Dziennik „Corriere della Sera” podkreśla, że w Unii Europejskiej wiele trzeba zmienić i to właśnie wskazuje jako zadanie dla nowej szefowej Komisji.
„Jeśli prawdą jest, że +tajemnicą wolności jest odwaga+, jak powiedziała wczoraj Ursula von der Leyen odwołując się do starożytnej Grecji Tukidydesa i Peryklesa, nowa przewodnicząca Komisji będzie musiała mieć jej dużo w czasie swej kadencji” - pisze największa włoska gazeta. Według autora komentarza to jeden z niewielu pewników w obecnym trudnym momencie dla Unii.
„Byłej niemieckiej minister obrony nie brakuje doświadczenia i determinacji. Ale mogą nie wystarczyć” - ocenia.
Jak wskazuje komentator, odwołując się do niedawnych wyborów europejskich i kryzysów w UE, „polityczne trzęsienie ziemi, które sprawiło, że zadrżał wspólny dom”, wymaga także pilnych interwencji, a nie tylko "przyzwyczajenia się do status quo".
Jako konieczne wymienia przede wszystkim zbliżenie Unii do obywateli, interwencję w takich dziedzinach jak zatrudnienie i bezpieczeństwo, w których „ludzie czują się porzuceni”.
„Fakt, że majowe wybory (do Parlamentu Europejskiego - PAP) w mniejszym stopniu niż przewidywano nagrodziły siły antagonistyczne, nie powinien był pozostać tymczasową pociechą dla (prawie) zwycięzców. Klasyczny oddech ulgi trwał za długo”- ostrzega włoski publicysta.
Wskazuje zarazem, że wybór von der Leyen jawi się generalnie jako „mało przejrzysty manewr pałacowy”. „Paradoksalnie jednak te stare metody przyniosły także polityczne rezultaty, które mogą stać się źródłem siły” następczyni Jean-Claude'a Junckera - uważa komentator.
Jako przywódczyni KE - zaznacza - może zdobyć autorytet i okazać się bardziej niezależna niż jej poprzednicy.
Na łamach „Corriere della Sera” wyraża się opinię, że pęknięcia i nowe układy w tradycyjnych grupach politycznych w europarlamencie na tle kandydatury von der Leyen mogą być „elementem pozytywnym”. Dlatego - konstatuje gazeta - w swym wystąpieniu programowym we wtorek wyrażała się ona w wielu kwestiach znacznie jaśniej niż w pierwszych oświadczeniach. Jako potencjalne źródło jej siły wskazuje, że na czele KE staje po raz pierwszy kobieta.
„Dzisiaj potrzeba pogodzić XXI wiek z Europą, która za mało się zmieniła, i nie porzucać przy tym wartości, leżących u podstaw jej narodzin” - podsumowuje „Corriere della Sera”.
„La Repubblica” w tytule relacji ze Strasburga kładzie nacisk na to, że von der Leyen została wybrana głosami włoskiego „Ruchu Pięciu Gwiazd i Polaków” z Prawa i Sprawiedliwości.
„Jej przywództwo narodziło się bez większości w pełni proeuropejskiej, a w najbliższych pięciu latach jej Komisja będzie musiała szukać za każdym razem poparcia, by przeforsować przepisy w auli w Strasburgu” - pisze rzymski dziennik.
Zwraca także uwagę na skutki głosowania w PE dla rządu Włoch, w którego koalicji doszło do rozłamu w głosowaniu nad kandydaturą von der Leyen - podczas gdy eurodeputowani Ruchu Pięciu Gwiazd poparli byłą minister obrony Niemiec, Liga zagłosowała przeciw.
Sprzeciw lidera Ligi, wicepremiera Matteo Salviniego, zirytował premiera Giuseppe Contego - twierdzi gazeta. Według przeprowadzonej przez nią rekonstrukcji wydarzeń nowy minister ds. europejskich Lorenzo Fontana poleciał do Strasburga na rozmowy z von der Leyen, w trakcie których chciał obiecać poparcie 28 eurodeputowanych Ligi w zamian za ważne stanowisko komisarza. Kandydatka odwołała jednak spotkanie i zerwała wszelkie kontakty z Ligą, gdy zorientowała się, że ma większość w PE - relacjonuje dziennik. To wtedy - jak utrzymuje - delegacja Ligi postanowiła głosować przeciwko niej.
Jak dodaje gazeta, rezultatem rozłamu w koalicji może być to, że prawicowe ugrupowanie Salviniego, które wygrało we Włoszech wybory do PE, ma coraz mniejsze szanse na fotel komisarza dla swojego kandydata.
W komentarzu zatytułowanym „Pasztet w Strasburgu” włoski publicysta ocenia ponadto, że było to głosowanie „wysokiego ryzyka” ze względu na niewielką przewagę, jaką zatwierdzona została kandydatura von der Leyen. Zaznacza jednak, że Niemka może liczyć na silniejsze poparcie polityczne dla swoich działań, skoro zdołała „zaszyć wiele pęknięć”, do jakich doszło na tle jej nominacji.
Polityka szukania głosów na prawicy i na lewicy „w końcu się opłaciła” - przyznaje „La Repubblica”.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)