W środę przedstawiciel administracji powiedział, że zapis rozmowy Trumpa z Zełeńskim został przejrzany przez prokuratorów z resortu sprawiedliwości i nie dopatrzyli się oni niczego, co stanowiłoby złamanie prawa wyborczego, dotyczącego finansowania kampanii. Prawnicy ministerstwa - według rozmówcy AP - analizowali rozmowę prezydenta tylko pod kątem wybranych zarzutów.

We wtorek Pelosi poinformowała, że w związku z podejrzeniem, że prezydent wywierał naciski na władze Ukrainy, by zaszkodzić swojemu potencjalnemu rywalowi w następnych wyborach prezydenckich, Izba Reprezentantów wszczyna śledztwo, które może doprowadzić do impeachmentu Trumpa.

Prawo wyborcze stanowi, że nie wolno zabiegać o pomoc zza granicy, w jakiekolwiek formie, aby uzyskać przewagę w wyścigu wyborczym. AP przypomina, że podczas kampanii wyborczej w 2016 roku Trump zwrócił się już do Rosji, by udostępniała wykradzione maile jego rywalki Hillary Clinton.

Szefowie czterech komisji Izby Reprezentantów, prowadzących dochodzenia w sprawie ewentualnego impeachmentu prezydenta ocenili jednak, że rozmowa Trumpa z prezydentem Ukrainy stanowi "niedwuznaczne, godne potępienia i szokujące" nadużycie władzy.

Reklama

Wpływowy republikański senator Mitt Romney ogłosił, że jest "głęboko zaniepokojony" rozmową Trumpa z Zełenskim. Przywódca demokratycznej mniejszości w Senacie Chuck Schumer powiedział dziennikarzom, że senacka komisja wywiadu powinna zająć się sprawą rozmów Trumpa z władzami Ukrainy, "rodzących pytania na które również Republikanie chcą znać odpowiedź".

Szef komisji wywiadu Izby Reprezentantów Adam Schiff ocenił, że treść tej rozmowy jeszcze bardziej obciąża prezydenta, niż można się było spodziewać, a wypowiedzi prezydenta brzmiały tak, jak "groźby mafii".

Przewodniczący komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów Jerrold Nadler napisał na Twitterze, że prezydent "wciągnął prokuratora generalnego w ten bałagan", a zatem prokurator William Barr musi "przynajmniej uchylić się" od nadzorowania dochodzenia w tej sprawie, aż sprawa tzw. ukraińskiej afery zostanie wyjaśniona.

Nadler odniósł się do fragmentu wypowiedzi Trumpa w rozmowie z Zełenskim, w którym prezydent prosi go o współpracę z Barrem w ramach dochodzenia dotyczącego syna jego politycznego rywala, byłego wiceprezydenta Joe Bidena.

Biały Dom udostępnił mediom skrótowy, 5-stronicowy zapis około 30-minutowej rozmowy Trumpa, który - jak podkreślił - nie jest dosłowny, lecz oparty na notatkach i pamięci urzędników.

"Dużo się mówi o tym, że Biden wstrzymał śledztwo (w sprawie swojego syna) i bardzo dużo ludzi chce się dowiedzieć o tym więcej, więc byłoby świetnie, gdybyście mogli zrobić, co tylko możecie, z prokuratorem generalnym" - powiedział Trump podczas rozmowy 25 lipca.

Prezydent prosił również Zełenskiego, by współpracował w tej sprawie z jego osobistym prawnikiem Rudym Giulianim i Barrem. "Economist" pisze, że Trump ponadto wysłał Giulianiego do Madrytu na spotkanie z jego doradcą Andrijem Jermakiem, aby przekonać władze Ukrainy do wszczęcia ponownego śledztwa w sprawie Huntera Bidena.

Hunter Biden zasiadał w radzie nadzorczej zajmującej się wydobyciem ukraińskiego gazu firmy Burisma Holdings w czasie, gdy jego ojciec, wówczas wiceprezydent, wzywał do dymisji ukraińskiego prokuratora Jurija Łucenki, który prowadził śledztwo dotyczące tej firmy. Wcześniejsze postępowanie w tej sprawie oczyściło Huntera Bidena z wszelkich zarzutów.

Informatorem Giulianiego w sprawach dotyczących Ukrainy był właśnie "kontrowersyjny były prokurator generalny Jurij Łucenko", który starał się sabotować antykorupcyjne działania na Ukrainie, a zabiegając o życzliwość administracji Trumpa mówił, że skazanie byłego szefa sztabu wyborczego Trumpa, Paula Manaforta, w związku z m.in. jego działalnością na Ukrainie było próbą uknucia spisku przeciw prezydentowi USA - pisze "Economist".

Postępowanie Trumpa i zabiegi Giulianiego przykuły uwagę trzech komisji Izby Reprezentantów, których szefowie wysłali 9 września formalny wniosek do Białego Domu i Departamentu Stanu o wydanie dokumentów dotyczących tych zabiegów, które "wyglądają jak próba wymuszenia na Ukrainie prowadzenia politycznie motywowanego śledztwa" - relacjonuje "Economist".

"Gdyby tak było, to stanowiłoby to rażące nadużycie władzy zaufania publicznego, prezent dla Moskwy i zdradę zaufania publicznego" - napisali kongresmeni, cytowani przez brytyjski tygodnik.

Trumpowi, który w przyszłorocznych wyborach będzie walczył o reelekcję, Demokraci i media zarzucają, że stara się w ten sposób zaszkodzić Joe Bidenowi, który ma obecnie największe szanse na zdobycie nominacji Partii Demokratycznej w nadchodzących wyborach prezydenckich. Ponadto, Trump podejrzewany jest też o to, że zamroził wartą 400 mln dol. pomoc militarną dla Ukrainy, by w ten sposób wywrzeć presję na Kijów i skłonić go do współpracy.

Demokraci są dodatkowo oburzeni tym, że pełniący obowiązki dyrektora amerykańskiego wywiadu Joseph Maguire łamie prawo, ponieważ nie chce udostępnić Kongresowi informacji przekazanych przez przedstawiciela wywiadu, który złożył on u swoich przełożonych skargę na Trumpa w związku z rozmową telefoniczną z Zełenskim.

Trump wielokrotnie zaprzeczał, by wstrzymywał pomoc dla Kijowa w celu zyskania środków nacisku na Zełenskiego. Wyjaśniał, że zamroził te fundusze, ponieważ niesprawiedliwe jest to, że tylko USA pomagają Ukrainie, a Europa nie.