Sidewalk Labs, spółka z grupy Google, która chciała zbudować w Toronto, największym kanadyjskim mieście, swoje „inteligentne miasteczko”, wycofała się w czwartek z projektu. Przyczyną jest COVID-19 i spadek cen na rynku nieruchomości.

„Ze względu na niepewność gospodarki na całym świecie i na torontońskim rynku nieruchomości, trudną kwestią stało się zapewnienie temu 12-akrowemu projektowi finansowej wykonalności bez rezygnacji z podstawowych części planu, rozwiniętych wspólnie z Waterfront Toronto, by zbudować rzeczywiści inkluzywną i zrównoważoną społeczność. Toteż po długich rozważaniach zdecydowaliśmy, że nie ma dłużej sensu pracować nad projektem Quayside” - wyjaśnił w komunikacie Daniel Doctoroff, szef Sidewalk Labs.

Ogłoszona w 2017 r. inwestycja miała przekształcić tereny na wschodzie Toronto, nazywane Quayside, w „inteligentne miasteczko” dla ok. 5 tys. osób. Projekt Sidewalk Labs zakładał wykorzystanie mieszkających tam ludzi oraz gości i przechodniów jako źródła danych o ich przemieszczaniu się, zwyczajach itp. W październiku ub.r. zarząd Waterfront Toronto, platformy współpracy miasta z rządami prowincji i federalnym, nadzorującej zmiany na torontońskim nabrzeżu jeziora Ontario, gdzie miało powstać Quayside, wydał wstępną zgodę na projekt. Jednym z warunków było przechowywanie zgromadzonych danych w Kanadzie.

Według danych z rynku nieruchomości za kwiecień br. tylko w GTA, czyli metropolii Toronto i sąsiadujących miast, sprzedaż domów spadła o 67 proc. Ceny w kwietniu spadły o 11,8 proc. w stosunku do marca br. Rynek nieruchomości w GTA od lat był uważany za mocno niezrównoważony, z wysokimi cenami przekraczającymi możliwości nabywcze i kredytowe przeciętnego mieszkańca. Wzrost cen tłumaczono m.in. nabywaniem nieruchomości przez zagranicznych inwestorów.

Burmistrz Toronto John Tory skomentował decyzję z żalem, ale uznał, że w przyszłości pojawią się inne rozwiązania dla wolnego obecnie terenu.

Reklama

Kontrowersyjność projektu Quayside dotyczyła zarówno zakresu gromadzonych danych, wykorzystania patentów i cyfrowych rozwiązań, jak i proponowanych przez Sidewalk Labs nowych form „administracji” w Quayside, bo wątpliwości budziło umożliwienie Google przejęcia zarządzania nad organizmem miejskim. W Toronto rozgorzała dyskusja z udziałem aktywistów, prawników i specjalistów od ochrony danych osobowych i praw obywatelskich, zarzucających Sidewalk Labs chęć ograniczenia obowiązywania konstytucji na terenie Quayside. Miasto wymogło na Sidewalk Labs podporządkowanie się istniejącym kanadyjskim regulacjom, i rezygnację ze specjalnych rozwiązań. Wbrew zamiarom Sidewalk Labs, które chciało budować nie tylko „inteligentne miasteczko”, ale cały „IDEA district” na 77 hektarach, wielkość inwestycji zostanie ograniczona do 4,8 ha, czyli powierzchni, którą na samym początku rozważało miasto.

Rząd w Ottawie i rządy prowincji rozpoczęły w ostatnich latach prace nad dokumentami dotyczącymi gospodarki cyfrowej. Rząd Justina Trudeau, jeszcze w poprzedniej kadencji, ogłosił dziesięć zasad „Karty cyfrowej”, która ma być podstawą przyszłych regulacji prawnych dla gospodarki cyfrowej, uwzględniających powszechny dostęp, bezpieczeństwo, kontrolę obywatela nad danymi, jawność działań rządu i silną demokrację.

Na rynku kanadyjskim zmieniało się podejście do wielkich firmy cyfrowych, m.in. z powodu afery Cambridge Analytica i Facebooka. W lutym br. specjalny raport zespołu ekspertów pracujących od 2018 r. na zlecenie rządu zarekomendował m.in. niezwłoczne wprowadzenie federalnego podatku od sprzedaży (Harmonized Sales Tax - HST), kanadyjskiego odpowiednika VAT, dla firm takich jak Google, Apple, Facebook, Amazon, Netflix czy Spotify. 97 zaleceń raportu uwzględnia podatki, interesy kanadyjskich twórców i kwestie prywatności.

W programie wyborczym liberałów przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi znalazło się zobowiązanie do zmuszenia zagranicznych firm sektora cyfrowych nadawców, by zaczęły płacić HST. Trudeau, zapytany w czwartek o rządowe plany w kontekście problemów kanadyjskich mediów, powiedział, że minister dziedzictwa kulturowego Steven Guilbeault pracuje nad nowymi rozwiązaniami, bo obecnie „bardziej niż kiedykolwiek” istotne jest, żeby Kanadyjczycy otrzymywali wiarygodne informacje.

>>> Polecamy: Już 33 miliony Amerykanów wystąpiło o zasiłek dla bezrobotnych