W sześciu stanach liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła 100. Oprócz Nowego Jorku (1026) sa to: Waszyngton (197), New Jersey (161), Luizjana (152), Michigan (132) i Kalifornia (129).

W niedzielę odnotowano pierwszy zgon w Wirginii Zachodniej. Oznacza to, że już tylko w dwóch stanach nie ma zmarłych z Covid-19 - są to Hawaje i Wyoming.

Do niedzieli cztery osoby zmarły w stołecznym Dystrykcie Kolumbii, a pięć na Portoryko. Przypadki SARS-Cov-2 wykryto także na wyspie Guam, Wyspach Dziewiczych i Marianach Północnych.

Najgorsza sytuacja w USA panuje w mieście Nowy Jork, gdzie w niedzielę liczba zgonów wzrosła do 776. Miejskie szpitale są przeciążone, brakuje w nich środków ochronnych; niektóre pielęgniarki noszą te same maseczki ochronne przez kilka dni. Władze ostrzegają, że niedługo nie będzie starczać dla wszystkich pacjentów respiratorów i łóżek dla chorych. Zazwyczaj tętniące życiem miasto całkowicie wymarło.

Reklama

Z obawy przed epidemią tysiące Nowojorczyków opuszcza swoje miasto. Pobliskie stany obawiają się, że przyjeżdżający z tej największej amerykańskiej aglomeracji stworzą w ich regionach ogniska choroby.

Władze lokalne w Maryland zabroniły więc wynajmowania domów przez internet, a policja w Rhode Island rozpoczęła zatrzymywanie samochodów na rejestracjach z Nowego Jorku. Prezydent USA Donald Trump rozważał w weekend wprowadzenie kwarantanny w stanach Nowy Jork, New Jersey i części Connecticut; ostatecznie nie zdecydował się jednak na taki krok.

W niedzielę prezydent ocenił, że prawdopodobnie na Wielkanoc przypadnie w USA szczyt umieralności na koronawirusa. Wyraził przy tym nadzieję, że po tej dacie uda się odwrócić trend. Łączną liczbę zgonów - bazując na prognozach ekspertów z Białego Domu - oszacował na od 100 do 200 tys. Zastrzegł, że gdyby nie działania jego administracji, to ofiar śmiertelnych epidemii mogłoby być nawet ponad 2 miliony.

Jeszcze przed miesiącem Trump twierdził, że epidemia w USA jest pod kontrolą i porównywał koronawirusa do grypy. Spotyka go za to teraz ostra krytyka ze strony Demokratów. Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi oceniła w niedzielę, że "jego początkowa negacja (epidemii) była śmiertelna".

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) obawia się, że Stany Zjednoczone, zamieszkane przez blisko 330 milionów osób, mogą stać się kolejnym epicentrum pandemii.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)