Pierwsza faza operacji potrwa do 13 maja. Do tego dnia władze Indii planują sprowadzić 14,8 tys. obywateli w 64 lotach pasażerskich, obsługiwanych przez państwowego przewoźnika Air India i jego spółkę córkę Air India Express.

Kurs na Malediwy obrały również dwa okręty marynarki wojennej. Z oddalonych od Indii o 900 km wysp na Oceanie Indyjskim okręty Jalashwar i Magar mają sprowadzić ok. 1000 osób.

Większość powracających Indusów przebywa w krajach Zatoki Perskiej, gdzie zazwyczaj pracują na budowach i w fabrykach. Wielu z nich straciło pracę w czasie epidemii koronawirusa. Sekretarz w ministerstwie spraw wewnętrznych Ajay Bhalla powiedział dziennikowi „The Indian Express”, że priorytetem jest sprowadzenie osób, którym skończyły się wizy i pozwolenia na pracę w tych krajach.

Władze m.in. Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru naciskają przede wszystkim na rządy Indii, Pakistanu, Nepalu i Bangladeszu w sprawie sprowadzenia swoich obywateli. Indyjski dziennik „Mint” podał w połowie kwietnia, że rząd ZEA zagroził zrewidowaniem liczby pozwoleń na pracę obywateli krajów, które odmawiają sprowadzenia swoich rodaków.

Reklama

„Rząd Nepalu obawia się sprowadzenia Nepalczyków z Kataru, bo w kraju jest tylko 100 zakażonych, a za granicą zakażonych Nepalczyków jest kilka razy więcej” - tłumaczy PAP Anand Pandey, który w Katmandu zajmuje się rekrutacją do pracy w Katarze. „Z drugiej strony takie osoby mogą teraz trafić na czarną listę w krajach Zatoki Perskiej. Za to obwinią rządy swoich państw” - ocenia.

W południowoindyjskiej Kerali wyląduje aż 15 lotów repatriacyjnych z 64 zaplanowanych. „Keralczycy pracują wszędzie na świecie, tutaj większość domów wybudowano za pieniądze zarobione za granicą” - tłumaczy PAP Tushar Nair z Koczinu, gdzie w czwartek wylądowały pierwsze dwa samoloty z Zatoki Perskiej.

Wśród ponad 300 pasażerów dwóch pierwszych lotów było ok. 60 ciężarnych kobiet. „The Indian Express”, powołując się na informacje rządowe podaje, że pierwszeństwo w powrocie mają osoby wymagające leczenia i starsi, a także kobiety w ciąży, studenci oraz Indusi wracający do kraju na pogrzeb.

Ewakuowani Indusi będą musieli zapłacić za bilet do domu. Lot z Wielkiej Brytanii wyceniono na ok. 50 tys. rupii (ok. 2,8 tys. zł), a z USA na 100 tys. rupii (ok. 5,6 tys. zł).

Władze Indii przygotowują się na wieloetapową akcję repatriacyjną, w której liczba ewakuowanych może sięgnąć nawet 200 tys. osób. Byłoby to największe tego typu przedsięwzięcie logistyczne od czasu wojny w Iraku, gdy w 1990 r. sprowadzono drogą powietrzną z Kuwejtu ok. 170 tys. Indusów. Zajęło to Indiom 59 dni i wymagało blisko 500 przelotów pasażerskich.

Po powrocie do kraju ewakuowani przejdą kwarantannę w przygotowanych ośrodkach.

Paweł Skawiński (PAP)