Jego zdaniem ataki na uczestników protestu przed budynkiem ministerstwa przeprowadzali "zamaskowani napastnicy".

Inni działacze opozycyjni, cytowani przez AP, powiedzieli, że siły bezpieczeństwa zabiły we wtorek co najmniej 13 osób, próbując rozproszyć demonstrację. Według nich od soboty zginęło 21 osób, w tym pięciu żołnierzy.

Komitet Sudańskich Lekarzy podał, że od soboty ranne zostały co najmniej 153 osoby. W ciągu ostatnich dwóch dni - według organizacji - zginęło pięciu żołnierzy, próbujących obronić protestujących.

Al-Mahdi zaapelował o kontynuowanie akcji przed ministerstwem, gdzie swój sprzeciw wobec władz demonstruje kilka tysięcy osób. W rozmowie z agencją Reutera podkreślił, że jego ugrupowanie opowiada się za cywilnym rządem tymczasowym, i zapowiedział, że nie będzie negocjował z administracją prezydenta Omara Baszira.

Reklama

We wtorek w wydanym wspólnym oświadczeniu Norwegia, USA i Wielka Brytania poparły żądania protestujących w Sudanie, apelując do władz w Chartumie o "przedstawienie wiarygodnego planu" politycznej transformacji. "Jeśli tak się nie stanie, może dojść do jeszcze większej niestabilności. To wielka odpowiedzialność sudańskich władz, by nie dopuścić do takich konsekwencji" - wskazano.

Sarah Abdel-Dżalil, rzeczniczka sudańskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników i Wolnych Zawodów, która jest głównym koordynatorem trwających od 19 grudnia protestów, powiedziała, że nowe potyczki między siłami bezpieczeństwa i uczestnikami protestów wybuchły rano we wtorek. Według niej policja użyła gazu łzawiącego, gumowych kul i ostrej amunicji, by rozproszyć protestujących.

Początkowo trwające od połowy grudnia protesty w Sudanie spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw, szybko jednak zaczęto domagać się dymisji rządzącego krajem od 29 lat prezydenta Omara Baszira. Sytuacja zaostrzyła się w sobotę, gdy demonstranci próbując nakłonić armię do przejścia na ich stronę poszli pod budynek ministerstwa obrony oraz siedzibę prezydenta i tam rozpoczęli siedzący protest.

Służby bezpieczeństwa kilka razy próbowały rozbić protest, ale jego uczestników ochraniają żołnierze, którzy patrolują ulice wokół ministerstwa obrony. W poniedziałek sudański rząd poinformował, że od soboty w protestach w Chartumie, a także w regionie Darfur na zachodzie kraju zginęło siedem osób, a rannych zostało 15 cywilów i 42 członków służb bezpieczeństwa. Później w poniedziałek podano, że zabity został także jeden żołnierz, który zginął od postrzału, gdy próbował chronić demonstrantów. (PAP)

ndz/ mc/