Jak już pisaliśmy w Forsal.pl, banki mogą - jeśli spada wartość zabezpieczenia kredytu - domagać się dodatkowych zabezpieczeń od kredytobiorców.

Banki szykują aneksy kredytowe

Teraz, jak relacjonuje Dziennik, takie praktyki zaczął stosować Polbank. Do Piotra, 29-letniego finansisty z Warszawy, który 300-tysięczny kredyt na mieszkanie zaciągnął dwa lata temu, zadzwonił kilka dni temu konsultant z Polbanku. "Grzecznie poprosił, bym odwiedził go w pracy. Na miejscu okazało się, że czeka na mnie aneks do umowy kredytowej" - opowiada mężczyzna.

W dokumencie były trzy propozycje. "Pierwsza zakładała, że w ciągu kilku dni wpłacę 120 tys. zł, czyli różnicę pomiędzy sumą kredytu a tym, co mam do spłacenia przy obecnym kursie franka. Druga, że pozwolę wejść bankowi na jeszcze jedną moją nieruchomość, i wreszcie trzecia - podwyższenie marży o 0,5 proc." - dodaje Piotr.

Reklama

Mężczyzna nie zgodził się na żadną. "Po prostu wyszedłem bez słowa. Jak jeszcze raz mi to zaproponują, poszukam sobie nowego banku i przeniosę kredyt. Oszczędności już stamtąd zabrałem. Dla mnie ten bank stracił wiarygodność" - mówi.

Setki klientów z problemem

Podobne telefony dostało w ostatnich dniach co najmniej kilkuset klientów Polbanku. DZIENNIK dotarł do kilku z nich. Jedną z takich osób jest Julia z Warszawy. Swoją historię kobieta opisała w e-mailu.

"Zaczęło się od przekazanej przez telefon wiadomości, iż zmalała wartość zabezpieczenia, ale bez podania źródła tej informacji (brak wyceny nieruchomości). Potem było przedstawianie trzech propozycji z naciskiem na trzecią (podwyższona marża kredytu na wniosek kredytobiorcy!!!) i podsuwanie gotowego aneksu do umowy już na pierwszej rozmowie, która miała być wyłącznie . Przy czym nie było możliwości skopiowania aneksu i skonsultowania go z prawnikiem. Wreszcie dwa sformułowania w aneksie: ryzyko banku i . To jest tak niewyobrażalnie niesmaczne, że aż śmieszne. Ewidentne naciąganie naiwnych. Przecież dzielnie znoszę ryzyko kursowe - frank oszalał, a ja płaczę i płacę wysokie raty terminowo” - napisała kobieta.

Niestety, było w umowach

Ale to dopiero początek działań, jakich mogą spodziewać się klienci. "Część banków w umowach dawała sobie prawo do podjęcia arbitralnej decyzji o przewalutowaniu kredytu na złotowy w dowolnym momencie. I mogą niedługo sięgnąć po to rozwiązanie" - ostrzega w rozmowie z Dziennikiem Wojciech Kwaśniak, doradca prezesa NBP.

Stanie się to wówczas, gdy banki uznają, że w związku z rosnącą ceną franka koszt kredytu może przerosnąć klientów.

Ci jednak nie chcą czekać na taki rozwój wypadków. Na forum portalu Kupfranki.pl bankom odgraża się już kilkanaście osób. "Radosny" radzi: "zero spotkań, sprawę kierować do UOKiK (w jedności i liczbie nasza siła), nastawić się na skierowanie sprawy do sądu”.

Kolejny z internautów, 34-letni Dariusz o pseudonimie "155kpol”, który 155 tys. franków kredytu wziął latem 2008 r., zbiera grupę zadłużonych, by wspólnie z nimi zawalczyć. "Przyjrzeliśmy się klauzulom niedozwolonym, jakie widnieją na stronie UOKiK, i znaleźliśmy taką, która odpowiada naszej sytuacji. Konsultowałem się też z rzecznikiem konsumentów, który potwierdził, że Polbank w stosunku do swoich klientów nie gra fair. Szykujemy się teraz, by zgłosić zbiorową skargę do UOKiK" - zapowiada mężczyzna.

Joanna Dargiewicz, Ilona Blicharz

więcej w Dzienniku.pl