Według źródeł sądowych, cytowanych w poniedziałek przez regionalny dziennik „La Provence”, niemal do zera spadł handel fałszywymi banknotami, a to dlatego, że produkowane były one głównie we Włoszech, objętych ograniczeniami w poruszaniu się dłużej niż Francja.

Pojawiają się nowe, nieznane dotąd wykroczenia, jak włamania do samochodów lekarzy i pielęgniarek (oznaczonych kaduceuszem) po to, by ukraść maski i żel do dezynfekcji.

Policjanci obawiają się „następnego dnia” po zakończeniu epidemii. Spodziewają się, że nie tylko wznowią działalność urlopujący przestępcy, ale że dołączy do nich 5 tys. więźniów, których z powodu epidemii wcześniej zwolnić zamierza minister sprawiedliwości Nicole Belloubet.

Marsylski dziennik „La Marseillaise” podał we wtorek, że w tym największym portowym mieście Francji „handel narkotykami odbywa się na pełnych obrotach” w dzielnicach, których mieszkańcy słabo przestrzegają wskazówek metrowej odległości między osobami.

Reklama

Cytowany we wtorek przez dziennik „Le Figaro” dyrektor policji sądowej Jerome Bonet, wyjaśnił, że przemyt narkotyków nie zmniejsza się, ponieważ nie spada produkcja i aktywne są międzynarodowe szlaki przemytu. Co więcej – stwierdził – zwiększa się popyt, gdyż skazani na bezczynność konsumenci narkotyków zażywają ich nawet więcej niż w "normalnych" czasach.

Według OFAST (urząd antynarkotykowy policji) tylko w zeszłym tygodniu rozbito gang działający w Saint-Rémy-de-Provence i w Tarascon, co pozwoliło na zatrzymanie trzech handlarzy i konfiskatę 15 kg kokainy. A w departamencie Sommy położono zajęto 10 kg heroiny i kokainy.

Jak czytamy w „Le Figaro”, Jerome Bonet spodziewa się, że po przymusowej przerwie działalność przestępcza się podwoi.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)