Deszczowa pogoda nie powstrzymała w czwartek tysięcy nowojorczyków przed udziałem w manifestacji przeciwko brutalności policji. To już piętnasty dzień protestów; w ocenie niektórych uczestników "nic nie wskazuje, by miały się one rychło zakończyć".

"Mieszkamy w Nowym Jorku, płacimy trzy różne podatki (miejski, stanowy i federalny) i musimy dziś pilnować policji. Okazuje się bowiem, że opłacamy (policjantów), żeby nas bili. To nie fair" – powiedział telewizji CBS jeden z demonstrantów.

Inni uczestnicy manifestacji podkreślali w swych wypowiedziach, że to, iż lokalna władza ustawodawcza zaczęła w końcu reagować i zajęła się reformą policji (NYPD), "wygląda zachęcająco, ale sprawa się przeciąga i wciąż nie przynosi spodziewanych rezultatów".

Na Manhattanie protestujący gromadzili się i maszerowali m.in. reprezentacyjną arterią miasta Piątą Aleją, przez Washington Square, West Side Highway i Wall Street. Na kilka minut zablokowali wjazd do Holland Tunnel.

"Myślę, że ten protest się rozwija i rozprzestrzenia po całym świecie. To dobrze, bo musimy utrzymywać presję" - ocenił jeden uczestników, który podkreślił uniwersalny charakter demonstracji, w których biorą udział "wszyscy, a nie tylko biali czy czarnóskórzy, bo są tu też Latynosi czy Azjaci".

Reklama

Uczestnicy demonstracji z Harlemu podczas swego marszu w stronę centrum wylewali wprost na jezdnię czerwoną farbę zgodnie z hasłem "Krew na ulicach", jakie zaproponowali organizatorzy dla napiętnowania ocenianej jako brutalna rozprawy policji z uczestnikami zajść w ostatnich dniach.

W czwartek z przedstawicielami mediów spotkała się Daisy Acevedo - matka 16-letniego Jahmela Leacha. Podczas protestu policja użyła wobec niego zaś paralizatora, powodując liczne rany twarzy. Zakrwawiony nastolatek został następnie przewieziony do komisariatu na Bronksie. Kobieta i jej bliscy zarzucają policji, że chłopiec został potraktowany przez nią jak dorosły, choć w pierwszej kolejności - w związku z jego niepełnoletnością - funkcjonariusze powinni byli powiadomić o sprawie rodziców chłopca.

"Nie wypowiadam się wyłącznie w imieniu syna. Mówię w imieniu całej młodzieży w Ameryce. To musi się skończyć" – powiedziała Acevedo.

Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio, który rozmawiał z rodziną Leacha, powiedział w czwartek, że "jest bardzo zaniepokojony tym, co usłyszał". Według nowojorskiej policji sprawa potraktowania nastolatka przez funkcjonariuszy jest obecnie przedmiotem wewnętrznego dochodzenia.

W czwartek tysiące ludzi maszerowały też m.in. przez dzielnicę Crown Heights na Brooklynie. Szli w kierunku hali sportowo-widowiskowej Barclays Center, wznosząc okrzyki "dołączcie do nas". Lokalna telewizja NY1 pokazała materiał z wiecu, jaki odbył się przed halą.

>>> Czytaj też: Amerykanie zmniejszą liczbę swoich wojsk w Iraku