Kilkuset działaczy na rzecz klimatu w niedzielę pożegnało topniejący lodowiec Pizol w Alpach Glarneńskich we wschodniej Szwajcarii. Przewiduje się, że ze względu na ocieplenie klimatu lodowiec zniknie w ciągu dziesięciu lat.

Lodowiec, który znajduje się na poziomie 2,6 tys. m n.p.m., ma obecnie powierzchnię 0,06 km kw. W 1987 roku zajmował on 0,32 km kw, a cztery lata temu - 0,1 km kw.

"Wchodziłem tu nieskończoną liczbę razy" - powiedział Matthias Huss, ekspert ds. lodowców z Politechniki Federalnej w Zurychu, zwracając się do zebranych przy lodowcu. "To jak śmierć przyjaciela, (...) nie możemy już ochronić lodowca Pizol" - ubolewał. Zaznaczył jednak, że wiele negatywnych skutków ocieplenia klimatu może być powstrzymanych, jeśli ludzie zaczną działać. "Zróbmy wszystko, co w naszej mocy, byśmy za sto lat mogli pokazać naszym dzieciom i wnukom lodowiec w Szwajcarii" - zaapelował.

Podczas pożegnalnej ceremonii uznano lodowiec Pizol za "martwy" - poinformowała szwajcarska korespondentka BBC Imogen Foulkes.

Na znak żałoby część uczestników akcji była ubrana na czarno.

Reklama

Na terenie Szwajcarii znajduje się ok. 1,5 tys. lodowców. Naukowcy przewidują, że do 2050 roku może stopnieć połowa z nich.

Podobna akcja pożegnania z lodowcem odbyła się w sierpniu w Islandii przy wulkanie Okjokull niedaleko stołecznego Reykjaviku. Władze tego kraju oficjalnie uhonorowały zanik lodowca na tym wulkanie i odsłoniły tablicę, będącą wezwaniem dla przyszłych pokoleń.

>>> Czytaj też: Jak bankowcy chcą uratować planetę? Polityka klimatyczna wkroczyła do bankowości centralnej