W trakcie rozmowy z dyplomatami w Ankarze Erdogan podkreślił także, że nie ma dowodu na to, że system przeciwrakietowy produkcji rosyjskiej mógłby zaszkodzić amerykańskim myśliwcom F-35.

Turecki prezydent powiedział też, że "Turcja zapłaci większą cenę w przyszłości, jeżeli nie zareaguje na to, co się dzieje w Syrii teraz". Był to komentarz do jego sobotniej zapowiedzi przeprowadzenia operacji wojskowej na północy sąsiedniego kraju, na obszarach kontrolowanych przez kurdyjską milicję Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG).

Turcja zaczęła odbierać dostawy komponentów rosyjskiego systemu 12 lipca. Erdogan zapowiadał, że sprzęt wejdzie do służby w przyszłym roku.

Jednocześnie turecka armia prowadzi negocjacje z amerykańskim rządem na temat dostaw amerykańskiego systemu Patriot, który Waszyngton zaproponował Ankarze jako alternatywę dla S-400.

Reklama

Biały Dom oznajmił w lipcu, że Turcja nie może kupić amerykańskich myśliwców F-35, jeśli wybrała rosyjski system S-400. MSZ w Ankarze oświadczyło w reakcji, że decyzja ta jest bezzasadna i błędna, i może negatywnie wpłynąć na dwustronne relacje obu krajów.

Turcja wytwarza 937 części dla F-35, w tym 400 takich, których jest wyłącznym producentem. Według Pentagonu wykluczenie Turcji z łańcucha dostaw dla F-35 będzie kosztowało od 500 do 600 mln dolarów.

>>> Czytaj też: Argentyna w zaklętym kręgu kryzysu gospodarczego