Premier Hiszpanii Pedro Sanchez ogłosił w sobotę w wieczornym wystąpieniu telewizyjnym stan zagrożenia epidemicznego na terenie całego kraju w związku z pandemią koronawirusa. Na mocy rządowego dekretu wprowadzono szereg restrykcji w przemieszczaniu się obywateli oraz korzystaniu przez nich z przestrzeni publicznej.

Jak zapowiedział Sanchez, stan zagrożenia epidemicznego będzie obowiązywał w całym kraju od niedzieli przez 15 dni. Zaznaczył, że jego ogłoszenie było niezbędne z powodu szybko rozprzestrzeniającej się pandemii koronawirusa.

“Być może konieczne będzie wydłużenie tego okresu. Decyzję w tej sprawie podjąć będzie musiał Kongres Deputowanych (niższa izba parlamentu – PAP)” – oznajmił premier.

W związku ze stanem zagrożenia epidemicznego mieszkańcy Hiszpanii zostaną zobowiązani do pozostania w domach, z wyjątkiem konieczności wyjścia do pracy lub zrobienia zakupów “pierwszej potrzeby” w sklepach i aptekach. Pozwolenie na wyjście z domu będą mieć także osoby pomagające seniorom, nieletnim oraz niepełnosprawnym.

Ograniczeniu ulegnie też ruch pojazdów, a nieuzasadnione udawanie się do miejsc publicznych będzie karane. Z możliwości wyjścia z domu będą mogły korzystać osoby udające się do banków lub firm ubezpieczeniowych.

Reklama

Zamknięte zostaną m.in. placówki gastronomiczne, sklepy, które nie oferują produktów pierwszej potrzeby, a także placówki oświatowe i uczelnie wyższe.

Decyzja o wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego zapadła w formie dekretu w trakcie trwającego kilka godzin sobotniego posiedzenia rady ministrów. Zostało ono zwołane w trybie nadzwyczajnym z powodu szybko rozszerzającej się w kraju pandemii.

>>> Czytaj też: Zakaz spacerów i zamknięte parki. Włoskie miasta zaostrzają przepisy o walce z epidemią

W posiedzeniu nie brały udziału zakażone koronawirusem minister ds. równouprawnienia Irene Montero, a także odpowiedzialna za resort polityki terytorialnej i służb publicznych Carolina Darias.

Krytykę ze strony mediów i opozycji wywołało pojawienie się na sobotnim posiedzeniu wicepremiera Pablo Iglesiasa, męża Irene Montero, który przerwał kwarantannę.

W Hiszpanii pomiędzy piątkowym popołudniem a sobotnim wieczorem nastąpił drastyczny wzrost zgonów i zachorowań na Covid-19. Liczba zmarłych wzrosła do 200, zaś zainfekowanych do 6,2 tys.

Władze ministerstwa zdrowia Hiszpanii spodziewają się, że w nadchodzącym tygodniu liczba osób zainfekowanych koronawirusem wzrośnie w tym kraju do 10 tys.

W piątek stan zagrożenia epidemicznego w swoich regionach ogłosiły autonomiczne rządy Kraju Basków oraz Katalonii. Władze obu regionów wyjaśniły, że podjęta decyzja służy m.in. możliwości objęcia kwarantanną określonych miejscowości lub gmin, w których nastąpił drastyczny wzrost zachorowań na Covid-19.

Hiszpanie szturmują supermarkety, interwencje policji

Setki osób szturmowały w sobotę supermarkety w Madrycie, by zaopatrzyć się głównie w żywność i środki czystości. W dzielnicy Vallecas agresywni klienci uderzali w szyby supermarketu, usiłując zmusić personel do otwarcia sklepu. Musiała interweniować policja.

Mieszkańcy stolicy obawiają się braków w zaopatrzeniu po tym, gdy w piątek rząd premiera Pedro Sancheza zapowiedział wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego w całym kraju, spowodowanego przez szybkie rozprzestrzenianie się koronawirusa.

„Doszło do paniki, że Madryt zostanie zamknięty, odizolowany i ludzie powariowali" – powiedziała agencji EFE jedna z klientek stojących w długiej kolejce przed supermarketem. "W Vallecas to już apokalipsa, od wielu dni nie ma mięsa, jajek, makaronu i wciąż tylko mówią, że dowiozą” - dodała.

Według ostatnich danych ministerstwa zdrowia, przekazanych w sobotę przez RTVE, w Hiszpanii odnotowano prawie 6 tys. zakażonych koronawirusem, tj. wzrost o ponad 35 proc. w ciągu niecałej doby. Liczba zmarłych zwiększyła się do 191.

Najwięcej zainfekowanych jest w rejonie Madrytu – prawie 3 tys. osób. Także tam w ciągu ostatniej doby odnotowano najwięcej zmarłych – 133 osoby, dwa razy więcej niż w ciągu poprzedniej doby.

Lokalne władze zarządziły zamknięcie od soboty w rejonie stolicy wszystkich placówek handlowych i firm, z wyjątkiem sklepów z żywnością, aptek, stacji benzynowych i kiosków.

Media społecznościowe pokazują zdjęcia pustych pólek sklepowych w niektórych dzielnicach miasta. Brakuje mrożonek, konserw, produktów mlecznych. Skończył się papier toaletowy i ręczniki papierowe.

Władze stolicy nawołują do zachowania spokoju. „Zaopatrzenie w podstawowe produkty jest zagwarantowane” – zapewniły.

>>> Czytaj też: O północy granice Polski zostaną zamknięte dla cudzoziemców. Zobacz, co jeszcze się zmieni