Ostatecznie jednak, w wyniku napływu sporej ilości dobrych danych ze światowej gospodarki, eurodolar ponownie odbił się i wzrósł o ponad 4 figury, w okolice poziomu 1,3300.

Początkowo notowania eurodolara podążały za nastrojami, panującymi na światowych parkietach, które na początku miesiąca wspierało oczekiwanie na spotkanie przedstawicieli dwudziestu największych gospodarek wschodzących oraz wysokorozwiniętych w ramach szczytu G-20. Inwestorzy liczyli, iż szczyt, w odróżnieniu od poprzednich tego typu spotkań, przyniesie konkretne rezultaty. Oczekiwania te nie zostały zawiedzione – uczestnicy zdecydowali się wesprzeć międzynarodowy Fundusz Walutowy kwotą 500 mld dolarów, ponadto 250 mld USD przeznaczono na wsparcie międzynarodowego handlu, zapowiedziano również zaostrzenie kontroli nad rynkami finansowymi. Rynek odebrał te działania bardzo pozytywnie, co wsparło nastroje na światowych giełdach – rosnące indeksy z kolei pociągnęły w górę notowania eurodolara.

Kolejne sesje przyniosły jednak realizację zysków na parkietach, napędzaną przez wzrost obaw o przyszłość amerykańskiego sektora motoryzacyjnego. Doprowadziło to spadku notowań EUR/USD w okolice wsparcia na poziomie 1,3100. Na rynek dotarły pogłoski o przygotowaniach General Motors, największego koncernu samochodowego w USA, do ogłoszenia bankructwa. Ponadto nastroje inwestycyjne osłabiły się po ogłoszeniu gorszych od oczekiwań wyników kwartalnych aluminiowego koncernu Alcoa, które rozpoczęły sezon publikacji sprawozdań finansowych za Oceanem. Indeksy jednak już wkrótce powróciły do wzrostów, a eurodolar odbił się od wsparcia i wzrósł w okolice 1,3400. W ciągu następnych dni jednak nastąpiło rozluźnienie dodatniej korelacji pomiędzy notowaniami EUR/USD, a kierunkiem, w jakim poruszają się światowe indeksy. Nastroje na parkietach były bowiem wciąż pozytywne, kurs eurodolara natomiast zniżkował nieprzerwanie aż do poziomu 1,2900. Inwestorzy giełdowi skupili się bowiem głównie na pozytywnych informacjach napływających z amerykańskich spółek, podczas gdy rynek eurodolara pozostawał pod wpływem rosnących oczekiwań na kolejną obniżkę stóp procentowych w strefie euro i odzwierciedlał większy sceptycyzm odnośnie wyników kwartalnych.

Można powiedzieć, że rynek eurodolara zachowuje się bardziej racjonalnie niż giełdy. Jak pokazują bowiem ostatnie raporty kwartalne banków, sektor finansowy w USA wciąż pozostaje w trudnej sytuacji. Dosyć dobrym odzwierciedleniem stanu sektora jest sprawozdanie Citigroup, którego zyski co prawda okazały się prawie trzykrotnie wyższe od oczekiwań, jednak również trzy razy wzrosła wartość toksycznych aktywów, a straty spowodowane brakiem wypłacalności posiadaczy kart kredytowych wyniosły 1,8 mld dolarów. Problematycznie również wyglądają lepsze od prognoz wyniki Bank of America, którego zysk na akcję wyniósł 44 centy wobec oczekiwań na poziomie zaledwie 4 centów. Większość zysku jednak została wypracowana przez przejęty niedawno bank inwestycyjny Merill Lynch. Lepsze od oczekiwań wyniki w ostatnich dniach podał Goldman Sachs oraz JP Morgan, rozczarował natomiast raport Morgan Stanley.

Reklama

Na temat sytuacji w sektorze bankowym wypowiadał się pod koniec miesiąca Sekretarz Skarbu USA Timothy Geithner. Stwierdził on, iż jakkolwiek większość banków posiada wystarczająco dużo kapitału by prowadzić akcję kredytową, sytuacja w sektorze cały czas jednak pozostaje trudna ze względu na obecność toksycznych aktywów w bilansach instytucji finansowych. Geithner wyraził również nadzieję, iż przygotowywany obecnie publiczno – prywatny plan pomocy pomoże je wycenić i oszacować ich ostateczną wartość, co powinno podnieść zaufanie w sektorze. Na początku maja natomiast opublikowane zostaną wyniki tzw. stres testu, badającego odporność 19 największych amerykańskich banków na ewentualne dalsze pogarszanie się koniunktury gospodarczej w USA. Test pokaże, jakie jest zapotrzebowanie poszczególnych instytucji na dodatkowy kapitał na pokrycie możliwych strat.

Wobec wciąż dużej niepewności dotyczącej sektora bankowego, rynek eurodolara pozostawał zdystansowany względem lepszych wyników podawanych przez instytucje finansowe. W notowaniach EUR/USD odzwierciedlały się niepokoje związane z kondycją gospodarczą Eurolandu. Rynek obawiał się, iż mniejsza skala wydatków na stymulowanie gospodarki w strefie euro niż w USA, problemy w prowadzeniu efektywnej polityki monetarnej oraz brak wspólnej polityki fiskalnej, mogą spowodować, iż recesja w Eurolandzie potrwa dłużej niż w USA. Co więcej, w momencie w którym Stany Zjednoczone zaczynają odbijać się z dna recesji, pojawiły się nawet głosy, iż silne spowolnienie gospodarcze jest dopiero przed strefą euro. To z kolei wzmogło oczekiwania na kolejną obniżkę stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Ostatnie spotkanie ECB na początku kwietnia przyniosło cięcie kosztu pieniądza o 25 pb wobec oczekiwań obniżki o 50 pb. Przed posiedzeniem w maju główna stopa procentowa w Eurolandzie kształtuje się na poziomie 1,25%.

Dane, jakie napłynęły ze strefy euro pod koniec miesiąca ewidentnie zasugerowały, iż gospodarka ta jest w dużo lepszej kondycji niż przypuszczano i również zaczyna odbijać się od dna recesji. Bardzo pozytywnie zaskoczył indeks instytutu ZEW, mierzący oczekiwania co do przyszłości największej gospodarki Eurolandu – Niemiec. Wartość wskaźnika w kwietniu wyniosła 13 pkt. wobec -3,5 pkt. miesiąc wcześniej – tak wysoki odczyt obserwowany był ostatnio w połowie 2007 roku. Lepszy od oczekiwań okazał się również indeks instytutu Ifo, który wzrósł w kwietniu do 83,7 pkt., podczas gdy prognozy kształtowały się na poziomie 82,3 pkt. Wskaźnik ten mierzy nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców. Pomiędzy publikacjami indeksów z Niemiec, na rynek napłynęły również lepsze od oczekiwań dane z Eurolandu dotyczące aktywności gospodarczej w sektorze usług oraz przemysłowym. Mierzące ją indeksy PMI wyniosły: 36,7 pkt. dla przemysłu oraz 43,1 pkt. dla usług, co oznacza wzrost w porównaniu z odczytami z marca (odpowiednio: 33,9 pkt., i 40,9 pkt.). Ponadto lepiej od prognoz wypadły dane o zamówieniach w przemyśle – spadły one w lutym jedynie o 0,6% m/m wobec oczekiwań spadku o ponad 2% miesiąc do miesiąca. W reakcji na całą serię lepszych od oczekiwań publikacji makro, notowania euro względem dolara odbiły się od poziomu 1,2900 i w ciągu dwóch dni zwyżkowały ponad poziom 1,3250. Ta reakcja inwestorów potwierdza, iż w ostatnim czasie na rynku eurodolara przeważały obawy o kondycję gospodarki Eurolandu i to one najprawdopodobniej doprowadziły do wcześniejszego silnego spadku kursu EUR/USD. Pozytywne doniesienia ze Stanów Zjednoczonych oraz gospodarek azjatyckich, jakie napłynęły w kolejnych dniach dały nadzieję, iż światowa gospodarka poradzi sobie z recesją szybciej niż się spodziewano, co doprowadziło do wzrostu notowań eurodolara powyżej poziomu 1,3300 pod koniec miesiąca.

Również na krajowym rynku walutowym w kwietniu panowała wysoka zmienność. Początek miesiąca przyniósł dynamiczną aprecjację polskiej waluty – kurs EUR/PLN z okolic poziomu 4,7000 spadł w krótkim czasie do 4,4000. W kolejnych dniach nastąpiło lekkie odreagowanie i złoty poruszał się w ograniczonym paśmie wahań 4,4000-4,5000. W połowie miesiąca podjęto próbę kontynuacji umocnienia wartości PLN, jednak poziom 4,2200 okazał się zbyt silnym wsparciem i w związku z tym kurs EUR/PLN po kilku dniach wzrósł z powrotem w okolice 4,6000. Nie na długo jednak, pod koniec miesiąca bowiem notowania euro względem złotego znów oscylowały wokół 4,4000.

Za silnym umocnieniem polskiej waluty z początku miesiąca stała przede wszystkim poprawa nastrojów i nastawienia inwestorów wobec krajów emerging markets. Przyczynił się do tego szczyt G-20, w trakcie którego poruszano m.in. kwestię wsparcia rynków wschodzących. Wydaje się, że najistotniejszym efektem rozmów przedstawicieli najbogatszych państwa świata oraz największych gospodarek rozwijających się, była decyzja o dokapitalizowaniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego kwotą 500 mld USD. Fundusz w rezultacie będzie dysponował 750 mld USD, które może przeznaczyć m.in. na wsparcie państw mających największe problemy w finansowaniu własnych potrzeb kapitałowych. Wpłynęło to bezpośrednio na poprawę perspektyw krajów naszego regionu, których gospodarki znajdują się obecnie w trudnym położeniu. Londyńskie spotkanie miało też inny wymiar sukcesu – uczestnikom szczytu udało się wypracować spójny przekaz, za którym idą realne działania. Główni kreatorzy globalnej polityki udowodnili tym samym, że w obliczu kryzysu potrafią efektywnie współdziałać i są w stanie osiągnąć jednolite stanowisko. Tchnęło to optymizm i wiarę w uczestników rynku, którzy liczyli, że dzięki podjętym działaniom uda się skutecznie zapobiec dalszej eskalacji kryzysu. Dodatkowo prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, sygnalizował w jednym z przemówień bardzo silną potrzebę wsparcia emerging markets, przez państwa zamożne. Lepszy sentyment znalazł odzwierciedlenie w notowaniach walut naszego regionu, które zaliczane są do bardziej ryzykownych instrumentów finansowych. Ocena naszego kraju wśród zagranicznych inwestorów, uległa poprawie także dzięki publikacji agencji Fitch Ratings, która uznała gospodarki Polski oraz Turcji, za najbardziej odporne spośród krajów Europy Środkowo – Wschodniej na zawirowania na międzynarodowym rynku finansowym.

W minionym miesiącu na rynek napłynęło jednak również sporo mniej optymistycznych wiadomości z naszego regionu. W kwietniowym wydaniu publikowanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy raportu ”World Economic Outlook”, przedstawione zostały m.in. prognozy rozwoju gospodarki globalnej na przestrzeni najbliższych 2 lat. Zgodnie z przewidywaniami Funduszu, dynamika PKB w Polsce, w roku 2009 wskaże wartość ujemną, na poziomie -0,7%. Jest to pierwsza tak pesymistyczna w swej wymowie prognoza, przygotowana przez instytucję niekomercyjną. Perspektywy dla regionu są jednak jeszcze gorsze – gospodarki krajów nadbałtyckich skurczą się w tym czasie średnio o 10%. Według szacunków MFW, państwa Europy Środkowo-Wschodniej (z wyłączeniem Rosji) będą w roku bieżącym zmuszone do przerolowania zadłużenia zewnętrznego o łącznej wartości 413 mld USD. Trudności czekają też te gospodarki, posiadające problemy związane z wysokim deficytem na rachunku obrotów bieżących, którego wartość dla regionu według szacunków Funduszu wynosi 83 mld USD. Gospodarka Polski została jednak w pewien sposób doceniona przez MFW poprzez zaproponowanie nam elastycznej linii kredytowej (FCL) – instrumentu który pojawił się w jego palecie zaledwie miesiąc temu. Jest on przeznaczony dla krajów o silnych fundamentach ekonomicznych oraz dobrych perspektywach na przyszłość, a decyzja o jego przyznaniu poprzedzona jest m.in. analizą stanu finansów publicznych. Jak można wnioskować z wypowiedzi dyrektora zarządzającego MFW, D. Strauss-Kahn’a, dołożone zostaną wszelkie starania by tzw. FCL udostępniony został w możliwie najkrótszym czasie. Kwota 20,5 mld USD, która zostałaby przekazana do dyspozycji naszego rządu, radykalnie wzmocniłaby rezerwy walutowe kraju, a tym samym stabilność złotego powinna wzrosnąć. Ponadto sam fakt przyznania tego instrumentu, świadczy o pozytywnej weryfikacji stanu naszej gospodarki przez tak uznaną instytucję, jak MFW.

W trakcie mijającego miesiąca poznaliśmy sporą ilość danych, które z dużym prawdopodobieństwem pozwalały określić decyzję Rady Polityki Pieniężnej dotyczącą ewentualnych zmian stóp procentowych. Wskaźnik CPI w marcu osiągnął wartość 3,6% r/r i tym samym wyszedł poza dopuszczalny przez Narodowy Bank Polski obszar wahań wokół celu inflacyjnego. Wartość większą niż oczekiwano wykazał też odczyt dynamiki przeciętnego wynagrodzenia – odnotowano wzrost na poziomie 5,7% r/r, wobec oczekiwanych 4,1%. Także marcowa inflacja bazowa przekroczyła wielkości antycypowane kształtując się na poziomie 2,5% r/r. W obliczu tych danych RPP pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie 3,75%. Brak obniżki w kwietniu nie wyklucza jednak powrotu do cięć kosztów pieniądza w trakcie następnych posiedzeń Rady. Pomimo niskich stóp procentowych. nadal nie udało się skutecznie zaktywizować banków komercyjnych na rynku kredytowym, co utrudnia gospodarce krajowej powrót na ścieżkę szybkich wzrostów. Z tego względu rozważano w ostatnim czasie ewentualną redukcję stopy rezerw obowiązkowych, jednakże część członków RPP z prof. Sławińskim na czele, uważa, że jest jeszcze zbyt wcześnie by podjąć tego rodzaju działania.

Nastroje wokół złotego pod koniec miesiąca popsuły dane dotyczące stanu krajowego sektora finansów publicznych. Według szacunków Eurostatu, potwierdzonych następnie przez GUS, deficyt fiskalny w 2008 roku wyniósł 3,9% w relacji do PKB, co oznacza, iż zdecydowanie przekroczył on dopuszczalny przez kryteria konwergencji poziom 3% PKB. Ponadto przy obecnej zmienności na rynku walutowym coraz mniej prawdopodobne staje się przystąpienie do ERM II w pierwszej połowie 2009 roku. Przyjęcie mechanizmu kursowego w bieżącym roku jest z kolei konieczne by wprowadzić wspólną walutę w planowanym terminie. Perspektywa opóźnienia przyjęcia euro spowodowała wzrost notowań EUR/PLN do poziomu 4,6000. Wkrótce jednak nastąpiło odreagowanie i ostatecznie kurs euro względem złotego zakończył miesiąc w okolicach poziomu 4,4000.

ikona lupy />
ikona lupy />

Joanna Pluta
Departament Analiz
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.