Szef koncernu Gazprom Aleksiej Miller oświadczył w piątek, że cena gazu rosyjskiego dla Ukrainy może być o 20 proc. niższa od gazu dostarczanego tzw. rewersem z Europy Zachodniej i że Ukraina powinna zadecydować, czy będzie go kupować, tak by Rosja mogła zarezerwować surowiec.

"Trzeba zdawać sobie sprawę, że nasze dostawy będą oczywiście znacznie tańsze, niż dostawy rewersem z Europy Zachodniej. To jest praktycznie ten sam gaz rosyjski. Mówiliśmy, że cena gazu dla końcowych odbiorców na Ukrainie przy dostawach bezpośrednich może stanowić do 20 proc. mniej od obecnego poziomu" - powiedział Miller. Prezes Gazpromu mówił o tym na spotkaniu z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem.

Miller powiedział, że Ukraina powinna szybciej zdecydować, czy będzie kupować gaz od Rosji i określić jego ilości, tak by Rosja mogła zarezerwować niezbędną ilość surowca. Jeśli Ukraina do 1 stycznia 2020 roku nie zdoła powołać niezależnego operatora i regulatora gazowego, to - jak mówił Miller - "jedynym wyjściem będzie przedłużenie obecnego kontraktu w nowych warunkach, zaktualizowanych do chwili obecnej".

Przekonywał także, że kupowanie gazu dostarczanego rewersem, tak jak nadal robią to nowe władze w Kijowie, odbywa się ze szkodą dla "zwykłych obywateli" Ukrainy i że jest to "ten sam gaz od Gazpromu, tylko z dopłatą 25 proc.".

9 października br. szef ukraińskiej spółki gazowej Naftohaz Andrij Kobolew nie wykluczył wznowienia dostaw od Gazpromu od 1 stycznia 2020 roku. Wskazał jednak, że może się to odbyć w momencie, gdy Kijów wdroży europejskie normu funkcjonowania rynku gazu. Ukraina przestała kupować gaz z Rosji prawie cztery lata temu i od tego czasu zaopatruje się w ten surowiec na Zachodzie.

Reklama

>>> Czytaj też: Naimski: Jeśli Rosjanie zakręcą nam gaz, to nie ma zagrożenia. Mamy pełne magazyny surowca