mówią, iż popiera ją ok. 3 proc. wyborców, czyli nie przekracza 5-procentowego progu wyborczego. Partia Pozycja Obywatelska Hrycenki może liczyć w jesiennych wyborach parlamentarnych na ok. 6 proc. poparcia. Oba ugrupowania określają się jako antyoligarchiczna opozycja demokratyczna.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)